Jan Herman Jan Herman
369
BLOG

Liberałom do sztambucha

Jan Herman Jan Herman Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Ostatnio znów, po dłuższej przerwie, potykam się o rozmaite liberalne uwagi i podteksty, przez co biec płynnie i swobodnie niezbyt mogę. Pora coś zauważyć, spłoszyć te liberalne nietoperze.

Liberałowie zresztą mają taką manierę, że wszelkie inne myślenie traktują i z wyższością, i zarazem „z buta”. Są po prostu niegrzeczni, nietaktowni, zasklepieni w swojej jedyno-mądrości. Jak wszyscy, którzy chcą koniecznie zapomnieć, że jeszcze niedawno uczyli się na pamięć zupełnie innych formułek.

Aby uporządkować: za wiodący (najbardziej płodny) nurt konserwatyzmu uważam personalizm, za główny nurt prawicowości uważam liberalizm – a socjalizm za główny nurt lewicowości. Do tego sądzę, że podział Konserwatyzm-Prawica-Lewica odchodzi do szuflady (niechętnie, ale konsekwentnie, jak odpływ), w to miejsce wchodzi SEXTET: Wolontaryzm (społecznikowski i państwowy), Alterglobalizm (obywatelski i państwowy), Terroryzm (rozpaczliwy i państwowy).

Polska jest od stulecia sceną otwartej „debaty” (nie przebierającej w środkach) między liberałami a socjalistami. Jak przystało na kraj zanurzony po uszy w katolicyzmie – doktryn chrześcijańskich nikt się szczególnie nie czepia, poza „dawkinsami”. Do powszechnego języka weszło łączenia słowa „socjalizm” ze słowem „utopia”. Ale słowa „utopia” nikt w mainstreamie nie łączy ze słowem „liberalizm”.

A jednak utopia socjalizmu jest nią o tyle, o ile daleko nie wszyscy jesteśmy (jeszcze) obywatelami, widzącymi swoją szansę na sukces poprzez przyczynienie się do sukcesu zbiorowego-wspólnotowego-samorządnego. Nikt na świecie nie wprowadzał jeszcze socjalizmu (mimo takich zawołań), bo nie zna nikt realnego państwa, które głosiłoby konieczność wyzbycia się własnych prerogatyw, regaliów i immunitetów na rzecz samorządnych wspólnot obywatelskich (doktryna mówi o obumieraniu państwa, a tymczasem praktyka mówiła zawsze o „umacnianiu państwa socjalistycznego”). Zanim nie powstana warunki przewagi tego co wspólne samorządne nad tym co prywatne-autorytarne – trudno będzie o „wolność-równość-braterstwo”.

A utopia liberalna była i jest praktycznie, realnie wdrażana na siłę od czasów rewolucyjnego „pięciopaku” francuskiego (od Frondy po Komunę Paryską). Opiera się ona na absolutnie zwodniczym założeniu, że Przedsiębiorca (biznesowy, społecznikowski, artystyczny, naukowy) jest w stanie masowo powstrzymać się od monopolizowania wszystkiego, czego się dotknie, wszędzie, gdzie oddycha powietrzem. Tymczasem tak jak JESZCZE mało w nas obywatelskości (skłonności do ulepszania wspólnej substancji i otoczenia) – tak JUŻ DAWNO wiele w nas podszytej komercją skłonności do rozwijania „swojego” kosztem „ogółu”.

Zacznijmy od tego, że wciska się „opinii” bajeczkę o tym, że wszystko co racjonalne wiąże się z maksymalizacją korzyści i minimalizacją kosztów poniesionych na uzyskanie tych korzyści. Czyli z Zyskiem.

Ktokolwiek jednak widział z bliska Monopol lub doświadczał jego skutków w rozmaitych sytuacjach życiowych – rozumie, że monopolista nie grzebie się w księgowości w poszukiwaniu oszczędności i okazji: to jest „obowiązek” drobnicy biznesowej, artystycznej, wolontariackiej, naukowej, która ciężko pracuje na równi ze swoimi załogantami, traktując zresztą ich jak woły robocze, wymagając od robotnika czy biuralisty takiej ofiarności, jakby był współwłaścicielem, ale płacąc mu za to możliwie najmniej.

Wielki biznes robi wszystko, by nic nie oddać ze swojego urobku do wspólnego Budżetu, ale też aby z tego Budżetu pod różnymi pozorami wyciągnąć jak najwięcej. Tu nie ma mowy o Zysku (nakłady-efekty), tylko o Tabu i Potędze.

Tabu – to osobliwe uświęcenie firmy, nazwiska, siedziby, stylu życia, „patentu na biznes”, zaś Potęga” – to mierzona w wymiernych liczbach ponadprzeciętność na tle drobnicowej szarzyzny.

Moim autorskim określeniem łącznym na te cztery elementy (Koszt, Korzyść, Tabu, Potęga) – nazywam Magnificencją i tak definiuję cel działalności gospodarczej Człowieka w jej wymiarze filozoficznym. Człowiek nie ustanie, zanim nie stworzy Monumentu (globalnej korporacji, porywającej teorii, złotodajnego patentu, nieśmiertelności wizerunkowej), giga-inwestycji, mega-świątyni) – a i to nie wszystkich jest w stanie nasycić.

Kiedy się czyta „klasyków liberalizmu” (Bentham, Hayek, Tocqueville, Nozick, Mill, Misses, itd., ale też na pewno nie Smith) – to widać, jak starannie omijają oni zagadnienie „rynku monopoli”, czyli tej (wyższej, skonsolidowanejj?) warstwy decydentów gospodarczych, którzy skupiają się codziennie nie na kalkulacji, tylko na alokacji (przeznaczaniu wspólnych zasobów dla partykularnych korzyści). Niewprawionemu Czytelnikowi radzę, by czytając tych autorów (i innych z tego narożnika) do każdego akapitu odnosili się z punktu widzenia jednego z setki „sponsorów tytularnych” rozmaitych mistrzostw, olimpiad, wojen, eventów. Wtedy łatwiej będzie pojąć, jak preparuje się szalbierstwo.

To samo prościej: działalność Ludności i działalność Przedsiębiorców – to bieg z przeszkodami podatkowymi, celnymi, akcyzowymi, opisowymi, certyfikacyjnymi, standaryzacyjnymi, rozstawianymi coraz gęściej i we wszelkich wyobrażalnych zakamarkach. Stąd powiedzenie, że podatki są tak nieuchronne jak śmierć. Z tych wszystkich danin powstają Budżety, mające mnożnikować owe działania Ludności i Przedsiębiorców. Ale tak się składa, że im większy biznes, tym łatwiej mu uniknąć zasilania Budżetów, i zarazem łatwiej dobierać się do tych Budżetów: przetargi, partnerstwo prywatno-publiczne, komitywa decydentów politycznych z decydentami biznesowymi.

Liberała wystarczy postawić przed wyborem: swobodna konkurencja wszystkich ze wszystkimi o wszystko (i swoboda działalności gospodarczej) czy kontrola monopoli nad Budżetami: odruchowo wybierze pierwszy wariant, czyli opowie się za rozbiciem w pył monopoli, co uczyni go „komunistą”. He-he.

 

*             *             *

W największym skrócie:

1.       Liberalizm to ideologia i (dająca się udowodnić) praktyka społeczno-gospodarcza), która karmiąc się zasadą swobodnej rywalizacji wszystkich ze wszystkimi o wszystko – doprowadza do gęstniejącej monopolizacji, wytwarzając trzy światy równoległe wobec siebie: dający największy wkład do Budżetów świat powszechnej konkurencji (rynku), czerpiący najwięcej z Budżetów świat monopoli i pozbawiany człowieczeństwa świat wykluczonych, którym odbiera się dostęp do zdobyczy cywilizacyjnych i prawo do ich współ-tworzenia;

2.       Socjalizm to nigdzie jeszcze nie wdrażana ideologia oparta na założeniu, że samorządne wspólnoty obywatelskie poradzą sobie bez Państwa (urzędy, organy, służby, legislatura) i bez uzurpowanych przezeń regaliów, immunitetów, prerogatyw: wszelkie próby wdrażania okazały się albo nieudane (zakładając dobrą wolę wdrażających), albo oszukańcze (w rzeczywistości „socjalizm realny” był socjalizmem domniemanym, konserwatyzmem a’rebours, kapitalizmem nomenklaturowym);

Na dobrą sprawę w wymiarze „ideo” liberalizm i socjalizm mają ze sobą wiele wspólnego, przede wszystkim to, że u ich podstaw leży konserwatywne (na północy globu: chrześcijańskie) założenie o tym, że człowiek odruchowo, bez edukacji i „formatowania”, potrafi odrzucić wrodzony egoizm (jednostkowy-grupowy) i świadomie, w pełnym rozeznaniem, zmierzać do sukcesów poprzez pomyślność zbiorową, nie zaś jej kosztem.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo