Jan Herman Jan Herman
273
BLOG

O istocie niezawisłości

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 2

Poświęcam ważną życiową sprawę na ołtarzu samokształcenia. Bo przysłuchuję się debacie w sejmowej Komisji Ustawodawczej, 21 grudnia 2015. Widzę oto takie rzeczy: tematem obrad są procedury, w które wartoby zakląć Trybunał Konstytucyjny, sama Komisja jest polem gier i zabaw proceduralnych, równolegle idzie ścieżka merytoryczna i ścieżka „kto kogo”. Padają słowa gromkie i ważkie, połowa nie na temat.

PiS zrobi swoje, nie ma co się gorączkować. Dla mnie ważna jest refleksja, która mnie zajmuje w tle tego wszystkiego. Refleksja o niezawisłości funkcjonariusza państwowego.

Wbrew pozorom, o przymiot niezawisłości rozumianej ortodoksyjnie lub elastycznie ubiega się wiele profesji i reprezentujących je środowisk: wszyscy wiedzą o sędziach (ogólniej: prawnikach), może o parlamentarzystach, ale mowa też o lekarzach, duchownych, dowódcach mundurowych, ekspertach (zwłaszcza sądowych i tych pracujących dla organów i urzędów), o nauczycielach czy pracownikach nauki. Gdybym się uparł – objąłbym tym pojęciem również liderów administracji terenowej (wójt, burmistrz, starosta, prezydenci miast, marszałkowie województw), dziennikarzy, a nawet szeregowych specjalistów służb specjalnych, na koniec osobę zatrudnioną jako Głowa Państwa. Może przesadzam. Nie biorę pod uwagę sędziów sportowych czy egzaminatorów, a chyba powinienem.

Mówiąc o niezawisłości, mamy na myśli przede wszystkim bezpieczeństwo-stabilność roli (społecznej, państwowej), do której się zostało wyznaczonym. Sędzia chce i powinien mieć pewność, że wydając orzeczenia, postanowienia i wyroki inne niż wyobrażenia jego przełożonych albo tzw. opinii publicznej – nie przestanie być sędzią. Nauczyciel – podobnie jak sędzia czy lekarz – powinien być skupiony na trzymaniu się najlepszej z dostępnych wiedzy branżowej. Dowódca – działający w warunkach „podgorączkowych” (jak zwykłe lądowanie samolotu, rejs statkiem, gaszenie pożaru, obława na podejrzanego), powinien mieć pewność, że wszyscy pod jego komendą i opieką podporządkują się mu „operacyjnie”. Uczony nie powinien drżeć o swój status, jeśli tylko działa rzetelnie w kierunku poszerzania społecznego zasobu wiedzy o świecie. Duchowny nie tyle powinien, ile „musi” być przykładem tego, co głosi zarówno w sprawie koncepcji Uniwersum, jak też w kwestiach moralnych. Ekspert nie powinien być Piszczykiem, który zanim wyda opinię, zapyta zleceniodawcę: a jaki wynik statystyczny zdaniem pana dyrektora jest najbliższy prawdzie?

Jednym słowem: Społeczeństwo za pomocą Państwa zawiera umowę z „trybikiem” tego Państwa, w której po jednej stronie jest 102% profesjonalizm „trybiku”, a po drugiej strony gwarancja „służbowej nietykalności”. Dlaczego 102 a nie 100? Bo tacy ludzie powinni być świętsi niż papieże, powinni wyprzedzać swoje czasy, wskazując wszystkim normy i standardy, do których gawiedź dopiero kiedyś dotrze.

Dobrze, że wspomniałem o sędziach sportowych i egzaminatorach. Jest to bowiem towarzystwo, które trudno „przyłapać” nawet wtedy, kiedy ewidentnie „kombinuje” (kibice nazywają to „drukowaniem wyników”). Ileż to strat ponieśli zawodnicy, kluby i środowiska sportowe na skutek ewidentnego „drukowania”, ale trzymano się zasady „decyzja sędziego jest ostateczna”!?! Iluż matołów prześlizgnęło się do obszaru tantiem, apanaży i prestiżu, blokując drogę osobom bardziej kompetentnym i przyzwoitszym, bo „tak rozstrzygnęła komisja”!?! Podobnie z przetargami gospodarczymi.

Zakusy na niezawisłość są permanentne i wszechobecne. Ale największym zamachowcem na swoją niezawisłość jest z reguły sam zainteresowany. Wielu bowiem „niezawisłych” nie przestrzega swojej części „umowy 102%”. Nie dokształcają się, przedkładając środowiskowe nawyki nad prawo i najnowszy stan wiedzy, dają wyraz swoim poglądom sprzecznym z tym co obiektywne, abdykują z roli wzorca osobowego w swoim fachu i nurzają się w bezeceństwach, przynależą do zorganizowanych grup nastawionych na „eksploatację” Państwa i Społeczeństwa, Kraju i Ludności. Najogólniej – nie dorastają do roli społecznej, która wyposażona ma być w niezawisłość. I jeśli nie są tacy w pojedynkę – formują środowiskowe „państwo w państwie”. Wtedy mogą już „drukować” wszystko, co im wpadnie w ręce: wyniki meczów, konkursów, przetargów, wyroki sądowe, statystyki (parametry, indeksy, wskaźniki, wzory, tabele, raporty, ekspertyzy, analizy), mogą używać „klauzuli sumienia” czy uprawnień dydaktycznych i akademickich nie jako tarczy, ale jako miecza. Mogą jako duchowni deprawować i łupić, a nie pasterzować duszom. Mogą jako dowódca poddać się naciskom pasażera. Mogą preparować czyjeś długi i życiorysy. Mogą z całą powagą opowiadać dyrdymały i ogłupiać widza-słuchacza-czytelnika. Mogą dokonywać „specjalnych” operacji na szkodę ludzi bogu ducha winnych. Mogą jako prokurator, adwokat czy komornik wrabiać podopiecznych (albo całkiem z boku będących) – w poważne kłopoty.

Mogą, bo są z mocy prawa nietykalni, a kiedy „jakby co” poddani zostaną sprawdzającym procedurom środowiskowym – „swojacy” ich ochronią, bo sami są nielepsi. Ręka rękę myje.

„Między sprawiedliwością a prawem” – napisałem niedawno TUTAJ. To była notka między innymi o niezawisłości. I posłowie oraz obecni na sali urzędowi legislatorzy pokazali, jak łatwo jest powiesić własną niezawisłość na kołku, jednocześnie gardłując za nią.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka