Jan Herman Jan Herman
464
BLOG

Ostatnie tchnienia

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 1


 

Aż trudno uwierzyć, ale to, co nazywamy Państwem, pojawiło się w Historii stosunkowo późno, a do tego kiedyś przeminie, przy czym owo „kiedyś” wcale nie jest tak odległe. Państwo bowiem jako fenomen kulturowo-cywilizacyjny organizujący Ludzkość – wyczerpało już swoje możliwości efektywnego, a nawet prawidłowego zarządzania sprawami publicznymi, sprawami Kraju i Ludności. Dowolnego Kraju i dowolnej Ludności.

Ta słabnąca kondycja fenomenu Państwa wynika stąd, że staje się ono nieuchronnie PASOŻYTEM,  POBORCĄ oraz OPRAWCĄ. Natomiast jak diabeł święconej wody unika jakiejkolwiek odpowiedzialności za Kraj i Ludność, pozostawiając je „samym sobie”, a właściwie stając się dla nich największym z zagrożeń. Pod swoistym „patronatem” Państwa dokonuje się – na całym globie, niezależnie od rodzimej kultury i stopnia „ucywilizowania” – spustoszenie, legitymizowane Racją Stanu. Państwo staje się więc wrogiem Kraju i Ludności.

PASOŻYTNICTWO Państwa (parazytyzm) ma ten sam charakter, jaki obserwujemy w Przyrodzie: niezawodni Hellenowie ukuli słowo παράσιτος (parasitos) w znaczeniu „spożywający przy stole innego”. W języku angielskim termin parazytyzm obecny jest od 1611 roku, pochodzi od greckich słów παρά (para) + σιτισμός (sitismos) „żywienie”, „tuczenie”. Oznacza formę antagonistycznego współżycia dwóch organizmów, z których jeden czerpie korzyści ze współżycia, a drugi ponosi szkody, co obrazowane jest takimi sformułowaniami, jak „symbioza antagonistyczna”, „osobliwe drapieżnictwo”, . Termin ten stosowany jest w biologii – w odniesieniu do dwóch organizmów różnych gatunków – oraz w socjologii, gdzie pasożytnictwem nazywany jest próżniaczy tryb życia osoby zdolnej do pracy. Pasożyt, stale lub czasowo,  wchodzi we wzajemne oddziaływania metaboliczne z ciałem gospodarza i wykorzystuje go jako środowisko życia i źródło pokarmu – odżywia się jego pokarmem lub nawet tkanką. Pasożytnictwo przynosi bezpośrednią korzyść jedynie pasożytowi: żywicielowi związek ten przynosi wyłącznie szkody (straty substancji odżywczych, destrukcja tkanek, zatrucie produktami przemiany materii pasożyta itp.). Pasożyt może doprowadzić organizm żywiciela do wyniszczenia, a nawet śmierci.

POBORCA (np. podatkowy) jest „odpowiedzialny” za ściąganie należności od podatników i/lub dłużników, a nawet od rzetelnych kontrahentów, na rzecz podmiotów zwanych publicznymi (firm lub instytucji , organów, urzędów, służb), w imieniu których występuje. Do tychże podmiotów należeć mogą urzędy skarbowe, gminne, dostawcy gazu i energii elektrycznej, instytucje publicznej opieki zdrowotnej, banki i inne instytucje finansowe. Środki finansowe lub rzeczowe, a nawet orzeczony nakaz pracy, pozyskiwane od podatników są dokumentowane i przekazywane na rzecz danego podmiotu. W razie odmowy uregulowania należności lub innej formy oporu poborca ma prawo przeszukać domostwo podatnika (osoby, gospodarstwa domowego, organizacji pozarządowej, firmy, samorządu), a nawet inną przestrzeń do niego należącą, zająć jego mienie i poddać je licytacji, a niekiedy „dłużne” osoby zmusić do świadczenia nieodpłatnej pracy. Nawet pobieżna analiza wszelkich Budżetów i ich pozycji „dochodowych” ujawnia ogrom, rozległość i przemożność instytucji „poboru”, która „zajrzy” w każdy zakamarek ekonomiczny Ludności i Kraju: w przypadku Kraju (zasobów wspólnych) Państwo-Poborca zachowuje się jak wyłączny właściciel, i to właściciel próżniaczy, uzurpatorsko odbierając Ludności jej oczywiste prawa w stosunku do zasobu wspólnego.

OPRAWCA (justycjariusz, maleficorum iudices) – w XIV i XV wieku w Polsce urzędnik powołany do ścigania, przeprowadzenia śledztwa i sądzenia zawodowych złodziei oraz rabujących na drogach bez względu na ich przynależność stanową. W potocznym języku „oprawca” to dręczyciel, kat, ciemiężyciel, dewastator, krzywdziciel, łupieżca, rakarz, rekieter, gnębiciel, herod, hycel, siepacz, zaborca, wyzyskiwacz, okrutnik, prześladowca, egzekutor, sadysta, bandyta pozostający na czyichś usługach, ten kto torturuje lub morduje na czyjeś zlecenie. Głównym celem opriczniny (w historii Rosji 1565-1572, za cara Iwana IV Groźnego), oprócz zastraszenia ogółu ludności, była pacyfikacja warstw społecznych nielojalnych wobec cara, zdławienie wszelkiej opozycji wewnętrznej i umocnienie władzy carskiej. Polegała ona na wydzieleniu znacznej części państwa moskiewskiego i poddaniu jej bezpośredniej władzy cara i terrorowi jego gwardzistów zwanych opricznikami. Do ich zadań należało między innymi sianie terroru i zarządzanie ziemiami odebranymi bojarom.

 

*            *            *

Z tych trzech, dziś elementarnych i naczelnych, „funkcji” Państwa wyłania się jego opresyjny charakter, jakże różny od charakteru „dobrego i sprawiedliwego gospodarza”, propagowanego wizerunkowo przez Państwo we wszelkich kampaniach legitymizujących urzędy, organy, służby, prawa, reguły, mechanizmy, procedury, algorytmy, urzędników, plenipotentów, funkcjonariuszy, reprezentantów, przedstawicieli.

Legitymizacja władzy (za Pedią), czyli "uprawnienie rządzących do podejmowania wiążących decyzji, przy równoczesnej aprobacie rządzonych" – to społeczne (niegdyś opatrznościowe albo oparte na przemocy czy atrakcyjnej ideologii) uzasadnienie uprawnień władczych (zatem nie tylko kierowniczo-menedżerskich). Legitymizacja normatywna oznacza wskazanie, dlaczego określona instytucja powinna znajdować posłuch. Instytucja jest legitymizowana, jeśli można wskazać, że realizuje wartości podzielane przez daną społeczność. Legitymizacja w sensie empirycznym oznacza, że określona społeczność uważa określoną instytucję za prawomocną i w konsekwencji znajduje ona faktyczny posłuch (tzn. prawo jest przestrzegane, nikt nie podważa władzy).

Udzielenie legitymizacji w procesie demokratyzacji (decentralizacja, upodmiotowienie obywateli i podmiotów społecznych) opierało się na kryterium dobrowolności, a więc wykluczało przemoc i strach jako źródło podporządkowania. Ten proces nie tyle dziś wyhamował czy „odwrócił” się: on po prostu „wyblakł”, przestał być witalny. Stracił zdolność inspirowania uspołeczniającego.

Ponieważ nie można wytłumaczyć posłuchu dla władzy czystą przemocą, należy wytłumaczyć bardziej „przyjaźnie”, dlaczego ludzie są lub powinni być jej posłuszni. Każda władza oparta jest na przyzwoleniu i musi opierać się na powszechnych wartościach (lub sprawiać takie wrażenie). Do najbardziej znanych teorii legitymizacji władzy (w sensie empirycznym) należą idealne typy panowania Maxa Webera, teorie Seymoura Martina Lipseta, Davida Eastona i Davida Beethama. Do normatywnych teorii legitymizacji władzy należą m.in. teorie umowy społecznej.

Ale Państwo opresyjne w coraz mniejszym stopniu zawraca sobie głowę legitymizacją, czyniąc pusty teatrzyk zarówno z wyborów, jak też z misji, statutów i na koniec Konstytucji. Państwo współczesne – w moim przekonaniu przed-zdychające – zajęte jest wyłącznie sobą samym, zanurza się w narcyzm kosztem Kraju i Ludności (nigdy dość powtarzania tych dwóch słów).

Historia państwowości – rozpoczęta w formule konserwatywno-personalistycznej (bądź lojalny wobec Hierarchii, a ta nie da ci zginąć, nie pozwoli byś przepadł) – dojrzała w formule prawicowo-liberalnej (stosuj powszechnie przyjęte normy, standardy, reguły, wpisz się w główny nurt – a odniesiesz osobisty sukces składający się na powszechny dostatek). Rozwój ten próbują ekstrapolować wprzód zwolennicy lewicowości-socjalizmu (działaj kolektywnie i rozwiń w sobie społecznikowski altruizm, rozwijaj wszystko wokół dla dobra wspólnego, a wtedy i tobie będzie się darzyło w dwójnasób), którzy jednak – chyba świadomie – popadają w ślepotę, kiedy u klasyków pojawiają się akapity mówiące o obumieraniu Państwa, które staje się społecznie, kulturowo, cywilizacyjnie zbędne wobec rosnącej obywatelskości i samorządności. Próbując budować państwo socjalistyczne (samo sformułowanie jest oksymoronem), w dodatku silne i sprawne – przy każdej próbie nie tylko czynili wiele szkody, ale też cofali rozwój człowieka wpinając go w sztuczne, nierealne kolektywizmy oznaczające wręcz feudalne zniewolenie, cofnięcie ludzkiej świadomości i podmiotowości (czyli biopolityki, zdolności do obywatelskiej reprodukcji samego siebie) do fazy przed-państwowej.

Państwo, które zarządza Ludnością biopolitycznie przed-państwową – to państwo totalitarne, będące monopolem-monopoli, a w rezultacie „sprywatyzowane” przez monopole gospodarcze, kamaryle polityczne, mass-teatry kulturowo-artystyczno-ideologiczne. Oto dotychczasowy efekt mrzonek lewicowych.  

Przyszłość – wcale nie taka odległa – to przyszłość bezpaństwowa. W jej miejsce wejdzie inna formuła ścierania się „oddolności” z „odgórnością”, a jej formułami przejściowymi są Alterglobalizm (trochę z lewicowości i prawicowości), Terroryzm (trochę z prawicowości i konserwatyzmu) oraz Wolontaryzm (trochę z konserwatyzmu i lewicowości.

 

LEWICOWOŚĆ

 

 

PRAWICOWOŚĆ

 

 

KONSERWATYZM

 

 

 

 

-TARYZM

 

 

ALTERGLOBALIZM

 

 

TERRORYZM

 

 

WOLON-

 

           

 

Wszystkie trzy formuły przyszłe rodzą się właśnie odgórnie i zarazem oddolnie: Alterglobalizm oddolny to internacjonalizm „kominternowski” (indignados), a oddolny – to ponadnarodowe korporacje i bloki militarne, gospodarcze, polityczne unie. Terroryzm oddolny to rozpaczliwa przestępczość dywersyjna i sabotażowa, odgórny zaś to egzekucje dokonywane z dronów albo rękami agentur i służb, rozmaite wojskowe „misje stabilizacyjne”, ochrona swoich interesów na cudzych ziemiach. Wolontaryzm oddolny to społecznikostwo w formule non-government albo zatrudnienia zwanego stażowym, odgórny zaś – to misje religijne, społeczne, polityczne (np. ambasador dobrej woli), kampanie ratownicze czy poszukiwawcze, polityki wobec uchodźców masowych.

Jest oczywiste, że Alterglobalizm, Terroryzm czy Wolontaryzm – to formuły ustrojowe, dla których Państwo jest tylko przeszkodą. Obalenie, czy raczej doprowadzenie do obumarcia Państwa pojmowanego jako aparat funkcjonujący w warunkach przymusu i przemocy, złożony z urzędów, służb i organów oraz ich „obsady” – to kwestia najbliższej przyszłości, to rzecz już dziejąca się na naszych oczach.

 

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka