Azrael nie żyje. Znałem się z nim od 1979 roku, kiedy zostałem słuchaczem SGPiS. Spotykaliśmy się w Radzie Uczelnianej ZSP. Ja działałem między innymi w ruchu kół naukowych (wcześniej byłem starostą roku czy organizatorem obozów integracyjnych), on zaś interesował się sprawami zagranicznymi i społecznymi. Ot, zwykłe koleżeństwo, ani go lubiłem, ani nie.
Kiedyś razem startowaliśmy w czasopiśmie Puls, ale to była nieudana sprawa.
Po wielu latach, kiedy po mojej stronie było wiele dobrych i złych doświadczeń, na własną prośbę przystąpiłem do zespołu Studio Opinii, portalu redagowanego przez zespół pod kierunkiem nestora polskiego dziennikarstwa, Stefana Bratkowskiego. I oto po kilku dniach dostaję prywatnego mejla, a w nagłówku Azrael. W tym czasie najpoczytniejszy chyba komentator-amator spraw politycznych i społecznych. Czegóż taka postać może chcieć ode mnie, żuczka?
A w treści mejla – serdeczne pozdrowienia od członka zespołu Studia Opinii, jednocześnie mojego dawnego znajomego, o którym tu piszę. Nie wiedziałem dotąd, że Jacek jest Azraelem, ale poczułem się lepiej mając świadomość, że znamy się kilkadziesiąt lat. Taka znajomość czyni, że się człowiek lepiej czuje.
Odszedłem z redakcji po krótkim okresie z przyczyn o których pisałem (http://publications.webnode.com ), a na złość redakcji, źle mówiącej o niezadowolonych z ustroju, o Igorze Janke i o samym Salonie – zacząłem pisywać do Salonu. Jacek dawał znać, że błądzę, a ja mu nie byłem dłużny. Starałem się i staram z Redakcją pozostawać w koleżeństwie…
Nie jestem jego spadkobiercą ani przyjacielem. Wątpiłem w sens jego wyboru (chciał być prawdziwym, etatowym dziennikarzem „reżimowych” mediów). Ale więź serdeczną miałem z nim. Ostatnio też, ale nie poprzez korespondencję, tylko poprzez świadomość, że On, młodszy, nieuchronnie jest wprowadzany na te Salony, gdzie wszystko pozna od podszewki, ale nie będzie o czym pisać, bo każdy tego dozna. Za to będzie czas na te wszystkie serdeczności i rozmowy, których tu nam zawsze brakuje.
Trzym się, Jacku, tych wszystkich prawd, pięknych i dobrych rzeczy, ku którym Ciebie powołano.