Jan Herman Jan Herman
1326
BLOG

Czyny i zasady

Jan Herman Jan Herman Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Już nie chodzi o to, kto co złamał i naruszył. Wszyscy są grzeszni. Teraz chodzi o to, kto pierwszy podniesie kamień… I jak to nam wszystkim wyjaśni…

Podskakiewiczowskie „lato w mieście” pulsuje w najlepsze, korzystając ze świetnej pogody przerywanej zbawiennymi nawałnicami deszczowymi. I okazją do świętowania. Oto bowiem tłuszcza dostała jawny dowód na to, że ON jest zwykły ordynus i grubianin oraz impertynent. I świętuje po nocach, po czym lulu, śniadanko, robota – i dalej majdanić.

Doprawdy, ikonowicze i inne razemy mogą pozazdrościć: nigdy nie zbiorą takiej gawiedzi, furda bowiem sprawiedliwość społeczna i wrażliwość na niedolę maluczkich, kiedy można dopiec JEMU.

Lato w mieście, lato w mieście, lato w mieście…

W ramach rozprostowania palców, by brzdąkając odpoczęły od klawiatury – ćwiczę piosenkę inteligentów moskiewskich z lat 60-tych, nadałem jej tytuł Burczymucha (to jest o uzbeckiej osadzie (kiszłaku) Burchmullo. Nie ma-ci ona refrenu, ale ma powtarzający się zaśpiew, po polsku to będzie mniej-więcej tak:

Brimczuło, to o tobie brzęczy wciąż nad uchem

Zawzięta, nie odpuszczająca, upierdliwa mucha:

Brimczuła, Brimuczuły, Brumczułą, Brimczule,  Brimczulenka…

No, więc udało się jak dotąd „lato w mieście”, bo JEMU puściły nerwy od tego brimczulenia, szpetnie się wyraził o zajadłych muchach, oj, szpetnie. Teraz muchy mają używanie i będą bez ustanku brimczuliły: jak ON mógł, jak On mógł, jak ON mógł, lato w mieście, lato w mieście, lato w mieście…

Jest jasne, że nie chodzi o konkretne ustawy, tylko o to, by brimczulić i brimczulić, aż znów komuś puszczą nerwy i zaklnie, a może nawet ręką się zamachnie, nie daj boże jakiegoś natręciucha potrąci…! Wtedy się rozlegnie: na rzeź z nim, będzie siedzieć…! Takie to nasze, rodzime, wakacyjne, nadwiślańskie „encierro”, żeby sięgnąć po inną kulturę, z przeciwnego krańca kontynentu…

 

*             *             *

W 1989 roku Polska przystąpiła do wielkich ćwiczeń, w których chodziło o to, by wszystko odwrócić, radykalnie, do spodu, o 360 stopni… (nie słyszę śmiechu, powtórzyć? 360 stopni!).

W 2005 roku stało się nieszczęście: ktoś zadeklarował, że odwróci wszystko o 180 stopni. Na szczęście, świat polityki się zmobilizował i popchnął Koło Fortuny o dalsze 180 stopni, więc mieliśmy Zieloną Wyspę i najlepsze na świecie tabele, indeksy, statystyki, słupki, parametry, wskaźniki, wykresy. Naród się trochę burzył, ale czniać naród, kiedy wszystko idzie jak trzeba!

W 2015 Koło Fortuny znów się zakręciło. Zrazu o 90 stopni, czyli „w poprzek”. Potem już o 180 stopni – i awantura gotowa: święta w parlamencie, wakacje w mieście, brimczuła, brimuczuły, brumczułą, brimczule,  brimczulenka… jak w tej bajce o rzepce, co się rozrosła: wszyscy się zabrali do tego, by Go wyrwać, ciągną, i ciągną, wyciągnąć nie mogą… dziadek, babcia, wnuczek, Mruczek, Kicia, kokoszka, gąska, bocian, żabka. Pocą się, sapią, stękają srogo, ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Przybywa na Majdan coraz liczniejsza rzesza, brimczuła, brimuczuły, brumczułą, brimczule,  brimczulenka…

 

*             *             *

W Polsce konkurują o ludzkie nadzieje dwa kosze z prezentami:

1.       W jednym koszu są same bombonierki, takie europejskie, światowe;

2.       W drugim koszu są talony na wartości chrześcijańskie i patriotyczne pieśni;

Pozostałe kosze – a początkowo było ich kilkanaście – już poprzewracano bojach, zawartość się posypała, nijak pozbierać…

A naród wciąż czeka: kto nam ładniej obieca, że będziemy żyli wszyscy, co do jednego, powyżej średniej…? (nie słyszę śmiechu, powtórzyć? Wszyscy powyżej średniej…!).

 

*             *             *

Moja serdeczna koleżanka, kiedy tak brzdąkałem o brimczuleniu, opowiedziała anegdotkę, jak to paniusia wpadła do zakładu, takiego typu „cech rzemiosł różnych”, i zażądała: proszę, aby to było tanio, dobrze i szybko. Na to majster odpowiedział rezolutnie: spośród tych trzech wymagań (tanio, dobrze i szybko), ja gwarantuję – proszę szanownej – spełnienie dowolnych dwóch, niech szanowna wybiera…

I taką rzemieślniczą mądrość dedykuję tym, co mają kosz z bombonierkami, i tym, co mają pieśni i talony, i tym, co poprzewracali wszystkie inne kosze.

Lato w mieście, lato w mieście, lato w mieście, brimczuła, brimuczuły, brumczułą, brimczule,  brimczulenka…

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo