Czteroletnie kadencje – to zdecydowanie zbyt krótkie etapy. W tym czasie nie da się zaplanować i zrealizować żadnego poważnego przedsięwzięcia gospodarczego, które zmieniłoby kraj. Uwaga: napisałem ZAPLANOWAĆ + ZREALIZOWAĆ. Bowiem mieliśmy już „czterolatki”, w których ALBO planowano bez zrealizowania, ALBO realizowano bez porządnego planu. Co dawało tylko dobre powody do wytykania sobie nawzajem niedoróbek i złej woli.
Ktoś w Pedii wysilił się i stworzył wykres sukcesów i porażek politycznych, który opisuje starania parlamentarne 48 ugrupowań od 1991 roku (7 etapów). Wyszedł z tego galimatias: Czytelnikowi – jeśli go to w ogóle interesuje – zalecam ściągnięcie obrazka i powiększenie, może wtedy coś ogarnąć się da.
Na poprzedniej „lotnej premii” mieliśmy stawkę zdecydowanie różną od tej, która teraz się ściga. Oto lista 2011 wedle wyników:
1. Platforma Obywatelska (207 mandatów);
2. Prawo i Sprawiedliwość (157 mandatów);
3. Ruch Palikota (40 mandatów);
4. Polskie Stronnictwo Ludowe (28 mandatów);
5. Sojusz Lewicy Demokratycznej (27 mandatów);
6. Karasie bez mandatów: Polska Jest Najważniejsza, Nowa Prawica JKM;
7. Plankton bez mandatów: PPP Sierpień 80, Prawica Marka Jurka;
W tamtym rozdaniu PO dostała premię za względne scementowanie drużyny, a PiS dostał po łapkach za kilka secesji-wydaleń. Największym hitem był Ruch Palikota, pozornie secesja z PO, ale w rzeczywistości rozłamowiec lewicy.
Lotna premia 2015 prezentuje się całkiem inaczej (wskazuję komitety ogólnopolskie):
1. Dwaj rywale grający o całość (PiS i PO);
2. Plankton sondażowy (Lewica, Kukiz, PSL, Nowoczesna, Razem. KORWIN);
Zatem ta rozgrywka różni się od poprzedniej radykalnie (brak w niej „stawki średniej”, karasiów). A do tego wszystko na to wskazuje, że knock-down zaliczy ugrupowanie, które przez ostatnich 8 lat prowadziło politykę kadrową w kilkuset-tysięcznej Nomenklaturze i decydowało o mega-strumieniach budżetowo-gospodarczych. To oznacza, że ktokolwiek interesuje się Polską w Europie i na świecie – będzie musiał uczyć się nowych nazwisk, a globalnie spiskujące służby mają niemało roboty, by „uporządkować” i „oswoić” nowe najważniejsze postacie.
Ale oznacza to też, że co najmniej 100-200 tysięcy osób zamieni się rolami: dotąd ustalali reguły gry urzędniczej w pajęczynie administracyjnej – teraz będą tym regułom poddani, w dodatku będą „na cenzurowanym”. To oznacza gotowość to paskudztw i plugastw, do jakich zdolny jest tylko ten, kto najpierw drwił z maluczkich, a potem został wraz z nimi wtrącony do tej samej celi. Śladowa ich część „załapie” się na jakieś „ogony” w życiu publicznym, a i tak będzie „ścigana”.
Najmniej stratny będzie PSL: po szokującym – i nie wyjaśnionym – sukcesie w głosowaniu samorządowym „mała nomenklatura” lokalna służy przede wszystkim temu ugrupowaniu. Największe straty poniesie lewica, która o cztery lata za późno przypomniała sobie, na czym polega „premia za jedność”. Nawet bowiem, jeśli wejdzie do Sejmu – to albo będzie tam trzecioligowcem, albo wręcz ozdobnikiem (w zależności od tego, kto jeszcze „wprowadzi” się do Parlamentu). A w terenie – krucho.
Spodziewam się zatem, że w nadchodzącym tygodniu będą miały miejsce rozmaite „wybuchy” o charakterze „terrorystycznym”: dowiemy się dziwnych rzeczy i ważnych ludziach, zajrzymy też za kulisy urzędów, organów i służb, no, i fruwać będą w powietrzu lepkie paskudztwa.
Cóż, to jeszcze nie ostatnia prosta, ale już „czuć”.
Komentarze