Jan Herman Jan Herman
95
BLOG

Reformowanie ponad wszystko. Rafineria budżetowa

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 2

Nie po to obejmuje się we władanie Kraj i Ludność, żeby im robić dobrze. To podstawowa mądrość, bez której radzenie sobie w świecie polityki jest raczej niemożliwe.

Polityka – to nie jest machanie różnokolorowymi proporcami, flagami i sztandarami, zaopatrzonymi w godła i inne znaki oraz symbole. Tak myśli „człowiek z kolejki”, ale nie ktoś, kto chce uchodzić za zorientowanego. Polityka – to bowiem obszar ZARZĄDZANIA ALOKACJAMI gospodarczo-budżetowymi.

AKAPIT WYJAŚNIAJĄCY

Dowolna formacja „wygrywająca wybory” (a po naszemu: dowolna kamaryla kontrolująca głosowania nomenklaturowo-kadrowe zwane wyborami) przede wszystkim rozpoznaje możliwości budżetowe. Kondycja Kraju i Ludności jest zawsze co najwyżej drugorzędna, ważne jest, czy i jaki zdoła się ogarnąć Budżet, szczególnie „resztowy”, czyli tę część środków zgromadzonych w formie odpisów i narzutów oraz opłat i podatków, oraz tę część majątku-dobra wspólnego (publicznego), która pozostaje „na czysto”, do niekontrolowanej (nieszczególnie znanej poliszynelowi) dyspozycji Nomenklatury obrośniętej kiściami geszefciarskimi. Choćby się waliło i paliło – Budżet Resztowy musi być „wykonany” (czyli zebrany oraz rozdysponowany). Takie są „obowiązki kadrowe”.  

KONIEC AKAPITU

Kiedy jakaś formacja polityczna (kamaryla lub ich koalicja) mały możliwość ustawiania kadr i strumieni budżetowych przez 8 lat – to tylko jakieś nieszczęście mogłoby spowodować, że gdzieś tam, w zakamarkach nomenklaturowych, zachował się ktoś „niekompetentny” w powyższym. Na przykład taka „afera ratuszowa” dla ludzi o topornej konstrukcji intelektualno-obywatelskiej – jest przejawem degeneracji aparatu administracyjnego. Ale dla kogoś, kto wie na czym polega polityka, jest dowodem na to, jak głęboko wgryzł się w rzeczywistość profesjonalizm budżetowo-resztowy.

Trzeba było dopiero zmiany kamaryli – aby „ta nowa” ujawniła plątaninę stołecznych Więcierzy Mętnych, w które wpadały elementy majątku wspólnego. I tylko naiwni myślą, że rodzinno-towarzyskie „haki wzajemne” służą sitwiarstwu w tym najbardziej plugawym, paskudnym rozumieniu: owa plątanina to kiść geszefciarska, a ostatecznym beneficjentem jest-była, poprzez Nomenklaturę – władająca Krajem i Ludnością kamaryla.

Czy – mając taką orientację – ktokolwiek poważny może oczekiwać zgodnej ze standardami europejskimi dymisji, ot, takiej honorowej, tuza kamaryli rządzącej? Przecież zadaniem HGW jest teraz przede wszystkim „cudowne przeobrażenie” tej warszawskiej „rafinerii budżetowej” w jakże nieładną działalność grupki przestępców, którzy wbrew szczytnym celom kamaryli czynili szkodę miastu i społeczeństwu!

 

*             *             *

Załóżmy ostrożnie, że dwu-trzy-poziomowa warstwa Nomenklatury, zainstalowanej w Polsce przez formację sprzed 2015 liczy sobie 300-500 tysięcy osób, powstawianych w stare i nowe urzędy, organy, służby dla ogarniania i doskonalenia Rafinerii Budżetowej, do zarządzania Budżetem Resztowym. Czy ktokolwiek z wyobraźnią mógłby nam powiedzieć, jak to towarzystwo wymienić, nie narażając się na KOD-owany rejwach z „czystkami politycznymi” w tle?

Śpieszę z podpowiedzią, honorarium proszę przesłać przez umyślnego.

Najbardziej kluczowe „stanowiska”, które w rzeczywistości są listą wypłat dla top-kamaryli – to może kilka tysięcy. Te roszady widza wszyscy i media dostarczają publiczności taniej uciechy w tej sprawie.

Natomiast masowa przebudowa Rafinerii Budżetowej – to reformy. Najbardziej spektakularnymi dziedzinami reform wciąż po sobie następujących są szkolnictwo, ochrona zdrowia, sieć administracji publicznej (niby-samorządów), sieć zabezpieczenia społecznego (emerytury, opieka społeczna), sieć do zwalczania bezrobocia i/lub bezdomności, sieć współpracy z „organizacjami pozarządowymi” (he-he, pozarządowymi), sieci infrastrukturalne, sieci bankowe, ubezpieczeniowe, pożyczkowe, sieci regaliów (np. lasów, transportu, portów-hubów), sieć wymiaru sprawiedliwości (od inspekcji poprzez straże i policje aż po prokuratury i sądy).

Dla „przypadku polskiego” dobrym narzędziem badawczym przebudowy Rafinerii Budżetowej jest obserwacja „państw w państwie”. Jest to fenomen gospodarczo-społeczny, którego zadaniem jest wytrącanie z rąk Państwa prerogatyw władczo-kontrolnych, przejmowanie pod „parabudżetowy” zarząd wielkiego majątku, w tym gruntów, obiektów i infrastruktury oraz „rynków”. Choć „państwa w państwie” są systemowo-ustrojową konkurencją zarówno dla formacji (kamaryli) ustępującej (pokonanej w wyborach) jak też dla formacji (kamaryli) zwycięskiej – to pełnią obowiązki papierków lakmusowych: nowa władza zawsze zareaguje tam, gdzie odkryje, iż nie ma 100% wpływu na kadry, na regalia i na budżety resztowe). Przypomnijmy: regalia to dobra naturalne (grunty, wody, kopaliny, lasy) oraz uprawnienia certyfikacyjne (pobór opłat, wydawanie koncesji, organizowanie konkursów-przetargów).

Naliczyłem w Polsce ok. 40 „państw w państwie”, czyli takich pod-przestrzeni-podsystemów, które w dużej mierze, nie zawsze w pełni,  wyczerpują znamiona, spełniają kryteria starannie wcześniej przeze mnie opisane.

 

*             *             *

W każdej z dziedzin zwanych „budżetowymi”, w każdej sieci-strukturze gospodarczo-społecznej, w każdym węźle kapitałowo-logistycznym – należy spodziewać się reform. Bo to jedyny dający się wytłumaczyć inaczej niż „czystka” sposób na przewłaszczenie budżetów resztowych, na wymianę około-nomenklaturowych kiści geszefciarskich.

Nie chcę przyganiać słabo zorientowanemu w tych sprawach Mateuszowi K.: początkowa popularność KOD osadzona była właśnie w nadziejach na ostemplowanie nienaruszalności dotychczasowej „rafinerii budżetowej”, stąd mieliśmy wrażenie, że PiS otrzymał od KOD „zakaz sprawowania władzy”, choćby nie wiem jak wysoko ugranej w głosowaniach. Niesnaski KOD-ownicze zaczęły się, kiedy Mateuszowi K. zabrakło refleksji takiej jak powyższa lub podobnej (nikt wszak nie ma patentu na przenikliwość). Wtedy ideę „PiS na cenzurowanym” przejęły kamaryle zawodowo zajmujące się parlamentaryzmem, a Kijowski pozostał z wypiętym gołym zadem. I tak dziwię się, że jeszcze go „rodzeni wyznawcy” nie skopali do imentu.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka