Jan Herman Jan Herman
274
BLOG

Gęganie szczególnie zrzędzące

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 0

Bywało, że zachowywałem się jak ostatni pacan-pajac-palant, powołując się w jakichś gorących dyskusjach na swój wiek, konkretne doświadczenia, pełnione funkcje, zaliczone certyfikaty i w ogóle oczytana wiedzę, bycie „skądś”. Takiej „argumentacji poniżej pasa” trzeba się wstydzić – i bywa, że ja to w ciszy sumienia czynię.

Będzie o bezwstydnikach.

Tekst ten wyślę do Redakcji, która bezwstydników popiera i kocha miłością środowiskową. Samo słowo „redakcja” mogłoby sugerować, że tekst polemiczny, odnoszący się do konkretnych działań i poglądów – wydrukuje, zamieści, zwiąże z tekstami „polemizowanymi”. W tym akurat przypadku nie ma na to szans: takie mam – proszę się nie zżymać – doświadczenie. Niemniej wysłać trzeba, bo kiedy mam cos do kogoś – to mówię w twarz. Tylko pewien Piotr i pewien Bogusław sądzą, że obgaduję ich skryty za jakimś udawanym awatarem. Ale oni tak mają…

„Raport gęgaczy” ukazał się drukiem – takim prawdziwym, papierowym drukiem – na długo przed wyborami parlamentarnymi 2015. Skierowany był przeciw „kaczystom-pisiorom”, wieszcząc Polsce armagedon. Polemizowałem z tym podejściem zarówno podczas „wieczoru autorskiego” (byłem zaproszony), jak też w norkach internetowy.

Polemizowałem, podkreślam, z podejściem. Rusztowaniem tego podejścia było wywoływanie duchów – tych straszniejszych, nie tych dobrych – IV RP i „pogiętych” rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Fundamentem zaś tego podejścia było szukanie winy. I znajdowanie jej u wytypowanego wcześniej winowajcy.

 

*             *             *

Pierwszą winą „kaczorów” jest rokosz anty-wałęsowska z czasów, kiedy byli najbliższymi współpracownikami Prezydenta Lecha W., a potem palili jego kukłę. Moje zdanie: palenie kukieł to eksces widowiskowy, ale obosieczny, tyle że obaj bracia opuścili Pałac nie wytrzymując tamtejszego „szarogęsia”, żeby nie powiedzieć naszego rodzimego Rasputina. Nie oni jedni pękli, że wspomnę choćby, iż z otoczenia Wałęsy znikają Jacek Merkel, Arkadiusz Rybicki, Krzysztof Pusz. I inni.

Drugą winą PiS jest IV Rzeczpospolita. Sama nazwa podobno została po raz pierwszy wypowiedziana przez  A. Stelmachowskiego, potem przez R. Matyję, P. Śpiewaka[1]. Z czasem określenie to stało się synonimem projektu niezgody na liczne, możliwe do uniknięcia, ale „uparte” patologie towarzyszące Transformacji. W czasie kampanii wyborczej do polskiego parlamentu w roku 2005 pojęcie „IV Rzeczpospolita” było wykorzystywane zarówno przez Platformę Obywatelską[2], Polskie Stronnictwo Ludowe, jak i Prawo i Sprawiedliwość. Po czym, w ostatniej chwili, PO odcięła się od tego konceptu, kiedy zaś nie udał się platformiany spektakl medialno-publicznych uzgodnień koalicyjnych (na rzecz „premiera z Krakowa” – PiS gorączkowo sformował koalicję opartą na negacji dotychczasowego establishmentu, dokooptowując Samoobronę i LPR.

Naznaczony hunwejbinizmem i swojskim maccartyzmem rząd trój-koalicji 2005-2007 sięgał po metody, a których powiedzieć, że są autorytarne – to mało. Ale też powiedzieć o tym rządzie, że realizował projekt IV RP – to tak, jakby powiedzieć o stalinizmie, że był komunizmem. Bzdura, i tyle.

Trzecią winą PiS jest „eurosceptycyzm”. W moim osobistym myśleniu o Unii Europejskiej dużo uwagi przykładam do ojcowsko-założycielskiej roli Waltera Hallsteina (jednego z wiodących nazistów, prawniczego chef-redaktora projektu wielkich Niemiec, potem pierwszego przewodniczącego Komisji Europejskiej), oraz do protekcjonistycznego, skrycie eksploatatorskiego stosunku Unii do krajów środkowo-europejskich. PiS – w moim przekonaniu – woli Amerykę od Europy, ale działa w konwencji „dwóch cycków”, która paradoksalnie realizowana jest jako formuła dwóch dysz odsysających odurzoną Polskę z „nadmiaru” tłuszczyku.

 

*             *             *

Książka „Raport gęgaczy” jest oskarżeniem PiS o to, że z tupetem, bezczelnie śmie wyciągać ręce po władzę, do której nie ma prawa, choćby nie wiem jak demokratyczne w tej sprawie urządzono głosowania. Ost\karżenie to „upoważniało” „gęgaczy” do długiej listy epitetów skierowanych do PiS, pośród których „faszyzm” wydaje się mało jaskrawy.

Podczas, gdy kilkoro co najmniej osób było zaangażowanych w tworzenie „Raportu” – formacja „tuskowitów” spreparowała poprawkę do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Najważniejszym elementem tej poprawki było uprawnienie Trybunału do orzekania, iż Prezydent RP jest zdolny – lub nie – sprawować poprawnie swoją funkcję. Oto treść Art. 3 pkt 3:  (ustawa ogłoszona ostatecznie 1 sierpnia 2015)

„Trybunał na wniosek Marszałka Sejmu rozstrzyga w sprawie stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, gdy Prezydent nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej”.

Perfidia tego zapisu jest wielopiętrowa. Jeśli Czytelnik wie, że czerwiec-lipiec 2015 (wtedy tę poprawkę wniesiono), to czas, kiedy ku szokowemu zaskoczeniu formacji wówczas rządzącej zmieniła się osoba pełniąca urząd Prezydenta RP, a nadal dominowała pewność kontynuacji parlamentarno-rządowej (oczekiwana w nadchodzących wtedy wyborach jesiennych) – to staje się jasne, że intencją tej poprawki było unieruchomienie Głowy Państwa, gdyby ta blokowała parlamentarną twórczość ustawową.

Oznacza to – ni mniej, ni więcej – że przewidywano, iż nowy Prezydent RP (w domyśle: konkurencyjna formacja PiS) może mieć inne niż ówcześnie rządzący zdanie na temat poczynań Rządu w Kraju i na arenie międzynarodowej. Zwłaszcza że trwała debata, w której ścierały się poglądy o tym, czy Polska jest „w ruinie”, czy może rozkwita niczym „zielona wyspa”.

W dyplomacji mieliśmy do czynienia z jeszcze większym, choć subtelniej rysowanym zróżnicowaniem:

PO-PSL

PiS

Integracja z Unią powinna być coraz bardziej zacieśniana, poprzez ostateczne udostępnienie polskiej przestrzeni gospodarczej biznesowi europejskiemu

Integracja z Unią powinna uwzględniać narodowe interesy gospodarcze, powinno się zabezpieczać Polskę przed europejskimi „odruchami kolonialnymi”

Współpraca z NATO-USA, zwłaszcza po „wpadkach” związanych z wojnami w Iraku i Afganistanie – powinna być nie tak ścisła jak współpraca z Europą

NATO-USA jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski, jest też otwarte na polskie ambicje środkowo-europejskie, może stać się ich patronem-protektorem

Rosja jest potencjalnym partnerem gospodarczym Polski, w takim zakresie, jaki zdefiniuje Unia Europejska, bez szczególnej własnej inicjatywy polskiej

Rosja jest nieprzejednanym wrogiem Polski, który nie pogodził się z utratą wpływów w Europie Środkowej, cokolwiek zaszkodzi Rosji – Polska powinna w tym uczestniczyć

 

Widać z powyższego, że różnice w ocenie kondycji własnej Polski oraz w „pozycjonowaniu” Polski na arenie międzynarodowej były (i są) znaczne, a przekładają się one właśnie na „twórczość parlamentarną”: w ciągu 8 lat więzi biznesowe i więzi między organami, służbami, urzędami (wewnątrz kraju i „dyplomatyczne”) obrosły taką „kulturą” (w rozumieniu biologicznym, tak jak rafa obrasta koralami), że ich ewentualna przebudowa wpłynęłaby niekorzystnie na kondycję dziesiątków tysięcy rodzin, przyzwyczajonych do tego, że są „upaństwowione”.

Oto podłoże powstania KOD, który został – może trochę przypadkowo – wygenerowany przez tę samą redakcję, która wydała z siebie „Raport gęgaczy”.

To jest notka internetowa, a nie materiał sądowy, ograniczę się więc do podania dwóch linków:

http://studioopinii.pl/krzysztof-lozinski-piotr-rachtan-raport-gegaczy-calosc/ - to link do Raportu

http://studioopinii.pl/krzysztof-lozns-raport-gegaczy-reaktywacja/ - to link zapowiadający najnowszą wersję okraszoną słowem „reaktywacja”

Jest moja serdeczna niezgoda na to, by wszelkie błędy formacji „tuskowitów” kwitować zdaniami o nieuchronnych pomyłkach, o złych ludziach psujących ogólnie dobry ustrój i wizerunek – a tej samej miary i wagi błędy „pisiorów” nazywać oczywistymi wskaźnikami patologii ustrojowo-politycznej.

W moim przekonaniu obie formacje są siebie warte, a ich niegdysiejsza zgodność (zerwana przez PO) nieprzypadkowa. Obie – nieco inaczej, ale w głównych rysach podobnie – wyznają „Model pragmatyczny demokracji” i równie często go psują.

W latach 1975-79 Jan Strzelecki sformułował 6 założeń składających się na „Socjalizmu model liryczny”, w wydaniu z roku 1989 (egzemplarz mam przed sobą) dodano m. in. „Przyczynek do teorii rzeczywistości dodatkowej”, referat wygłoszony na zjeździe socjologów. Zanim Czytelnik – moim śladem – porówna oba modele, jeszcze raz podkreślę: „tuskowici” realizują niemal dosłownie model „pragmatycznej demokracji”, sięgając po co najmniej dwa założenia „lirycznego socjalizmu” (pierwsze i czwarte), natomiast „pisiory” są rozpostarte w połowie „tu” i w połowie „tam”. Niech Czytelnik sam to sobie znajdzie.

MODEL LIRYCZNY SOCJALIZMU

MODEL PRAGMATYCZNY DEMOKRACJI

Korpus kadrowy stanowiący tzw. władzę-centrum uzbrojony w narzędzia w postaci organów, urzędów, służb i praw – jest w pełni i wystarczająco przygotowany do zarządzania Krajem i Ludnością

Służby, urzędy i organy oraz inne elementy państwa prawnego (normy, standardy, procedury ponad intencje partykularne) – „należą” się tym, którzy – kadencyjnie i instancyjnie – wygrają wybory i konkursy

Esencja pojęcia „dobro powszechne” jest wystarczająco wpojona w powszechną świadomość, a władza-centrum jest najsilniej przepojona tą ideą i zarazem skłonnością

Dobro powszechne nie istnienie (stąd nieuchronność wykluczeń), ale można je zastąpić dynamizmem zwycięzców wyborczych, którzy promieniują swoimi osiągnięciami na wszystkich

Zbiorowa działalność zarządcza władzy-centrum łatwo i prosto, bez zapętleń i wewnętrznych sprzeczności poddaje się ewaluacji stopniowalnej, jej owocność da się zmierzyć niemal „w cyfrach”

Ewaluacja działań i strategii tych, którzy zwyciężyli w wyborach – następuje w zasadzie po kadencji, co inaczej nazywa się „odpowiedzialnością polityczną”: tę zasadę może społeczeństwo zawiesić w trybie nadzwyczajnym

Demokracja (socjalistyczna – JH) polega na uczestnictwie, na niemal heglowskim zrozumieniu konieczności, wyrażającym się w szczerej akceptacji dla „przydzielonego” przez władzę-centrum pakietu ról-funkcji społecznych (patrz: mrowisko, ławica – JH)

Niezbywalnym prawem społeczeństwa obywatelskiego jest interweniować „między kadencjami”, a nawet negować uprawnienia wyborcze, jeśli w powszechnym odczuciu (potencjalny) zwycięzca wyborów nie rokuje dobrze z punktu widzenia dobra powszechnego

Wszelkie potencjalne różnice między interesem ogólnym (dobrem powszechnym) a interesami partykularnymi są pozorne, bowiem kto szczerze myśli o dobru wspólnym – ten przeredaguje interes odrębny ku chwale ogółu (świadomość szczęśliwa)

Wszelkie potencjalne różnice między interesem ogólnym (dobrem powszechnym) a interesami partykularnymi są oczywiste i naturalne, a dobro wspólne wykluwa się z „tygla” interesów odrębnych, jego wyprzedzające dekretowanie jest w demokracji niedopuszczalne

Wszechstronny rozwój człowieka (jednostki szczęśliwie wkomponowanej w społeczeństwo) jest w tak poukładanym kolektywie kolektywów oczywisty i nieuchronny, w tym sensie socjalizm nosi w sobie kod humanizmu

Wszechstronny rozwój człowieka tylko wtedy nie jest fantasmagorią, jeśli ów człowiek okaże się zdolny do „utargowania” swoich racji i pragnień w powszechnym tyglu: ewentualne okoliczności nadzwyczajne można łagodzić interwencyjnie

 

DOPISKI MOJE – JH

 

Socjalizmu model liryczny jest zatem – nieco z przekąsem – opisem rzeczywistości społeczno-politycznej, która jest na pewno naznaczona autorytaryzmem, jeśli nie totalitaryzmem, ale owo autorytarne władza-centrum zakłada fałszywie (iluminacyjnie?), że za powszechną zgodą (entuzjazmem) wiedzie w ten sposób cały naród ku powszechnej szczęśliwości, a na pewno ku postępowi

Demokracji model pragmatyczny zakłada, że wszystko jest możliwe, a każdy cel do osiągnięcia, jeśli nosiciel tego celu jest „przystosowany społecznie”, czyli radzi sobie w grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko, z jedynym warunkiem: zarówno jego cel, jak też prowadzona przezeń gra mieści się w ustrojowych regułach, standardach, w zafiksowanych prawem mechanizmach

Wehikułem postępu opisanego jak wyżej, wraz z opisanym na końcu paradoksem, jest partia, sama siebie uważająca za świadomą awangardę ludu pracującego

Wehikułem postępu opisanego jak wyżej są osoby i środowiska oraz organizacje ponadprzeciętne, utalentowane, oświecone, jednym słowem: lepsze, sprawniejsze

 

Po roku rządów PiS jest już oczywista zmiana mapy politycznej Polski. Powrotu do sytuacji, w której „trójpodział władzy” kontrolowała (demokratycznie?) PO jest niemożliwa. Ale możliwe jest przebudzenie tzw. elektoratu, który – choć ogłuszony „przegrana rewolucją kukizową” – budzi się w formule niezgody na ustrój, w którym każe się mu „milczeć za cukierki”. Wiem, co mówię, choć nie wiem, jak to się dokona, bo nie „mieszam” w tym kotle.

Gęganie odbieram jako próbę wmuszenia w nas poglądu, że „a jednak nasz diabeł starszy”. Szkoda gadać.

 

 

[1] Myślenie o IV Rzeczypospolitej nie wynika z kaprysu znudzonego umysłu czy z woluntarystyczno-rewolucyjnych sympatii. Wynika z przekonania, że grozi nam nawet nie tyle katastrofa, ile miernota, prowincjonalizm, dryfowanie, poczucie bezradności, a przede wszystkim próżnia władzy – to słowa P. Śpiewaka;

[2] Dziś już nie ma wątpliwości, że PO utworzono przy dużym zaangażowaniu, jeśli nie z inspiracji służb sekretnych;

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka