/gambit Morawieckich, predykcja własna - JH/
/gambit Morawieckich, predykcja własna - JH/
Jan Herman Jan Herman
3847
BLOG

Gambit Morawieckich

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 48

Studiuję od miesiąca koncept gospodarczy Mateusza i myśl polityczną Kornela. Lektura zajmująca, a jeśli ją przymierzyć do tego, co robią pośród elit, do których przeniknęli – sądzę, że jest to dziś lektura obowiązkowa dla każdego, kto czuje się obywatelem.

W rodzinie Morawieckich jest zapewne więcej osób niż dwóch dziarskich mężczyzn. Ale ci dwaj panowie mają właśnie swoje minuty w polskiej top-polityce.

Kornel – po latach spychania poza mainstream – to człowiek niezgody na kompromis z obalonym ustrojem. Kornel nie jest ani zwolennikiem, ani beneficjentem Transformacji ustrojowej, a przede wszystkim jej skutków dla Kraju i Ludności, dla ich kondycji i dla ich pozycji. Wolałby – czemu dawał wyraz po wielekroć – aby było inaczej. Ostatecznie został parlamentarzystą ugrupowania negującego nowy ustrój, a los dał mu honorową rolę Marszałka-Seniora.

Mateusz  - wychowany w domu Kornela – jest człowiekiem o mocnej pozycji w środowisku finansjery, oskarżanym przez zbuntowanych o wszelkie zło, a przynajmniej o walny udział w szerzeniu zła w Polsce. Robił spokojną, ale konsekwentną karierę w tym środowisku, co możnaby interpretować jako sprzeniewierzenie się przynajmniej części wyobrażeń ojca o polityce. I z tej pozycji daje się namówić na rolę kluczowego „rachmistrza” rządu. Coś w tym niejasnego jest.

Spośród trzech wicepremierów (Morawiecki-Gowin-Gliński) – Mateusz wydaje się najlepszą inwestycją PiS. Partia ta nie ma silnego zaplecza choćby w środowisku ekonomistów i menedżerów, choć jednych i drugich w niej nie brakuje. Jest to bowiem partia zbudowana na ideach i na grze politycznej. W sprawach gospodarczych – niech mi wybaczą członkowie rządów autoryzowanych przez PiS – partia ta raczej wykazuje postawę „niech się dzieje samo”, ewentualnie uprawia całkiem polityczne „działki” takie jak 500+.

Jestem ekonomistą, który lubi filozofować na tematy gospodarcze (filozofia to bardzo ważna sztuka i narzędzie analizy), ale zaczynałem jako ekonometryk, czyli ktoś „od zmatematyzowanych modeli”. Zgadzam się z Prof. J. Hausnerem, że gospodarka to nie tabelka w Excelu. Ale śledząc arkusze można wysnuć np. takie wnioski, że Polska jest wypełniona kuponami na bankructwo. Nie inaczej zaczyna swój projekt Mateusz Morawiecki (Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wersja dla nie-biegłych TUTAJ): pierwszych 14 tablic prezentacji to miażdżąca krytyka efektów Transformacji.

I konstruktywnie: tablica 16 to ucieleśnienie mojego apelu o to, by rządy zaczęły dbać o kondycję Polaków (gospodarstw domowych) i rzeczywistą, nie fasadową pozycję Polski w przestrzeni międzynarodowej (patrz: TUTAJTUTAJ), a następna tablica sygnalizuje niezbędne przegrupowania ustrojowe.

Morawiecki „idzie na całość” na tablicy 19: wskazuje 5 kierunków przebudowy niezbędnych dla skutecznej realizacji wcześniejszych postulatów i wyprowadzenia Polski z dołka: Reindustrializacja, Innowacyjność, wygenerowanie Kapitału rozwojowego (rodzimego), ekspansja zagraniczna, rozwój regionalny (dekoncentracja?).

Dalsze tablice – to instrukcja „jak to się robi”, z którą można dyskutować, oraz prezentacja na końcu spodziewanych efektów. Bez fajerwerków, ale fachowo.

Czytelnik niech ma na uwadze, że to jest kierunkowa przymiarka, a nie szczegółowy plan. Morawiecki daje sobie na to jeszcze mniej-więcej rok.

Na czym polega gambit?

Ano, mamy w Polsce po raz pierwszy od czasów Balcerowicza takiego „premiera gospodarczego”, który nie ma zobowiązań politycznych. W ciągu najbliższych miesięcy (ufam, że w tym czasie ktoś kompetentny dokona rzetelnego audytu gospodarczego) przygotuje pogłębiony raport o stanie gospodarki  i konkretne instrukcje działania operacyjnego. Nie dla jaj robił karierę w obszarze finansów-bankowości.

Myślę, że główny rozgrywający w rządzie (na przykład Premier lub Pierwszy) z ulgą zostawi te sprawy fachowcowi, tak jak to było „na początku”, ale w odróżnieniu od Mazowieckiego nie na wszystkie konkretne rozwiązania się zgodzi. Na tym polega „juniorska” połowa gambitu. Gdyby Morawiecki napotkał przeszkody już dziś – mógłby spokojnie, choć z „małym huczkiem”, wyjść z rządowego garnituru i powrócić do swojej branży. Za rok to nie będzie takie łatwe, więc gra idzie o to, by Pierwszy zaakceptował wszystko, a nie tylko kierunki.

Argumentem młodszego Morawieckiego jest umiejętność dogadania się ze środowiskiem macierzystym, dodajmy, że jest to środowisko międzynarodowe. Główną przeszkodą dla przyszłego sukcesu jest to, że kontynentalna i globalna finansjera nie widzi miejsca dla polskich przedsiębiorców (co najwyżej oligarchów), a „masa elekcyjna” w ogóle w tych kalkulacjach nie jest brana pod uwagę. Tu pojawia się starszy Morawiecki: co prawda, wspiera on PiS choćby głośnym oświadczeniem o wyższości racji suwerena nad nawisem prawno-ustrojowym (TUTAJ), ale – skoro bliższa koszula ciału – PiS-owi trudno będzie pogodzić się z nieuchronnym wzrostem autorytetu obu Morawieckich, kiedy plan „juniora” okaże się hitem. Kornel więc czujnie już wymyka się Kukizowi (Paweł w ogóle robi wrażenie roztrzepanego, skoro traci taki argument personalny), co oznacza polityczne niebezpieczeństwo dla Petru-sia i jego akolitów: w programie Mateusza nie widać miejsca dla elektoratu Nowoczesnej (i dla mocodawców samego Ryszarda), prędzej dla RAZEM-owców (he he, już widze Zandberga w objęciach Morawieckich), ale to efekt uboczny. Tymczasem to PiS miał być młotem na „liberalizm”.

Druga zatem, seniorska połowa gambitu jest jeszcze chytrzejsza, jeszcze bardziej wyrafinowana. Wielokrotnie pisałem o tym, że Kukiz – skupiwszy na sobie nadzieje „indignados” – został przez Kaczyńskiego oskubany z owoców w postaci chwały za dwukrotne obalenie twierdzy „tuskowitów”. Starszy Morawiecki – który dopisał sobie legitymizację jako „człowiek Kukiza” – ma teraz moralne prawo zabawić się w Janosika i oskubać Kaczyńskiego z tego, co on podpistonił Kukizowi. Czyli z roli przywódcy wszystkich oburzonych. Majstersztykiem będzie, jeśli wykorzysta Kornel w tej misternej robocie zarówno tych oburzonych, zmielonych, niepokonanych, itp., których osierocił Kukiz, jak też KOD-owiczów, którzy są „oburzeni” pragmatyką polityczną formacji zwycięskiej w 2015 roku, idącej „na rympał, na skróty”. Kukiz z Kijowskim stoją po przeciwnych stronach, ale jakoś unikają otwartego konfliktu, może dlatego, że poważniejszy i bardziej telewizyjny jest konflikt między dwiema formacjami zmagającymi się od czasu pogrzebania „POPiS-u”. Ten post-POPiS-owy konflikt jest „bardziej medialny”, ale zupełnie abstrahuje od losu „indignados”, którym nic się nie odmieni(ło) po 2015 roku.

Myślę, że Morawiecki młodszy – choć ryzyko wiszące nad jego planem gospodarczo-ustrojowym będzie rosło z czasem – nie zechce „wygryzać” aktualnej Premier. Do niczego mu teraz nie są potrzebne premierowskie zajęcia i kamery wciśnięte w każdy zakamarek. A potem – tym bardziej.

Myślę, że Morawiecki starszy skorzystał z dobrego pretekstu, by podziękować Pawłowi za podwodę do Parlamentu i odciąć się od Kukizowego roztrzepania, a teraz poszukuje nowego wehikułu, zdolnego unieść jego myśl polegającą na dysydencji wobec korpusu autorów Transformacji.

 

*             *             *

Wszystko co napisałem powyżej – ująłem w niezgrabnym rysunku, mającym tę wadę, że wybiega w najbliższą przyszłość, więc obarczony jest ryzykiem predykcyjnym.

Gambit Morawieckich

Jesteśmy (AD 2016) w środkowej części rysunku. Społeczne „pęknięcie wytrzymałości” na Transformację spowodowało podwójną porażkę „tuskowitów” w 2015, którą skonsumowali „kaczorowcy”. Wszystkie zmiany polityczno-ustrojowe właśnie teraz dokonywane – są powierzchowne, nadal społeczne zniechęcenie do ustroju (i do „państw w państwie”) nie jest rozładowywane. Pomiędzy Społeczeństwem a Polityką pojawiły się za to dwie grupy harcowników: „kukizowcy”, którzy osierocili oburzonych oraz KOD-ownicy (oburzeni, ale a’rebours), którym nie w smak zamęt pośród kiści obrosłych wytępianą właśnie starą Nomenklaturę. Obie grupy nie mogą się zejść, bo wywodzą się z przeciwstawnych paradygmatów, obu grupom już zarazem „nie czas”, by stać na czele – odpowiednio – nowego i starego porządku. Dokonująca się rewolucja pożre oba towarzystwa.

W moim przekonaniu do powyższej układanki, w której Mateusz montuje rewolucyjny kolaż z interesów gospodarczych, a Kornel składa brikolaż z odnowicielskich racji ideowych i społecznych (brikolaż – owoc wykonany w technice „majster klepki” i „złotej rączki”) – brakuje centrali związkowej, bowiem nie ma dziś innej siły zdolnej operować sprawnie „górką rozrządową”. Mam w ręku dowody na to, że tą centralą nie będzie OPZZ.  A więc…?

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka