Jan Herman Jan Herman
477
BLOG

I co, i co? Wąski klub lidera

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 3

Jeden z moich kolegów, kiedy w latach roześmianych opowiadano sobie w grupce dowcipy – po ogłoszeniu „pointy” śmiał się zawsze do rozpuku, jak inni. Po czym, za każdym razem, odetchnąwszy, całkiem poważnie pytał: ico, i co?

Bo śmiech śmiechem – ale narracja winna trwać.

Paweł Kukiz wbrew pozorom coraz więcej powagi ma w tym, co robi. I wyziera z tego taki oto program:

1.       Polska jest rządzona przez partyjne kamaryle, które akurat nie myślą o Kraju i Ludności, tylko o swoich korzyściach, maskowanych rozmaitymi hasłami;

2.       To trzeba zakończyć jak najprędzej, najlepiej „wchodząc do systemu (parlament), by go rozsadzić od środka”;

3.       Kamaryle w całości zostaną odsunięte od możliwości władania Polską;

4.       W miejsce tych kamaryl powstanie – bliżej nie zdefiniowany – sojusz samorządowców;

5.       Prawo, szczególnie gospodarcze, zostanie radykalnie uproszczone, zrozumiałe, podobnie jak struktury Państwa;

6.       Władze centralne czerpać będą legitymizację wprost od Ludu (może poprzez samorządy lokalne);

7.       Polska (tu nie ma precyzji) odzyska jak najwięcej ze swojej suwerenności-podmiotowości pośród wspólnoty międzynarodowej;

Jak na człowieka, który mówi, że nie buduje programu, tylko definiuje cele strategiczne – program powyższy jest całkiem klarowny: a choć przesłanie jego jest bardzo radykalne, to widać, że Kukiz stawia na fachowców: liberałowie ekonomiczni (z R. Gwiazdowskim), przedsiębiorcy (z C. Kaźmierczakiem), administratorzy samorządowi (z R. Raczyńskim). Mandat temu wszystkiemu ma dać pospolite ruszenie „organizatorów elektoratu” w postaci komitetów lokalnych (właśnie dostałem mejlem listę grubo ponad 600 takich komitetów, które montowane są „pod referendum JOW”).

W tym projekcie dość jasno wybija się stosunek Kukiza (a raczej otaczających go administratorów samorządowych) do „pospolitego ruszenia”: jego rolą jest wznoszenie okrzyku „hurrrraaaaa”. Kukiz czerpie tu garściami z owsiakowizny, którą definiuję następująco:

1.       Wąski klub lidera ruchu ma ideę ponętną i prostą, maszeruj wzdłuż niej albo spadaj: wszelkie próby precyzowania idei albo jej wariantowania czy „ozdabiania” – są traktowane jako świętokradztwo;

2.       Raz na jakiś czas wąski klub lidera zwołuje alert (patrz: samorządność wiecowa, kozaczyzna z czasów przed-rejestrowych, festiwal pierwszej solidarności, bałkańska idea skupštiny), reprodukujący ideę i wniebowznoszący lidera;

3.       Jakakolwiek korzyść (np. polityczna) pojawia się w wyniku alertów oraz taktycznych rozmów z siłami, podmiotami mogącymi ugruntować sukces idei prostej i ponętnej – zostanie zagospodarowana wedle ustaleń wąskiego klubu lidera, bez udziału Ludu alertującego;

Ten prosty mechanizm „owsiakowizny” działa w obszarze pan-europejskim sprawnie od setek lat. Zwłaszcza kiedy stosowany jest do rewolucyjnego obalenia „starego układu” za pomocą szantażu „ulicy” (Napoleon, Hitler, Piłsudski, Lenin, Chomeini – serdeczna prośba do Kukiza, by sie nie obrażał, tylko zastanowił, skąd to podobieństwo). Nie ma ten mechanizm nic wspólnego z demokracją (ludowładztwem, obywatelska samorządnością), choć odwołuje się z naciskiem do „woli powszechnej”. Ale to nie jest jakiś (dla mnie) problem, bowiem – jak dotąd w Historii – praktyczne, stosowane „demokracje” są raczej farsami ludowładztwa. Dla mnie problemem jest dojrzewanie Pawła wolniejsze niż lawina, którą wywołał. Stąd to ona nim rządzi (a swoje na tym ugrywa wąski klub lidera), a nie owa ponętna i prosta idea, która przeistacza się powoli w dogmat ideologiczny.

 

*             *             *

W sobotę odbędzie się (zapewne przedostatni do jesiennych wyborów parlamentarnych) konwent w politycznym gnieździe Pawła. Sam fakt, że wybiera się nań kilka tysięcy „ludu” porwanego ideą wąskiego klubu lidera oznacza, że nie będzie tam gadania po próżnicy, tylko – niesieni wiecową emocją – organizatorzy elektoratu (ci będą główną substancją wiecu) podpalą swoje żagwie od znicza kukizowego i poniosą je w Polskę, nasyciwszy się duchem spotkania i doświadczywszy bezpośredniej (choć kontrolowanej) bliskości lidera.

Będę na tym konwencie.

Pisałem (choćby TUTAJ czy TUTAJ), że Kukiz rozmontował w „elektoracie” myślenie „głową muru nie przebijesz”. Obalił zaklęcie „głosów straconych” (nie głosuj na „trzeciego”, bo on i tak nie wejdzie). Jest teraz nadzieją antysystemowców, z których jedni zostali przechwyceni od Korwina-Mikke, inni zorganizowali się sami (niepokonani, zmieleni, oburzeni – czyli „indignados”), kolejni trwają w anty-transformacyjnych spazmach lewackich i narodowych, a jeszcze inni sfrustrowali się betonowością kamaryl (zwłaszcza PO). Niemało tam „opozycji internetowej”, która nigdy nie ruszy tyłka poza wirtualia. Te cztery żywioły – zanim się poodkrywają na nowo bez uprzedzeń – chętnie (choć czasem z rezerwą) wchodzą w tę owsiakowiznę.

Piszę z naciskiem, że Kukiz ma teraz – skoro celuje w rolę męża opatrznościowego, a potem męża stanu – obowiązek rozmontować Zatrzaski Lokalne (patrz: TUTAJ czy TUTAJ). Jak to zrobi, skoro dolnośląscy wyjadacze administracji lokalnej karmią go i zażywają idei JOW jak tabaki? Kichna nia natychmiast po sukcesie wyborczym. Idea JOW (a może bardziej Ordynacji Sołtysowskiej (Ordynacji Swojszczyźnianej) zakłada przecież oddolne wyłanianie kandydatów (ludzie z sąsiedztwa stawiają na kogoś, kogo znają od podszewki i wpisują na listę jemu podobnych „oddolnych” – patrz: TUTAJ). Ci, którzy stanowią wąski klub lidera, działają (nie mam wątpliwości) w Zarzaskach i poprzez Zatrzaski. Zechcą się samo-rozmontować? Czy Paweł ma „gorącą linię” z PSL, największym beneficjentem rynku Zatrzasków?

Piszę z jeszcze większym naciskiem, że wrogiem Kukiza jest jego kompletna niewiedza na temat kuluarów Państwa, tym bardziej na temat fenomenu Państwa Stricte (patrz: TUTAJ czy TUTAJ). Będąc blisko niegdysiejszej kampanii Tymińskiego (opartej na tym samym paradygmacie co kampania Kukiza, przeciw „nieludzkiemu systemowi”) pisałem, że Kukiz niedługo okaże się mężem Peruwianki którą bije, geszefciarzem zamieszanym w interesy z Kaddafim i sekretnym współpracownikiem KGB. I to jest dopiero uwertura tego, co „ciemne siły” (nie żartuję) zrobia z Pawłem. A on owsiakuje sobie w najlepsze i nie wie zapewne, że jego gwiazda nie jest przyklejona na stałe na nieboskłonie, tylko majta sobie jak marionetka w ręku bliżej nieznanego, bezwzględnego prestidigitatora.

 

*             *             *

No, i Kukiz musi – sam, bez doradców – opowiedzieć się między Establishmentem (słownikowo: „osoby, instytucje lub grupy społeczne mające władzę i autorytet”) i Multitude (rzeszą ludową zorganizowaną wokół racji obywatelskich, Sam, bez doradców, bo to kwestia nie deklaracji i zawołań – a sumienia. I jeśli – jak Owsiak – potraktuje rodzące się Multitude jak karmę – zostanie przeklęty. I nad tym pracuje właśnie Państwo Stricte.

Czy mnie ktoś wreszcie usłyszy...?

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka