Jan Herman Jan Herman
653
BLOG

Cep cepa cepem (nie czytać cyrylicznie: ser, sera, seret)

Jan Herman Jan Herman Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Muszę młodzieży wyjaśnić: w czasach pomrocznych, kiedy cenzura ściskała za gardło pisarzy i kabaretystów, a większość wyścigów kolarskich odbywała się na torach wytyczonych cegłą pośród piaszczystych podwórek (sami zaś kolarze byli reprezentowani przez kapsle, podpisane na spodniej uszczelce nazwiskami wybitnych uczestników Wyścigu Pokoju) – otóż w tych strasznych czasach pisany cyrylicą skrót nazwy największego mocarstwa świata (CCCP) tłumaczyło się na tych podwórkach następująco: cep cepa cepem pogania. Mimo oczywistej pogardy dla „narodu radzieckiego”, jaka z tego rozwinięcia skrótu wyzierała – nie znam żadnego wydarzenia, polegającego na wsadzeniu do więzienia czy innej opresji dla głosicieli tego rozwinięcia: na pewno my, podwórkowa brać pstrykająca kapslowych kolarzyków ku mecie, nie doznawaliśmy żadnych z tego powodu cierpień.

Każdy podwórkowy wyścig poprzedzony był „wyścigiem” o to, kto jakich kolarzy umieści na swoich kapslach (nie liczyła się reprezentacja, tylko magia nazwiska). Jako że w moich czasach polskie nazwiska (Hanusik, Magiera, Szurkowski, Szozda) rozchodziły się na pniu, obierałem sobie nazwisko dla mnie brzmiące tajemniczo: Sajdchurzyn, za którym krył się Tatar z Czelabińska. Wygrywał on kiedyś Wyścig Pokoju (1962), a w krótkiej biografii, jaką wtedy puszczała telewizja, podano jego całkiem niesłowiańskie imię: Gajnan syn Rachmata.

Mimo, że wyjaśniałem swoim niekumatym w tej sprawie kolegom, że to wcale nie jest żaden Rusek – przyklejono do mnie „cep cepa cepem pogania” – i tak zapewne zostałem rusofilem, który dziś ma za sobą wizytę w niemal każdej „obłasti”, w czym lepszy jestem od 90% mieszkańców byłego ZSRR.

 

*             *             *

Największym osiągnięciem globalnej dyplomacji AD 2016 jest krańcowe obrzydzenie Rosji wszystkim do imentu. Rzeczywiście dobra robota. Najbardziej widać to było ostatnio, kiedy runął do Morza Czarnego rosyjski samolot z chórem światowej sławy. Dobrym odniesieniem porównawczym jest całkiem świeża katastrofa samolotu  w Ameryce Południowej, w której zginęli piłkarze klubu lecącego po swój romantyczny sukces. W przypadku piłkarzy – cały świat jednym głosem i jedną myślą ujął się za nimi, w przypadku rosyjskich śpiewaków i tancerzy – w internecie rozlała się fala dewiacyjnej satysfakcji, jakże kontrastującej z oficjalnymi notami dyplomatycznymi.

 

*             *             *

Sięgnę głębiej, tak głęboko, że trzeba z latarką. Otóż spośród tych, którym skopano tyłki na ziemi rosyjskiej, chyba tylko Chińczycy nie rozpamiętują swoich klęsk poprzez pielęgnowanie urazy. Najbardziej spektakularne cięgi zebrali Francuzi, Niemcy, Polacy, Szwedzi, a swego czasu cała Ententa. Japończykom było raz z górki, raz pod górkę. Górą w tych zabawach zawsze okazywali się carowie i sekretarze: Niemców przegoniono z Przybałtyku, Pomorza i Mazur, Francuzów raczyła odwiedzić carska armia w Paryżu, Polska bezpowrotnie utraciła Kresy, a wcześniej Kozaczyznę (czerkasów), której nie umiała zagospodarować z sensem, Japonia ostatecznie wyparta została z Sachalina, a załamuje ręce nad losem Wysp Kurylskich. Na „szwedzkiej” ziemi Piotr I pobudował nowa stolicę rosyjskiego samowładztwa. W nieco dawniejszych czasach nawet Mongołowie-Tatarzy ostatecznie rozklekotali swoje Ordy w bojach z kniaziami, a najsłynniejsza z dziwnych bitew z ordyńcami – to tzw. ugorszczina, „sterczenie nad rzeką Ugrą” (cтоя́ние на реке́ Угре)́ w 1480 roku, która ostatecznie uwolniła Księstwo Moskiewskie od haraczu na rzecz Tatarów.

Właśnie ta dziwna bitwa – to początek aktywnej kampanii imperialnej Moskovii, potem Rosji, zakończonej ustanowieniem ZSRR jako największego z mocarstw globalnych.

 

*             *             *

Wszelkie imperia oparte są na podbojach, okrucieństwach, zdradach-podstępach, pogardzie okraszonej rasizmem, wyniszczających kontrybucjach oraz na niesprawiedliwym handlu, niekiedy na jawnym ludobójstwie, w tym na terrorze wewnętrznym. Przede wszystkim zaś na „implantach” w postaci garnizonów rozsianych w okupowanych krajach. Tak działało Imperium Romanum, tak działały „zagony” Temudżyna czy Timura, tak działała kolonizacja po-kolumbijska w wykonaniu Europejczyków, imperium osmańskie, hitlerowska Rzesza. Dlaczego imperium rosyjskie miałoby się opierać na samych szlachetnych posunięciach i humanitaryzmie?

Pokażmy różnice i podobieństwa dwóch największych dziś „adwersarzy globalnych” (podaję przykłady „z ręki”, starając się znaleźć „porównywalia”):

ROSJA (RF)

AMERYKA (USA)

Podbój Syberii aż po Pacyfik

Podbój kontynentu aż po Pacyfik

Adoptowanie Kozaczyzny do celów militarnych

Adoptowanie Murzynów do pracy niewolniczej

Rozbiór Rzeczpospolitej

„Wymówienie” wobec brytyjskiej metropolii

Gułag

Sieć baz wojskowych i obozów tortur

Oprycznina, czystki stalinowskie

Maccartyzm

Bolszewizm

Kilkadziesiąt przewrotów rządowych w świecie

Terror wewnętrzny carski

Wspieranie terroryzmu światowego

Przechwycenie Europy Środkowej

Przechwytywanie roponośnej Arabii

Afganistan (węzeł centralno-azjatycki)

Irak, Afganistan (węzeł centralno-azjatycki)

Enklawa kubańska drażniąca USA

Enklawa izraelska wikłająca Arabię

Sowietyzacja Zakaukazia i Przybałtyku (niegdyś)

Amerykanizacja Ukrainy (obecnie)

- brak odpowiednika -

Kontrola-macki w Banku Światowym, MFW

- brak odpowiednika -

Drenaż wykwalifikowanych kadr z całego świata

Zamachy skrytobójcze (Trocki, Litwinienko)

Samosądy z dronów i ekspedycje (np. Bin Laden)

Rusyfikacja (język, edukacja, kultura)

Amerykanizacja (styl życia, macdonaldyzacja)

Nieskuteczny koncept „narodu radzieckiego”

Skuteczny projekt „narodu amerykańskiego”

- brak odpowiednika -

Hiroszima, Nagasaki

- brak odpowiednika -

Wszechmocne globalne systemy inwigilacji

Kontynentalna sieć inwestycji w rurociągi-gazociągi

Globalna dominacja w obszarze marek i patentów

 

Na pierwszy rzut oka widać, że oba imperia są porównywalne, a poważniejsze studia nad poszczególnymi rubrykami powyższej tabeli – w moim przekonaniu – ukazują Amerykę w gorszym świetle (to moja opinia prywatna, nie jestem uparty).

I teraz kuriozum: Michaił Gorbaczow dostał nagrodę Nobla za dezintegrację ZSRR i – w konsekwencji – destabilizację regionu, zaś Barack Obama dostał tę samą nagrodę nie dość że na kredyt, u początku swojej prezydentury – to jeszcze wbrew oczywistym działaniom i zamiarom agresywnym wobec Arabii, Chin i Rosji, co zwieńczył obrzydliwym „kino-widowiskiem” z linczu na Osamie Ibn Ladenie czy wsparciem dla Państwa Islamskiego. Paradoksalnie, Władimir W. Putin nie spotka się z podobnym wyróżnieniem, choć zdecydowanie rozwiązał „problem Państwa Islamskiego” (prawda, nie sam, ale to on postawił sprawę we właściwym świetle).

Najbardziej mnie drażni to, że świat zdaje się wierzyć w dwie oczywiste bzdury:

  1. Ameryka (USA) jest gwarantem demokratycznego pokoju na świecie;
  2. Rosja jest potencjalnie największym agresorem na świecie;

Bzdurę tę opiera się choćby na sprawie ukraińskiej. Odsyłam Czytelnika do licznych publikacji we wszystkich językach świata, jakie Czytelnik raczy „kumać”. Moja mądrość w tej sprawie jest następująca: całkiem niedawno – w zamian za samorozbrojenie atomowe – mocarstwa globalne dały Ukrainie gwarancję wsparcia i stabilności oraz bezpieczeństwa[1]. I jeśli dziś-teraz Ukraina jest (wciąż jeszcze potencjalnie) narzędziem w rękach USA używanym jawnie przeciw Rosji i Chinom, a także łakomym kąskiem „rynkowym” dla kapitału europejskiego – to ja się nie dziwię „gambitowi krymskiemu” (bezsilna wściekłość świata polega na tym, że przeprowadzono go „lege artis”, choć intencja jest jasna: Rosja zabezpieczyła się przed „wymówieniem” bazy w Sewastopolu), nie dziwię się też „pogotowiu frontowemu” w postaci wspierania wschodnio-ukraińskiego separatyzmu. Podkreślam: mamy do czynienia z brudną grą kosztem samej Ukrainy, ale to nie Rosja wymyśliła przechwycenie przez UE Ukrainy traktatem przedakcesyjnym w Wilnie i to nie Rosja wymyśliła wniknięcie na szczyty rządowe Ukrainy pro-amerykańskich emisariuszy, którym nadaje się pośpiesznie „kijowskie” obywatelstwo (Aivaras Abromavičius, Natalie Ann Jaresko, Aleksandre Kwitaszwili, Micheil Saakaszwili i pomniejsi), nie Rosja wymyśliła Ukrainie skrajnie proamerykańskich reformatorów takich jak Leszek Balcerowicz.

Putina objęto globalną infamią. I widać wyraźnie, że mocarstwa wracają do koncepcji z okresu tuż po Pierwszej Wojnie Światowej, która to koncepcja przewidywała rozbicie w pył Bolszewii i „zagospodarowanie” tego zacnego gospodarczo kawałka globu. W porę połapano się w Rosji, stąd inicjatywa BRIC(S): Rosja jako jedyne chyba mocarstwo w Historii zrzekła się ambicji przewodzenia światu i podejmuje się roli „kolejnych skrzypiec” w orkiestrze chińskiej.

I to najbardziej rozsierdziło niedoszłych kolonialistów, którzy już sobie ostrzyli zęby na zauralskie dobra i przeduralskie rynki zbytu…

Cepów na Zachodzie – jak zwykle dostatek…

 

[1] Memorandum Budapesztańskie podpisane 5 grudnia 1994 roku przez prezydentów USA, Rosji i Ukrainy oraz premiera Wielkiej Brytanii miało stanowić dla Ukrainy gwarancję respektowania jej suwerenności i integralności terytorialnej przez światowe mocarstwa w zamian za wyrzeczenie się odziedziczonej po ZSRR broni jądrowej;

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka