Jan Herman Jan Herman
503
BLOG

Kumulacja wk…wu

Jan Herman Jan Herman Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Tym razem będzie uczenie, o systemach. W dobie, kiedy systemem nazywa się wszystko, nawet sposób na podryw czy na wygraną w pokera, trzeba słów wyjaśnienia dwóch choćby. Takich z obszaru logistyki. Od Czytelnika w początkowej części notki wymaga się tu dyscypliny, bez wdawania się w swoje własne refleksje, inaczej tekst pod listą definicji będzie niezrozumiały. Po prostu podaję założenia, jak się komuś nie podoba – niech da własne i napisze własny tekst. Dyskutujemy po „trzech kropkach”.

Wyobraźmy sobie „przestrzeń dwuwymiarową”:

 

SIEĆ

STRUKTURA

SYSTEM S

WŁAŚCIWOŚĆ

MULTITUDE

provider

producer

INSTRUKCJA

convent

SERVICE

państwo w państwie

SYSTEM W

spin-off

administracja

METASYSTEM

 

A oto jej – tej przestrzeni – opis definicyjny:

 

SIEĆ– to zbiór rozproszonych elementów „pigularnych” wykazujących podobieństwo wedle co najmniej jednego kryterium.

STRUKTURA– to hierarchizujące relacje „nałożone” na sieć, które z autonomicznych, choć podobnych „piguł” czynią „wojsko” zdolne do działania, jeśli tylko otrzyma impuls.

SYSTEM S– to ład strukturalny, zmierzający do „trójkanonu logistycznego”: jednoznaczny cel-program, wewnętrzny mechanizm samonapędzający oraz priorytet beneficjenta końcowego.

WŁAŚCIWOŚĆ– to pojedyncza cecha, mogąca występować w licznych przypadkach: kolor, nazwisko, obywatelstwo, adres zamieszkania, używany język, zapatrywania, płeć.

MULTITUDE – to inaczej rzesza, mrowie, „treść” wypełniająca Sieć dlatego, że złożona jest z „elementów podobnych” (np. ludzi).

Provider – to na przykład uporządkowany zestaw sklepów-hipermarketów, skupujący i udostępniający towary o rozmaitych użytecznościach, połączony marką albo franchisingiem.

Producer – to na przykład fabryka, której rolą jest takie operowanie na właściwościach, aby to przyniosło konkretny owoc (dobro, wartość, możliwość)

INSTRUKCJA– to algorytm, procedura (rutynowa, interwencyjna), która przetwarza okoliczności w stan-postać, np. rozkład jazdy pociągów w koincydencji z cennikiem biletów daje „stan podróży”.

Convent (inaczej „zakon”) – to sieć zespolona instrukcją, albo instrukcja rozpowszechniana sieciowo, równie dobrym określeniem byłaby „zmowa” albo „spisek”: np. drużyny polityczne

SERVICE – to inaczej służba, czyli struktura wyposażona w instrukcję lub cały ich zestaw, raczej nieczuła (to jest nawet wskazane) na „kocie łby”, czyli na przypadki szczególne.

Państwo w państwie – to podsystem, autokefaliczna nisza-formacja wewnątrzsystemowa, generująca własne instrukcje i samo-wyposażająca się w autonomiczne, niezależne potencjały

SYSTEM W – to ład instrukcyjny, dający jedną z funkcji życiowych (metabolizm, prokreacja, biopolityka), czyli podmiotowość, suwerenność wobec otoczenia, kontrolę ogarniającą nad nim.

Spin-off – to inaczej produkt uboczny, odpadowa sieć elementów bliskich podobieństwu (kolateralnych), ale „wybrakowanych”, nie poddających się ładowi instrukcyjnemu, zatem nie powiązanych strukturalnie

Administracja – to struktura organizacyjna porządkująca wybrane pod jakimś kątem aspekty systemowe, zespolona urzędowym zawołaniem statutowym (urząd do spraw TAKICH A TAKICH).

METASYSTEM – to inaczej ustrój, organizm, wyposażony zarówno w funkcje życiowe (metabolizm, prokreacja, biopolityka), jak też w trójkanon logistyczny – metasystemem jest np. społeczeństwo.

 

Rozwój systemowy „się prowadzi” po linii Multitude-Service-Metasystem: jeśli zbacza z tej ścieżki – mówimy o wypaczeniach, patologiach, itp., a przynajmniej o partykularnych interesach żerujących na „całości”.

 

*             *             *

Wyjaśniwszy sobie pojęcia elementarne – porozmawiajmy o lepperiadzie czy kukizonadzie.

Rzeczywistość zrównoważona – to taka, w której większość odniesień (gospodarczych, społecznych, politycznych) ma charakter SERVICE. W jakimś sensie pojęciem SERVICE możemy zastąpić pojęcia „społeczeństwo obywatelskie” i „klasa średnia”. Jeśli rozwój gospodarczo-społeczno-polityczny jest w jakiejś rzeczywistości naznaczony „wcześniejszością” (czyli Multitude) – to mówimy o atomizacji społecznej, dekompozycji, dezintegracji, ludność jawi się niczym ławica, którą można dowolnie sterować prostymi środkami, która też można „odławiać”, cokolwiek by to znaczyło. Jeśli zaś rozwój jest „późniejszy” – to mamy do czynienia z typowym „niedofermentowaniem”: kleszcze meta-systemowe (systemowo-ustrojowe) są zainstalowane, ale sama Ludność „nie dojrzała” do nich (np. za mało w niej obywatelskości), więc stają się owe kleszcze zwykłym Imadłem, niesłużebnym ustrojem, bardziej „panującym” niż „inspirującym”.

Zauważmy, że z pozycji SERVICE jest też najbliżej do wszelkich odchyleń, wypaczeń: to z tej zatem pozycji najłatwiej jest wychwycić zagrożenia i interweniować, co potwierdza, że w tym miejscu jest największy potencjał równoważeniowy.

Kiedy rodzi się społeczny WK…RW? Ano wtedy, kiedy rzeczywistość udaje zrównoważoną, kiedy poinstalowano w niej wiele rozwiązań typu SERVICE – ale zagospodarowują ją jakieś partykularyzmy: providerzy, producerzy, zakony, kolateralia, państwa w państwie, biurokracja. Wtedy zawsze, nieuchronnie, Ludność jest atomizowana do postaci Multitude (ławica?). Staruszek Giorgio Agamben nazwałby tak odsuniętego of podmiotowości „człowieka ławicowego” – określeniem „homosacer”, ale ten sam Giorgio kilkadziesiąt lat młodszy wykazałby się większą stanowczością i użyłby określenia „l’uomo senza contenuto” (człowiek bez zawartości, nie mający nic do powiedzenia, nawet sobie samemu).

Ludność tak spreparowana może skapcanieć, poddać się i stać się dojutrkową: z takiej rekrutuje się łże-apostołów, hunwejbinów. Albo może powiedzieć: oto ja, zepchnięta do roli patologii, przeobrażam się w zbiorową dysydencję. Na przekór i na złość – zakładam tajne wolne związki zawodowe, jawny KOR, staję strajkami w poprzek i generuję Solidarność, głosuję na Tymińskiego, na Leppera, głosuję jakbym był kukizem (mała literka rozmyślnie, chodzi nie o osobę, tylko wk…wioną pigułkę). Taka wk…wiona Ludność powiada: nie jestem ławicą, jestem nieobliczalną dysydencją!

Od tej chwili – jak każda patologia – Ludność „prowadzi się” autokefalicznie. Nie ma co teoryzować, każdy 40-latek wie, na czym polegają rozmaite samo-fenomeny: samoorganizacja, samoobrona, pomoc wzajemna, odrzucenie wszystkiego co systemowe – wie, bo widział to na własne oczy, uczestniczył, doświadczał.

Paweł Kukiz – tym razem mówimy o osobie uprawiającej poezję sceniczną – eksploatująz takie zawołania jak Oburzeni, Zmieleni, Niepokonani, WoJOWnicy – podstawił nogę niedawnej formacji rządzącej, a konkretnie Bronkowi, który „musiałby po pijaku przejechać na pasach ciężarną zakonnicę”, by przegrać. No, i przegrał. Ale Paweł nie wygrał. A do tego napił się szaleju, nie słuchał ani mnie, ani takich jak ja (obywateli bezinteresownych, nie prących do własnego odrębnego sukcesu). No, to „temat” zagospodarowała formacja „imadłowa” konkurująca z poprzednią formacją „imadłową”. Proste.

To zaś oznacza, że Ludność znów została „uwcześniona” do roli Multitude-ławicowej. Gdzież ten Paweł- trybun ludowy?

 

*             *             *

Robota zaczyna się od nowa. Znów obywatele, mający rozeznanie w sprawach publicznych i bezinteresowną skłonność do czynienia tych spraw lepszymi niż są – muszą podpalić swój wewnętrzny ogień. Ponownie – póki nie usnęła pamięć roku 2015 – przeistoczyć się w zbiorową dysydencję.

Nie, nie mówię o KOD-owniczych podskokach w stylu „nie bo nie”, tylko o samoorganizacji, która z „ławicy” uczyni samo-służbę społeczną, AUTO-SERVICE (he-he, nie mylić z warszatem, chodzi o gospodarczą, społeczną, polityczną samoobsługę, być może nawet o l'Etat parallèle).

Ławica powinna stanąć na wielkim, krajowym Wiecu (uosobienie demokracji środkowoeuropejskiej). O co?

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo