Jan Herman Jan Herman
2120
BLOG

Salto z obrotem i przerzutką

Jan Herman Jan Herman Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

/notka prowokująca, a na pewno kontrowersyjna/

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy sytuacja na kontynencie europejskim – mierzonym od Atlantyku po Ural, od Morza Śródziemnego po Skandynawię – zawirowała jak stroboskopy na dyskotece.

Po pierwsze: słabnie kontynentalna pozycja Niemiec

Od lat 30-tych XX wieku Niemcy są giga-inwestycją amerykańską. Rozochoceni łatwym biznesem ubitym na Pierwszej Wojnie – Amerykanie zainwestowali w rewanżystowskie ambicje niemieckie, przejęli wielkie udziały w niemieckich finansach, chemii, metalurgii, łączności, wpompowali w niemiecką gospodarkę liczne patenty – i zakulisowo podpuścili Brytyjczyków z Francuzami w politykę „dajmy Niemcom realizować koncept Großdeutschland na przemian z Mittel-Europa, a potem poszczujmy na Bolszewię”. Intryga, choć szyta grubo, zaowocowała zupełnym zaskoczeniem w 1940-tym, kiedy to Hitler zamiast na wschód – uderzył na Galię i Brytanię. I nawet jeśli Niemcy ostatecznie  „upadły” – to Amerykanie zabezpieczyli się poprzez drenaż naukowców, kontrolę nad Bawarią, Plan Marshalla i Jednoczenie Europy na modłę teutońską, z pomocą „pozyskanego” nazisty, prawnika Waltera Hallsteina. Teutońską zarówno w tym sensie, że pod wodzą Niemiec, ale też w takim, że średniowieczna idea Reichu (wieloprzekrojowej Symmarchii różnorodnych podmiotów) oplotła Europę do imentu. Tego znicza nie poniosła pani Merkel, gubiąc po kolei Grecję, Ukrainę, Turcję, Brytanię i Europę Środkową.

Po drugie: Morze Śródziemne wysycha dla Europy w zastraszającym tempie.

Bliski Wschód Tuż po Drugiej Wojnie przejęli Amerykanie, przechwytując roponośne pustynie, izraelską instalację państwową i sympatię Turcji. Szło im tak dobrze, że wytyczyli sobie nowy cel: Azję Centralną, i robią wszystko, by zastąpić Arabię w roli rygla tego regionu (obok Rosji, Chin i Indii). Europie pozostała Italia, Grecja i Iberia, które mogły wciągnąć w teutońską orbitę Maghreb, Libię, Egipt. Niestety, pajacowanie Berlusconiego i wyborczo-polityczna chybotliwość Grecji oraz Iberii – zaowocowały w ostatnich latach kolejnymi sukcesami amerykańskimi, czytaj: rozhuśtaniem śródziemnomorskiej Arabii, a w konsekwencji uchodźczo-imigranckim tsunami, wzmocnionym przez amerykański eksperyment z ISIS. Morze Śródziemne z życiodajnego basenu przeistoczyło się w pełną dwuznaczności (na tle wartości europejskich i chrześcijańskich) arenę zmagań kanonierek patrolowych z uchodźczymi „tratwami”.

Po trzecie: Europa Środkowa cierpi na atak opóźnionego PTSD

Nie po to Amerykanie do spółki z Watykanem rozhuśtali RWPG i Układ Warszawski, by na tym korzystała Europa. Polska jest najporęczniejszym przykładem do prezentacji, o co chodziło. Europa wjechała do Europy Środkowej z nieudolną, kosztowną kopią Planu Marshalla, czyli budżetowego podporządkowania sobie kluczowych przestrzeni gospodarczych, a tymczasem Ameryka „zadbała o bezpieczeństwo”, czyli przechwyciła spory szmat środkowo-europejskich Państw Stricte (armia, policja, skarbówka, dyplomacja, infrastruktura krytyczna. Zarówno Europa, jak i Ameryka wysłały do Europy Środkowej liczną i dobrze zorientowaną agenturę, stawiając sobie za cel przede wszystkim wycięcie w pień (wyjątkowo: przejęcie poprzez „odwrócenie”) agentury radzieckiej. Zanim się Europa Środkowa zorientowała (po początkowym „zachłyśnięciu europejskim”) – stała się bi-kolonią, kondominium, w dodatku z wyczerpującymi się rezerwami serwilizmu gospodarczego. Stąd Grupa Wyszehradzka dziś zdradza objawy „znerwicowania” przeciw-europejskiego.

Po czwarte: Wielka Brytania zdecydowała się na „restart”

Międzywojenna ekspansja USA w Europie dokonywała się przy ścisłej współpracy Brytanii, która liczyła na to, że „kowboje” poskubią sobie i odjadą za morze, a Francuzi… wiadomo. Przenikliwość W. Churchilla skończyła się w Fulton, a właściwie jeszcze na pancerniku Prince of Wales (patrz: Atlantic Charter): odtąd Brytania pełni już tylko rolę przyboczną wobec Ameryki, godząc się na tę przyboczność również w przedsięwzięciu pod nazwą Unia Europejska (traktaty Rzymskie). Jeśli zważyć, że do „ostatniej wojny dynastii” monarchia brytyjska przystępowała jako zdecydowany lider świata (patrz: „towarzyskie” spotkania w duńskim Fredensborg) – to tak paskudna pozycja Brytanii w czasach po „obaleniu Muru” musiała bardzo uwierać. Referendum „wywołane” przez D. Camerona nie było wcale „niekontrolowanym spazmem”, tylko dojrzewało w Londynie od czasu niepowodzeń Brytanii w Europie Środkowej. Wyobrażam sobie, że Brytania stanie się najpoważniejszym europejskim inwestorem w Nowym Szlaku Jedwabnym, angażując się „po pachy” w projekt World Assembly of Silk Road Cities (WASRC). To oznaczałoby zresztą rozbrat z USA.

Po piąte: rozsypała się oś Trójkąta Weimarskiego

Niemcy – w moim przekonaniu pod silnym wpływem USA – po rozklekotaniu się imperium rosyjskiego zaczęły przeredagowywać politykę kontynentalną. W tym celu zainstalowały „faktorię polityczną” w Paryżu i „fort frontowy” w Warszawie. Paryżanie ograniczyli się do roli „nosiciela idei Liberté, Égalité, Fraternité”, a Warszawiacy poszli „na Moskala” z zawołaniem „za naszą wolność i waszą” (pamięta ktoś jeszcze nagłe zerwanie wszelkich więzi gospodarczych?). Wyszło po latach szydło z worka, kiedy Murgrabia-Księciunio z Chobielina-Dworu jawnie wystąpił w interesie Ameryki podczas „drugiego Majdanu”. Ostatecznie Ukraina się „zamerykanizowała”, a Francja zaczęła się zastanawiać, czy jej „moralna” przewaga nad Brytanią służy bardziej Europie, czy może Ameryce. Skutek jest oczywisty: pani Merkel robi za „babcię Europy”, jak – nie przymierzając – niegdyś Królowa Wiktoria. Tyle że kolega Macron nie tę damę sobie upodobał, ale trzyma fason i powoli wykrada Niemcom pozycję oddaną przez Brytyjczyków i Włochów. Warszawę odciął. I to on na koniec odetnie Europę od Ameryki (spokojnie, to potrwa), przypominając, kto komu sprezentował statuę wyobrażającą La liberté éclairant le monde.

 

*             *             *

Nie wiem, kto w sprawach geopolityki doradza Prezydentowi Andrzejowi Dudzie (może powinien wykraść Dra Mateusza Piskorskiego ze szponów Delfina i MK, he-he?), ale widzę zarys powyższej analizy w postępowaniu polskiej dyplomacji, choć jest ona nadal silnie zamerykanizowana.

Głowa Państwa – wyraźniej niż Rząd – skupia wzrok i starania na trzech niezbyt się mających ku sobie kierunkach:

1.       Grupa Wyshehradzka (na osłabienie teutońskiej Europy, z „kłopocikiem” paryskim);

2.       Londyn (na wzmocnienie projektu chińskiego, choć zapewne tylko „po drodze”);

3.       Waszyngton (na „skasowanie” Rosji w roli rygla środkowo-azjatyckiego);

Przeciwnikiem Pana A. Dudy próbuje być Pan D. Tusk, rzecznik przegranej sprawy teutońskiej. Zresztą, on myśli, że jest przeciwnikiem Pana J. Kaczyńskiego. Tyle że tuskowa rola w Europie jest o niebo słabsza, niż ta, którą pełnił z pozycji Premiera Rządu RP. No, ale kasiorka lepsza, nieprawdaż? Jak znam życie – nasz przyszywany Kaszub jeszcze się „zmakronizuje”, bo to jest mistrz przenicowywania (że przypomnę żarcik, jaki sobie zrobił z POPiS).

Jeśli nasz polski Pałac uporządkuje swoje „wyznaczniki” – może przywrócić Polsce rolę z czasów chwały wawelskiej. Zarówno wtedy, kiedy przyssie się do konceptów amerykańskich (w moim przekonaniu błąd), jak też wtedy, kiedy zbuduje w Europie wart uwagi wariant środkowo-europejski.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka