Jan Herman Jan Herman
3446
BLOG

Bój to jest przedostatni

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 57

Jest 3 rano, coś mnie budzi, jakiś wewnętrzny niepokój. Włączam się do internetu – a tam Stonoga wleczony do aresztu. Ale chyba nie to mnie obudziło…

Najpierw jednak FB-cytat młodego człowieka lewicy z rodziny profesorskiej, a więc inteligenta:

„Nie mam żadnego sentymentu dla notorycznych złodziei, skorumpowanych polityków i kumpli Kulczyka, nie uważam też obecnego państwa polskiego ani za państwo realizujące moje interesy ani za sprawiedliwe państwo więc nie mam żadnych problemów z ujawnianiem akt, które być może jeszcze lepiej uświadomią społeczeństwu pod jaką okupacją się znalazło. Jakim człowiekiem jest Stonoga widać na dłoni, ale materiały przez niego ujawnione mówią o polskim państwie bardzo dużo i potwierdzają tylko wszystkie podstawowe obserwacje krytycznej lewicy (i innych środowisk – JH). Gorzej jednak, że wszystkie te demaskacje na niewiele się zdadzą. Już teraz media zajęte są zdecydowanie bardziej samym Stonogą niż treścią ujawnionych akt. Tak samo było w przypadku Sienkiewicza i Sikorskiego - ten ostatni dalej jest marszałkiem sejmu i to mimo kompletnej kompromitacji...

Jedynym realnym rezultatem działalności Stonogi będzie więc wzrost poparcia dla "antysystemowego" i pozbawionego programu błazna - Pawła Kukiza, zbierającego poparcie niezadowolonych, który swoją drogą bardzo przypomina mi młodego Lecha Wałęsę - charyzmatycznego głupka zdolnego porwać masy by te szły za nim w ogień... dosłownie.”

Najczęściej udostępniam cudze myśli i obrazy bez komentarza. W przypadku oświadczenia Tymka jednak muszę (ogień wewnętrzny nakazuje).

Pełna zgoda co do mikroanalizy. Zaś ostatni akapit - niepotrzebnie psuje atmosferę. Poglądy autora są święte i chwała im. Wyrażanie ich językiem tu użytym - mało eleganckie. Zwłaszcza jeśli porównać życiowy dorobek Tymka i "głupka", który już rozmontował samoskórcz obywatelski (ludzie zaczynają głosować wedle poglądów a nie wedle instrukcji mainstreamu), a teraz ogromadza emocje i oczekiwania antysystemowe, grając grę, której skutków nie tylko on nie zna.

Podoba mi się tymkowe porównanie Kukiza do Wałęsy. I ostrzeżenie, że szliśmy za Wałęsą w ogień (słowo MY lekko naciągam). Może zatem lepiej jest ostrzegać tym przykładem, a nie obsobaczać ludzkie oczekiwania wobec czegoś, co jest właściwsze niż owsiakowizna?

W Polsce mieliśmy jednego tylko błazna, którego pozycja na dworze królewskim i pośród „opinii publicznej” była godna pozazdroszczenia. W ostatnim ćwierćwieczu kilku błaznów (zauważmy, używam tego słowa z atencją wobec instytucji błazna) pukało do najwyższych urzędów, ale dwóch zaledwie artystów chciało być wewnątrz Głowy Państwa (to instytucja, a nie osoba): Jan Pietrzak (zapamiętałem go jako autora pojęcia „socjalizmu loteryjnego”) i Paweł Kukiz (wszyscy znamy refren „bo tutaj jest jak jest”). Ten ostatni – odniósł sukces, którego nie konsumuje, bo cierpi na inattentional blindness.

Konsumuje co innego[1], i dlatego widzimy go jak się miota.

 

*             *             *

Rola inteligencji w procesie rewolucyjnym jest kluczowa. I to nie dlatego, że tak twierdził Włodzimierz Iljicz. Inteligencja jest produktem zbiorowej refleksji społecznej, która każe inwestować w szkolnictwo i uniwersytety oraz w redakcje i debaty, zamiast przejadać nadwyżki albo inwestować je w kolejne pomniki biznesu. Która każe uruchamiać inicjatywy obywatelskie, samorządne i autonomiczne w swej treści i formie.

Rolą inteligencji jest odczytywać procesy ukryte przed niewprawnym okiem i umysłem, debatować o nich (z nabożeństwem dla pluralizmu) i formułować wskazania-podpowiedzi-czytanki dla Społeczeństwa a postulaty dla Decydentów. Tej roli polska inteligencja w większości zaniedbała.

Po Okrągłym Stole polska inteligencja dostała zaćmienia: obaliwszy domniemany komunizm (mówmy o Polsce, będzie prościej), uwierzyła – w większości szczerze – że oto budujemy nowe instytucje społeczne, użyźniające demokrację i przedsiębiorczość (biznesową, artystyczną, naukową, społecznikowską) oraz rozmaite swobody – i zarazem stojące na ich straży.

Domniemany komunizm okazał się i silniejszy, i bardziej obyty w grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko. Na wierzch – powoli i nienerwowo – wyszły skłonności i zdolności pewnego „gatunku” politycznego, który mniema, iż świat ludzki dzieli się na graczy i ich karmę[2]. Skumało się to towarzystwo ponad podziałami. I tym bardziej rosło w siłę, im większe i podlejsze-paskudniejsze ujawniały się afery. Paradoksalnie bowiem afery stanowiły dla nich „dopalacz polityczny”: za ich pomocą ogrywali swoich konkurentów (i „karma” klaskała jak w Koloseum), a mechanizmy „aferogenne” trwały i doskonaliły się[3].

W tym wszystkim pogubił się Lech Wałęsa (dlaczego zaraz „głupek”, Tymku?), pogubił się Andrzej Lepper (ksywka: „mulat”), nie dorósł Piotr Ikonowicz, choć media go pompowały. Innych trybunów nie pamiętam. A takie postacie, jak Reiff[4] albo Małachowski-Bugaj-Modzelewski[5] – zapomniane są, albo z lekka cieniowane.

Świat zwany przeze mnie Pentagramem (mega-polityka, mega-służby, mega-media, mega-gangi, mega-biznes), a przez piewców IV RP Układem – to licząca kilkadziesiąt tysięcy graczy i kilka milionów ogniw ich „sieci”, czyli twór systemowo-ustrojowy, który angażuje codzienne losy co najmniej 10% ludności, i to tej lepiej uposażonej, lepiej wykształconej, bardziej obytej w obszarze spraw publicznych. „Głupek” Kukiz zdołał – powtarzam, ktoś zrobi na tym doktorat – wyjął cegłę z tego Pentagramu, w dodatku tę najważniejszą, zwaną w architekturze i budownictwie zwornikiem (schlussstein, keystone, clé de voûte, zárókő, замко́вый камень, clave). Patrz: TUTAJUderzył w ordynację wyborczą, czyli w sposób wyłaniania reprezentacji-przedstawicielstwa-służby publicznej. Oczywiście, ograniczył się do JOW, unikając debaty nawet o tym, jak wyłaniać kandydatów i jak odwoływać tych, co się sprzeniewierzają. Ale zaraz zwać go głupkiem?

Pentagramowi – nawet jeśli nie jest zwartą organizacją, tylko środowiskiem-środowisk porozumiewającym się odruchowo, czującym swój być-albo-nie-być interes – niełatwo jest cokolwiek zarzucić (skutecznie, np. sądowo czy wobec organów kontroli), a co dopiero go obalić.

DYGRESJA

Pracuję w pewnej instytucji, która łączy (statutowo) funkcję wspierania środowiska biznesowego i realizacji zadań państwowych w roli „agencji publicznej”. W rzeczywistości – wedle mojego rozeznania[6] – instytucja ta jest miejscem zagnieżdżenia się bardzo partykularnych interesów i „napędza” rozmaite przedsięwzięcia pozastatutowe, mówiąc najoględniej. Jest równoległym odpowiednikiem tego, co na początku Transformacji nazywano „spółką nomenklaturową”. Oczywiście, tak sformułowany zarzut spotkałby się z odporem w postaci dowodów na wyłącznie szlachetną, publiczną, bezcenną społecznie działalność tej instytucji.

Takich miejsc zakotwiczenia Nomenklatury jest wiele, niezależnie od „opcji politycznej” tejże Nomenklatury. Są owe miejsca niepoliczalne, a w dowolnym procesie sądowym czy kontrolnym – niewinne.

KONIEC DYGRESJI

Kto może (np. ze względu na wiek), niech sobie przypomni rok 1980: jakiś stoczniowy leser i dzieciorób z gminy Tłuchowo (sołectwo Trzcianka), zwalniany z roboty za niesubordynację, skacze przez płot i po chwili pół kraju stoi w poprzek, naruszając wszystkie możliwe przepisy obowiązującego prawa i żądając rzeczy, których nie udźwignie żaden budżet. Ówczesny Pentagram nie pozostawia na nim suchej nitki. Ale – za radą inteligentów, z których niejeden był „wiarygodnym towarzyszem” – wyjął tamtejszemu systemowi zwornik w postaci związków zawodowych. Pentagram niejedno jeszcze uczynił (np. stan wojenny, kompromitowanie Wałęsy w Arłamowie) – aż – przygotowawszy sobie miękkie lądowanie – „ustąpił”.

A nasza inteligencja to kupiła!

I teraz ta inteligencja, zamiast z pokorą przyklasnąć, że ktoś uświadamia nam, iż „tamto” to zaledwie początek[7], zamiast zawitać do kukizowej „stoczni” – robi z Kukiza „głupka”. Wspiera chcąc-nie-chcąc Pentagram. Choć niby krytykuje „błędy i wypaczenia”. Nasza inteligencja nie pojmuje, że „błąd” (usterka, niedoróbka) – to rzecz przypadkowa, statystycznie nieistotna, zaś kiedy system-ustrój jest zakodowany na patologię – to nie da rady mówić o błędzie, trzeba zmieniać podstawowe elementy konstrukcyjne.

Uwaga!

Mainstream bardzo chętnie promuje – chyba powoli rezygnując z Ikonowicza – nowopowstałą partię RAZEM, a wygasza (po ostrej początkowej nagonce, że niby faszyści z komuchami) wieści na temat ZMIANA-y. Czytelniku, przełknij ślinę i zastanów się, dlaczego…

Koniec uwagi.

 

*             *             *

Rozjeżdżanie Kukiza za to, że nie do końca rozpoznaje grę w której uczestniczy, a może za to, że nie całkiem pojmuje, co jest na końcu procesu, którego jest nieoczekiwanie frontmenem – to przejaw „głupkowatości” poważniejszy niż to, co zarzuca się Pawłowi.

Dziś scena polityczna (czytaj: scena Pentagramu i jego ofiar) polaryzuje się skrajnie, co oznacza, że wchodzimy w rzeczywistą sytuację rewolucyjną (stare JUŻ nie może, nowe JESZCZE nie może). Wcale nie jest powiedziane, że w październiku Pentagram „sztandar wyprowadzi”. A nawet, jeśli to nastąpi – nie jest powiedziane, że zmieni się system-ustrój (choć zmieni się jego fasada i niektóre formuły). Nie brakuje hunwejbinów po jednej i drugiej stronie, co wróży nam potwornie nieludzkie rozgrywki w realu i w internecie.

W nocy, kilka godzin temu Stonoga poszedł siedzieć. Większym przestępstwem jest w oczach Pentagramu ujawnianie prawdy, niż jej treść. Nie pójdzie siedzieć ani Księciunio-Murgrabia, ani Mengele, ani Kanclerz, ani Filipińczyk, ani Delfin, ani Doktor Jan, ani Super-Agent-Bawidamek, ani żaden bohater przedsięwzięć i dialogów ujawnionych przez Stonogę i jemu podobnych. Polecam mój Poczet Pajaców Polskich (TUTAJ). To jest pierwszy „tom” zaledwie…

No, to najlepiej zarżnijcie Kukiza i czekajcie, aż wyrośnie – może w kolejnym pokoleniu – nowy. Aż tak się wam podoba system-ustrój, w którym żyjemy?

 

 

[1] Mówię o polityce, Czytelniku, o polityce…;

[2] Ten gatunek uosabiają dziś „ludzie mega-sukcesu”, nazwisk z ostrożności procesowej nie wymienię;

[3] Od pierwszego dnia po wprowadzeniu pakietu Balcerowicza, nawet jako przedsiębiorca międzynarodowy – pisałem o tym i mówiłem publicznie;

[4] Ryszard Reiff od 1981 do 1982 był członkiem Rady Państwa. 13 grudnia 1981 jako jedyny z 14 obecnych na posiedzeniu jej członków sprzeciwił się zatwierdzeniu uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego i dekretu o stanie wojennym, za co został odwołany ze stanowiska;

[5] Czynnie protestowali w Parlamencie przeciw pierwszemu pakietowi Balcerowicza;

[6] Moje rozeznanie nie jest z pozycji referenta, tylko z pozycji dyrektorskiej;

[7] Czteropak rewolucji francuskiej, wprowadzającej stosunki „rynkowe” w miejsce feudalnych, trwał prawie stulecie!;

 
Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka