Jan Herman Jan Herman
881
BLOG

Remanent

Jan Herman Jan Herman Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

W 2015 roku sytuacja była jasna: niezależnie od tego, kto stał po czyjej stronie, w Polsce istniał silny korpus biurokratyczno-nomenklaturowy związany z opcją budżetowo-finansowo-europejską, pęczniejący ruch „oburzonych” nie mogący się zdecydować na radykalny program przebudowy ustrojowej oraz silny ruch parafialno-patriotyczny sceptyczny wobec Transformacji, Europy, Rosji, stawiający na współpracę z USA-NATO.

Przejęcie zaufania „oburzonych” przez Pawła Kukiza (wcześniej ideologiem oburzenia był Janusz Korwin-Mikke) spowodowało, że polityka pro-transformacyjna straciła podłoże elekcyjne. Tyle że to nie „oburzeni” skorzystali na tym parlamentarnie, ale ruch parafialno-patriotyczny. W jego interesie była gra przeciw PiS metodą „Komitetu Obrony Polski”, ale w paradę wszedł tu Komitet Obrony Demokracji, podejmując walkę na śmierć i życie przeciw nowej formacji. Kukiz – patrząc taktycznie – nie mógł tego wesprzeć, skoro przewodził wcześniejszemu „oburzeniu”. Stanął „z bronią u nogi”, co oznacza, że w dobie krańcowego radykalizmu chciał odgrywać rolę przypisaną od lat PSL-owi, czyli „wyważonego równoważnika”. Teraz jestem mądry o tyle, że powinien był Kukiz porozumieć się z Kosiniakiem-Kamyszem, a może wprost z W. Pawlakiem.

Minął rok i kilka spraw jest jasnych:

1.       „Oburzeni” mają prawo czuć zawód, bowiem mimo większej stanowczości obecnego rządu wobec rozmaitych afer – samo zjawisko „państw w państwie” nie jest „na tapecie”, a wydaje się nawet, że jest po staremu eksploatowane przez nową formację rządzącą;

2.       Miniona formacja rządząca (z czasem jej oczywiste przewiny bledną) przebudowuje się strukturalnie, ale jej podstawowy wehikuł – czyli KOD – nie sprostał wyzwaniu, stał się sam przedmiotem rozmaitych nieczystych rozgrywek i ostatecznie osłabia siły antyrządowe;

3.       Niemal jawna aktywność w służbie interesów amerykańskich, jaką przejawia nowa formacja – pozbawiona jest przekonującego wsparcia samych Amerykanów, którzy – to jest zawsze do przewidzenia – traktują „przyjaciół” jak tanich frajerów i odskocznię do intryg globalnych;

4.       Nowa formacja daje się zbyt łatwo przyłapywać na sprawach wyglądających na małostkowe (nawet osobiste), przy czym mowa zarówno o „resetowaniu” Nomenklatury, jak też o ostatniej próbie „nakrycia” UE na tym, że służy aparatowi, a nie państwom członkowskim;

5.       Nowy projekt gospodarczy – całkiem poprawny – ma wymiar technokratyczny, nie ma w sobie pierwiastka wywołującego entuzjazm przedsiębiorców, czerpie więc z ekstensywnych rezerw (np. uszczelnienia podatkowe): plan Morawieckiego to jednak nie plan Kwiatkowskiego;;

6.       Równie ekstensywny jest charakter rozwiązań w stylu „minimalnego dochodu gwarantowanego” (socjal, mieszkanie): utrzymuje poparcie opinii publicznej, ale jej nie motywuje do działań gospodarskich: lepsza byłaby polityka pełnego zatrudnienia;

7.       Zbyt wielki nacisk kładzie rząd na sprawy „jedynomyślności” ideowej, podkładając się w takich sprawach, jak aresztowanie Mateusza Piskorskiego czy karanie grzywnami ugrupowań „komunistycznych”: tylko ich słabość polityczna pozwala rządowi „wyjść z tego cało”;

8.       Po raz pierwszy od dawna najbardziej wpływowe media (prasa, radio, telewizja, internet) osiągnęły bi-polarną równowagę, ale w „debacie” (obaczonej zresztą niesamowitym hejtem) nie uczestniczą „oburzeni”, tylko „Europejczycy” przeciw „patriotom”;

9.       Polska dyplomacja zdaje się być daleko od realiów, na przykład takich, jak narastające napięcie amerykańsko-chińskie czy Ukraina albo Bliski Wschód, natomiast w sprawie UE daje sprzeczne sygnały: jest dysydentem ogłaszającym potrzebę „odnowionej jedności”;

10.   Przykładem konkretnym jest niezwykle kosztowna polityka „doładowania” sił wojskowych i para-wojskowych, która potencjał militarny Polski podniesie nieznacznie (cały czas na żenującym poziomie zdolności), a nie daje żadnego dodatniego impulsu gospodarczego;

11.   Zastanawiająca jest indolencja polskiej lewicy, rozbitej pośród zawołań o jednoczeniu, która żadnej z opisanych okoliczności nawet nie próbuje zdyskontować, jest też jak najdalej takich problemów jak „oburzenie” czy „państwa w państwie”;

Mam wrażenie, że sprawy polskie są rozgrywane poza naszym krajem. Przywołam tu moje pojęcie Państwa Stricte (sztaby takich elementów Państwa jak armia, policja, służby, skarbówka, dyplomacja, infrastruktura krytyczna): otóż takie Państwa Stricte współpracują ze sobą, powiązane całą plątaniną nano-więzi, ignorując takie sprawy, które przez szarych obywateli są uważane za „władzę”, czyli np. ministerstwa gospodarki, kultury, spraw socjalnych, sportu, edukacji, nauki, turystyki (czyli w moim nazewnictwie Państwo Adekwatne).

Mimo zmiany formacji rządzącej i zauważalnych zmian kadrowych w obszarze Stricte – nadal „czuje się”, że najistotniejsze decyzje podejmowane są poza tą formacją. Gdyby nie kompromitacja KOD – być może podjętoby już próbę „przywrócenia ładu” naruszonego w dwóch głosowaniach polskich w 2015 roku. Teraz jednak „nie ma kim” tego zrobić. Nie istnieje też żadna realna alternatywa: zmiana rządu możliwa jest dziś wyłącznie w formie ewidentnego puczu, co oznacza, że jest w praktyce niemożliwa.

 

*             *             *

Formacja, znana jako PiS, ma pełne prawo, uzyskane w 2015 roku, do zarządzania polskimi sprawami publicznymi, w tym Państwem. Negowanie tego prawa, zwłaszcza w porozumieniu z niepolskimi Państwami Stricte, jest w polskim prawie opisane jako zdrada stanu.

Wolno natomiast – i trzeba – podawać w wątpliwość istotę ustroju i jego „narrację ideową”. Wolno być w Polsce faszystą i komunistą, tak jak wolno być liberałem czy ludowcem. Nie wolno jedynie propagować totalitarnych praktyk faszyzmu i komunizmu, choć wolno propagować utopię liberalną i jej „rynkowo-demokratyczne” skutki szkodliwe dla przegrywających. W Polsce zresztą sprawy mają się prosto: sednem opresyjności ustroju są trzy splecione okoliczności:

1.       Państwo wykazuje totalną NIEMOC PRAWA, kiedy obywatel jest krzywdzony, wyzyskiwany, uciskany przez biznes, zatrzask lokalny, organy, urzędy, służby, państwa w państwie;

2.       Państwo to jednak konsekwentnie WCIĄGA DO REJESTRÓW tych obywateli, którzy biorą sprawy w swoje ręce i radykalizują swoje działania przeciw opresorom;

3.       Kiedy zaś Państwo wreszcie przyłapie obywatela na bezprawiu – to Z CAŁĄ MOCĄ PRAWA tegoż obywatela poddaje sankcjom, robiąc z niego podwójną ofiarę;

Każda formacja polityczna ma prawo dążyć do przejęcia władzy w drodze wyborów. Również przyspieszonych. W tym celu musiałby odnowić się ruch „oburzonych”, w którego programie byłoby dobranie się do skóry „państwom w państwie” oraz program pełnego zatrudnienia za godziwym wynagrodzeniem. W ten sposób po stronie zmian stanęłoby kilka milionów obywateli pozostających poza polskim „systemem zatrudnienia”, a do tego rzesze krzywdzone przez sądy, medyków, skarbowników, windykatorów, służby, giga-biznes. To jest armia wyborcza nie do zatrzymania i może doprowadzić – umiejętnie i jednoznacznie zarządzana – do wygranych wyborów samorządowych i – w konsekwencji – do przyspieszonych wyborów parlamentarnych (poprzez „przenicowanych” posłów zgłaszających taką inicjatywę).

Jeszcze raz powtarzam: negowanie prawa PiS do rządzenia – może skończyć się źle, ale organizowanie opinii publicznej i elektoratu na rzecz uczynienia rządów bardziej obywatelskimi – to konstytucyjne prawo każdego.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka