Jan Herman Jan Herman
460
BLOG

Rety co się dzieje. Gra Podgłówna

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 3

Parlamentaryzm – to współcześnie jedyna (w praktyce) forma uzasadniająca ideowo i politycznie funkcjonowanie ośrodków władzy zwanej wykonawczą (monarcha, prezydent, rząd, dyktator). Od tego, czym w istocie jest Parlament na politycznej mapie dowolnego kraju – zależy realny ustrój Państwa zarządzającego tym Krajem i jego Ludnością. Czyli mówimy o ordynacji wyborczej oraz o sposobie kreowania prawa (ustanawiania i wdrażania).

W dowolnym współczesnym Państwie (organy, urzędy, służby) nikt niczego skutecznie nie zrealizuje bez Biurokracji-Nomenklatury. Zatem Gra Podgłówna toczy się o to, by jak najwięcej SWOJAKÓW wprowadzić do Nomenklatury na jak najbardziej kluczowe (węzłowe) stanowiska. Czyli takie, z których wychodzą inicjatywy legislacyjne i z których uruchamia się działania wykonawcze i kontrolne.

Natomiast wszystko to jest „zapleczem” dla Gry Głównej. Ta zaś we współczesnych Państwach – NIEZALEŻNIE OD USTROJU-SYSTEMU – toczy się o Budżety, czyli o tę część społecznie (wspólnie) wypracowanego dochodu która pozostaje do wyłącznej dyspozycji Sił Głównych, najlepiej poza wszelką kontrolą (więc i tu ważne są zabiegi Gry Podgłównej).

Mam wrażenie (poprawnie politycznie jest zastrzeżenie „obym się mylił”), że ktokolwiek nie pojmuje najgłębszego sensu tych pięciu pojęć: Biurokracja-Nomenklatura, Siły Główne, Budżet, Gra Główna, Gra Podgłówna – ten robi za pożytecznego idiotę w takich obszarach jak Gospodarka-Ekonomia, Dziennikarstwo, Społecznikostwo, Przedsiębiorczość, Administracja, Finanse, Polityka.

Parlament nie jest najważniejszym ośrodkiem władzy ani w Polsce, ani w żadnym innym Kraju. Jest natomiast miejscem (przestrzenią) ucierania się rozmaitych interesów Sił Głównych. Można stosunkowo łatwo zbudować model ekonomii politycznej (już chyba jest jasne, dlaczego politycznej), w którym podstawowe wielkości to:

1.       Kilka list budżetowych (każda Siła Główna podaje listę spraw do sfinansowania);

2.       „Klucz” budżetowy (ustąpię z tej pozycji albo ją osłabię, ale…);

Spróbujmy to przełożyć na pracę „ośrodka planistycznego” w trzech typach ustrojowo-systemowych.

Ustrój Jedynowładztwa

Jeśli Krajem zarządza Państwo zdominowane przez jedną Siłę Główną (może być doposażona w siły satelickie, może być też wewnętrznie niejednorodna), to Gra główna zanika, bowiem jest w „obrocie”  wyłącznie jedna lista budżetowa, a jej kształt ostateczny jest redagowany wedle „odczytu” nastrojów społecznych i zadęć ideologicznych. Jest zresztą pewne, że taka lista „ma skłonność” do mnożenia pozycji biurokratyczno-nomenklaturowych, w tym tzw. resortów siłowych (policja, armia, inwigilacja, kontrwywiad, infrastruktura krytyczna), z tendencją do tego, że owe resorty siłowe „wspierają” (zastępują) działania resortów branżowych, wnikając w nie kadrowo.

Ustrój bipolarny

Najbardziej powszechny dziś na świecie. Jego istotą są dwie, niekiedy kilkuwariantowe, listy budżetowe, z których jedna jest „rządowa” (po prostu ma priorytet), a druga „opozycyjna” (poza żelaznymi pozycjami jest niedoszacowana i „kolejkowana). Tam gdzie rządowa Siła Główna potrafi się opanować (umiar i harmonia) – do gry włącza się ruch obywatelski w postaci sił samorządowych (administracja terenowa-lokalna, izby, cechy, organizacje „pozarządowe”), ale bywa, że siła rządowa dyskredytuje opozycję i ruguje ja z pozycji budżetowych i z Biurokracji-Nomenklatury (tak jest w Polsce). Wtedy zaostrza się medialna walka ideologiczna, retoryka staje się wojenna.

Ustrój pluralny

Trudno znaleźć Kraj zarządzany w ten sposób, ale większość Sił Głównych w każdym kraju deklaruje, że „u nas tak jest” albo „takie coś zaprowadzimy”. Stąd ustrój pluralny (demokracja?) jest wciąż obecny w debatach ustrojowych i politycznych (postulaty decentralizacji, przesunięcia kompetencji „w dół”, konsultacji obywatelskich, referendów, zmiany ordynacji wyborczej, większej kontroli poczyna władz, itd., itp.). ustrój pluralny jest jakościowo różny od poprzednich przede wszystkim dlatego, że języczkiem u wagi jest w nim ruch obywatelski: nie ma w nim możliwości „odgórnego” zakładania partii i takiegoż (bez konsultacji społecznych) redagowania budżetów.

 

*             *             *

Podkreślmy, że żaden z zaprezentowanych modeli nie ma wiele wspólnego z Demokracją (ludowładztwem), bo musiałoby to oznaczać wyobrażalnie maksymalną autonomię społeczności i wspólnot lokalnych (dekoncentrację władzy, Państwa) oraz zadaniowe, nietrwałe powoływanie służebnych przedsięwzięć ponad-samorządowych, między-samorządowych, w pełni pozostających pod kontrolą samorządów (społeczności, wspólnot kierowanych w modelu bezpośredniej kontroli społecznej).

Przegrupowania polityczne w Polsce po Okrągłym Stole (czyli Sił Głównych gry o Biurokrację-Nomenklaturę i o Budżety) doprowadziły – poprzez prawie pluralny okres dwóch pierwszych parlamentów III RP) – do dychotomizacji sceny politycznej (pozornie: ustrój bipolarny). Spektakularnym tego zwieńczeniem jest palikotowo-ogórkowa klęska „reprezentacji Ludu”: w grze o Budżety pozostała już tylko „reprezentacja” Narodu oraz „reprezentacja” Przedsiębiorczości (biznesowej, artystycznej, intelektualnej, społecznikowskiej).

Ale myli się, kto przypuszcza, że w Polsce – wzorem typowych państw „zachodu” – utrwala się ustrój bipolarny: „reprezentacja” Narodu jest zewsząd rugowana, odsuwana od „tantiem” budżetowych i od „rozdzielnika” nomenklaturowego. Daje to podstawę do emocji  społecznych związanych z totalnym monopolizowaniem Nomenklatury i Budżetów przez „wiodącą” Siłę Polityczną.

O ile spektakularny sukces Tymińskiego można było interpretować jako pierwszy sygnał do „korekty” politycznej (zlekceważono, „skopano” ten sygnał), o ile podobny, o niebo solidniejszy sukces Leppera można interpretować jako wołanie Ludu-Narodu o reprezentację pośród Sił Głównych (System ustąpił, po czym „skonsumował” Leppera i cały pomysł) – o tyle spazm Palikota i teraz Kukiza – jest wtórny (a nie zdziwiłbym się, gdyby jeden z nich czy oba były „uprzedzająco” sterowane przez dominującą Główną Siłę). Wtórność tych spazmów polega na tym, że odwołują się one do grup społecznych („elektoratu”) „wystawionego poza budżety”, co jest oczywiste wobec wspomnianej wyżej „skłonności” list budżetowych do mnożenia pozycji biurokratyczno-nomenklaturowych (kosztem Ludu-Narodu oraz opozycji).

Palikot szybko zbudował struktury terenowe i pozycjonował je jako konkurencyjne wobec lewicowej Siły Głównej przeniesionej jeszcze z czasów przed Okrągłym Stołem (tzw. postkomuniści). Po czym koncertowo rozłożył sam siebie na łopatki, podobnie jak wcześniej Miller.

Kukiz nawet nie udaje, że chce sformułować Siłę Główną konkurencyjną z „reprezentacją” przedsiębiorczości lub „reprezentacją” Narodu. Wydaje się zadowalać, niczym Owsiak, że skrzyknął Rzeszę. Nazywa ją Ruchem, ale ruch potrzebuje zakotwiczenia środowiskowego  i – w konsekwencji – ideowego, a tego akurat Kukiz unika jak ognia. Deklarując-postulując zmianę sposobu wyłaniania reprezentacji Ludu-Narodu – jednocześnie unika instytucjonalizacji, za wszelką cenę ograniczając się jedynie do EKSPRESJI, czyli do wyrażania idei i poglądów, bez ich politycznego przełożenia.

Może to oznaczać , że – nie bez przyczyny wywołałem Owsiaka – chce sformułować „legiony” i zarządzać nimi autorytarnie, nie pozwalając im na samoorganizację, albo nie rozumie skutków swojej działalności politycznej i nie dopuszcza myśli, że bez uporządkowania instytucjonalnego jego „ruch” (w rzeczywistości Rzesza) rozsypie się prędzej niż Palikoty. Napawa się samą popularnością konceptu antysystemowego, sądząc naiwnie (jeśli nie rozumie), że do Parlamentu wprowadzi wytypowanych (albo samorodków) „legionistów” i oni, niesieni ideą przebudowy Państwa, przeorają system-ustrój, czyli zmienią zasady nomenklaturowo-biurokratyczne i „rozdzielnika budżetowego”.

No, to trzeba jasno powiedzieć, co w dwóch akapitach powiedziano na początku, powyżej:

W dowolnym współczesnym Państwie (organy, urzędy, służby) nikt niczego skutecznie nie zrealizuje bez Biurokracji-Nomenklatury. Zatem Gra Podgłówna toczy się o to, by jak najwięcej SWOJAKÓW wprowadzić do Nomenklatury na jak najbardziej kluczowe (węzłowe) stanowiska. Czyli takie, z których wychodzą inicjatywy legislacyjne i z których uruchamia się działania wykonawcze i kontrolne.

Natomiast wszystko to jest „zapleczem” dla Gry Głównej. Ta zaś we współczesnych Państwach – NIEZALEŻNIE OD USTROJU-SYSTEMU – toczy się o Budżety, czyli o tę część społecznie (wspólnie) wypracowanego dochodu która pozostaje do wyłącznej dyspozycji Sił Głównych, najlepiej poza wszelką kontrolą (więc i tu ważne są zabiegi Gry Podgłównej).

 

*             *             *

Jeśli Paweł Kukiz nie jest pierwszym lepszym naiwniakiem, a także jeśli nie jest narzędziem którejś z istniejących już Sił Głównych – to nie ma szans na legalne, pokojowe przeistoczenia systemu-ustroju wyłącznie siłami „legionów”, zwłaszcza że Legiony – to były kadry nie tylko duchowo podporządkowane Komendantowi, ale też przeszkolone w dziedzinie „musztry, dyscypliny, akcji”.

Pozostało mu 9 dni na refleksję nad tym wszystkim i podjęcie akcji politycznej w logice gry Sił Głównych.

Pawle: dziś mainstreamowe media Europy (a kto jest ich mocodawcą, hę?) zajmują się Andrzejem Dudą, bo to on jest realną niewiadomą w europejskim i polskim rozdaniu nomenklaturowym i budżetowym. Ty stanowisz ciekawostkę. Czytasz, ktokolwiek Ci pokazuje te media?).

Zajmą się Tobą – kiedy będziesz miał w Polsce (z Rzeszą?) pozycję Siły Głównej, realnie i podmiotowo uczestniczącej w grze o Nomenklaturę i Budżety (patrz: TUTAJ i TUTAJ). Więc jeśli nie jesteś ani głupcem, ani graczem w cudzej rozgrywce – zacznij rozumować (i przemawiać) z myślą o tym, czego nie przeskoczysz, a co stanowi esencję życia gospodarczego, społecznego, politycznego.

Życzliwy

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka