Jan Herman Jan Herman
1009
BLOG

Samoskórcz przełamany. Kukiz Kukiza Kukizem

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 14

Stało się to co się stać powinno: Paweł Kukiz rozmontował mechanizm samokurczenia się obywateli. Dał nam wszystkim sygnał namacalny (a nie akademicki), że wybór między opcją parafialną (patriotyzm organizowany wokół świątyń i miejsc pamięci oraz historycznych zdarzeń i postaci) a opcją transformacyjną (przedsiębiorczość ponad wszystko, rwacze zaangażowanie Nomenklatury w procesy gospodarki na poziomie administracji, infrastruktury, finansów, polityki alokacyjnej) – więc ów wybór „między parafializmem a transformalizmem” – nie jest jedyny, nie zamyka innych możliwości. Do niedawna nie było to takie oczywiste.

Przypomnijmy, że niemal do ostatniej chwili przed pierwszą turą wyborów prezydenckich takim odgromnikiem i iskrą zapłonową miał być Janusz Korwin-Mikke, ogromadzający ludzkie niezadowolenie z systemu-ustroju i świetny w roli podpalacza. Jak to się stało, że „elektorat” z dnia na dzień „zmienił nazwisko” – wypowiedzą się za jakiś czas doktoranci.

Zacząłem śledzić poczynania polityczne Pawła Kukiza od falstartu Platformy Oburzonych (Guz, Duda, Kukiz) w Hali BHP. Pisałem:

Piotr, Paweł i Jan (Duda, Kukiz i Guz), jako upoważnieni dysponenci rozpaczliwej ludzkiej nadziei, zgodnie zwrócili się do mediastów tuskowickich: wbrew waszym knowaniom i szyderstwom dzisiejsze spotkanie to nie jest poszukiwanie zaczepki, awantury, konfrontacji, tylko poszukiwanie dialogu, który wy odrzucacie, wyrzucając 2,5 mln. obywatelskich głosów z referendum do kosza. To wy, władza, myślicie że demokracja i mądrość narodu obowiązuję raz na cztery lata, o potem sio, wyborcy! My wiemy lepiej! Od powyborczego poniedziałku – zamordyzm!

 

Trzeba tym małpom brzytwy odebrać, dopóki ich liczebność nie jest większa niż liczebność nas, szarych obywateli. Oni chcieliby, abyśmy dali sobie spokój. Odpowiedź: nie, nie wyemigrujemy!

 

W pojedynkę wszyscy będziemy przegrywać, każdy z osobna swoje sprawy. Bo warunkiem „poprawnych stosunków” szaraka z wybierańcami jest uniżone i pokorne: tak jest, nie mam racji, wasze na wierzchu – i dopiero z tej pozycji można cokolwiek negocjować – o ile „ONI zechcą”.

 

Polska jest jedną wielką „spółdzielnią”, w której najmniej dba się o roztropne gospodarowanie dobrem narodowym, a najwięcej o kino: to jest zagraniczne kino, wszystko u nas jest coraz bardziej zagraniczne. W tym kinie patrzymy, jak Kaczor z Donaldem żrą się ze sobą, w przerwach wyżerają nam nasze kanapki. My za to wszystko musimy płacić, a wyjść ze spektaklu – trudno.

 

(patrz: TUTAJ)

 

 

*             *             *

Myśl główna niniejszej notki jest następująca: Kukiz – skoro stał się twarzą antysystemowych wskazań obywateli i rozmontował skorupę systemową – to przy wszystkich wadach jest nadzieją. I będzie na sobie skupiał zarówno zmasowany atak upadającego betonu ustrojowego, jak też gry buldogów z najbliższego otoczenia. Pytanie: przyglądać się, jak grillują – pod pozorem grillowania Kukiza – moje obywatelskie odczucia i nadzieje oraz chęć działania, czy raczej wesprzeć intuicję kukizową i czynić „na zapas” przygotowania społeczne (programowe). Kukiz na program nie chce się dziś godzić, woli swoją „zerojedynkowość”, dającą efekt wyborczy i sondażowy, ale łatwą do wyszydzenia (że niby fuhrer i jego masy). Tyle, że przed koniecznością „oprogramowania” swojej intuicji i sukcesu – stanie. Wolę być wtedy gotowy i współ-położyć Kukizowi na stole „podręcznik” mojego współ-autorstwa. Zechce korzystać – fajnie. Nie zechce korzystać z jakiegokolwiek podręcznika – zacznę się zastanawiać, czy stojący przy nim sztabowcy są uczciwi politycznie, czy myślą o sobie (a powinni o „elektoracie” Kukiza), czy szanują Pawła mimo jego słabego przygotowania w grach (powinni szanować jako nosiciela społecznych oczekiwań) – itd., itp.

Tak, to prawda: jeśli wszystko co jest związane z Kukizem brać dziś dosłownie – to stanie przy nim jest wariactwem. Nie jest on ani Piłsudskim, ani Dmowskim, ani Paderewskim, ani Witosem, ani Wałęsą. Ale za to jest GŁOSEM: niespodziewanym (patrz: JKM), dotąd też chyba nie rozpracowanym przez … wiadomo kogo, przemawiającym do „mas” językiem zrozumiałym emocjonalnie i zupełnie niezrozumiałym co do programu i taktyki. Jego EFEKT przerasta o głowę efekt Tymińskiego (wiem co mówię), ale problem w tym, że nie jest powszechnie znana TREŚĆ tego efektu. Pytanie: czy KUKIZ ją zna, tę TREŚĆ? Czy raczej jest to 100% żywiołu…?

Kukiz – w odróżnieniu od Wałęsy – przeskoczył swój płot na oczach publiczności. I to po kilku jawnych próbach (sala BHP, NOT, debata przed pierwszą turą, itd.). Teraz okazuje się, że za płotem są jeszcze zasieki. Nie ma co więc tryumfować, trzeba działać.

Z mojej osobistej perspektywy Kukiz jest nadzieją na to, że bez podkładania wszystko-niszczącej bomby – zdoła wcielić się w rolę przywódcy buntu przeciw systemowi-ustrojowi (ja myślę o Państwie Równoległym). Im dłużej oddala od siebie „programistów” (rozumiem go, dziś chce grać „zero-jedynkowo”, a każdy program ma odcienie i burzy klarowność przesłania) – tym trudniej będzie mu jakikolwiek program ogłosić, a choćby przyswoić. Na pewno trafi na betonowy mur, jeśli zacznie się za programem rozglądać po udanych dla swojej idei wyborach parlamentarnych. A może on ma taki program (wszystko jest możliwe) – to pytanie „ale o co chodzi w tej grze” staje się pilne, wiercące w brzuchu.

Co do reszty – polecam się z takimi notkami jak „Trzy razy S” (TUTAJ), „Państwo Równoległe” (TUTAJ) albo choćby „Dlaczego referendum kukizowe” (TUTAJ).

Paweł: jeśli zawiedziesz – czeka Cię gilotyna. Takie są nastroje.

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka