Jan Herman Jan Herman
206
BLOG

Akuku zyg-zyg

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 6

„Ktokolwiek z Was jest na FB i ma mnie w swoich znajomych, ostrzegam, że moja prośba o przesłanie 510,-PLN na konto pochodzi od hakera. Od lat nie mam konta bankowego, poza tym nawet jeśli byłbym w potrzebie to nie w ten sposób szukałbym wsparcia. Właśnie wróciłem z policji, gdzie staraliśmy się namierzyć wesołka-oszusta, ale to nie takie proste” – to mój komunikat, jaki zamieściłem na jednej z mocno zaludnionych grup dyskusyjnych i w różnych miejscach internetu.

Wczoraj – nie wszyscy o tym pamiętają – był „prima-aprilis”, czyli święto dowcipnisiów. Ale tego żartu nie traktuję w kategoriach niewinnego koleżeńskiego psikusa. Zwłaszcza, że co najmniej jedna osoba odruchowo wysłała „do mnie” tę kwotę. Na szczęście, byłem od niej kilka metrów, 2 pokoje dalej, i natychmiast zareagowałem na jej komunikat, że spełniła „moją” prośbę: zdołała telefonicznie zablokować przelew. A co z innymi?

Na FB miałem do wczoraj ponad 700 znajomych, prawie 100 Amerykanów, ok. 50 osób zza wschodniej granicy, kilkadziesiąt osób z różnych europejskich i egzotycznych krajów, mnóstwo Polaków, spośród których są ludzie, wobec których nie pozwoliłbym sobie nigdy na żarty, bo mnie przerastają w każdym wymiarze. Tym bardziej nie zawracałbym im głowy swoimi kłopotami finansowymi. Ktoś mi nieznany objął kontrolę nad moim kontem FB oraz nad e-mailem na Onecie. Gdyby założyć, że to był żartowniś-wesołek – narozrabiał daleko poza przyjętą normę „akuku”.

Siedziałem w barze na Chmielnej, kiedy zadzwoniła do mnie koleżanka, nieprzesadnie zamożna, pytając w czym mi pomóc. Zdziwiony odpowiedziałem, że nie ma takiej potrzeby. Ona na to przeczytała mi „mój własny” komunikat rozesłany na FB. Dramat. Przeprosiłem Anię za te jaja. Chwilę potem dzwoni dyrektor jednego z uniwersyteckich instytutów. To samo. Zrozumiałem, że stało się coś poważnego, zostawiłem pierogi, pędzę do biura, po chwili jestem na swoim komputerze i … nie mam wejścia na FB!

Użyłem procedur przewidzianych dla tych przypadków i już gospodarzę na swoim FB-koncie. Wklejam krótki komunikat na „wiadomość” do każdego, do kogo wcześniej "wysłałem" prośbę o pomoc. Wkleiłem szybciutko około setki takich ostrzeżeń, kiedy ukazał mi się komunikat „jesteś wylogowany”! No, to znaczy, że haker – zamiast uciekać, kiedy został wyparty z „miejsca przestępstwa” – to na wydrę, wykorzystując moje rodzone konto mejlowe – wyrugował mnie z mojego konta FB, na moich oczach! Tupet czy coś więcej?

Zacząłem zmieniać hasła na moich licznych adresach blogowych i mejlowych. Administrator FB zablokował moje konto, zauważywszy, że co chwila zmieniane jest hasło i że logują się dwie osoby z różnych komputerów. Przynajmniej tyle osiągnąłem. Ale straty wizerunkowe mam ogromne. Akurat organizuję cykl Six-Conferences, Lwów, Kraków, Wilno, Budapeszt, Wiedeń, Praga, projekt trzyletni, i żeby było śmieszniej, rozmawiam ze sponsorami! W ogóle jestem aktywny, a taki „egzemplarz”, który jest aktywny, a potem lata z wywieszonym ozorem prosząc pół świata o jałmużnę – źle wygląda…

Na policji rzecz całą przedstawiłem chyba logicznie, bo pocieszono mnie, że nie jestem pierwszy i zabrano się do roboty.

Do domu wróciłem „po amerykańsku”, czyli przed północą.

No, i teraz mam przed sobą zadanie odzyskania powagi internetowej. To jest dużo większa strata, niż tych kilka(naście?) przelewów, jakich dokonali ludzie, którzy nie mając wątpliwości przesłali podaną sumę na „moją” prośbę.

Z tą stratą wizerunkową to nie żart. „Klikalność” na moich blogach spadła dwukrotnie (linkuję swoje artykuły-notki poprzez między innymi FB.

Tą drogą przepraszam wszystkie Grażyny, do których wczoraj nie dotarłem z życzeniami. I wszystkich, których wczoraj „zaczepiałem” o pieniądze. Serdecznie dziękuję Ani oraz Panu Janowi, którzy jako pierwsi zareagowali prawidłowo, czyli zatelefonowali do mnie (w info FB są moje dane): dzięki nim akcja hakera została szybko wykryta i zamieszanie – choć spore – nie osiągnęło dramatycznego apogeum. Rozumiem, że hakerzy teraz, zanim roześlą swoje żebry, zmieniać będą dane kontaktowe, bo z tego co mówi mi doświadczenie – oni uczą się najszybciej.

Ciekawe, czy FB samo mi przywróci konto, zbadawszy codzienne IP komputera, czy przejdę egzaminacyjną procedurę, jako podejrzany.

I jeszcze raz powtórzę, jako człowiek, który głosi zasadę „wybacz drugiemu, że nie jest tak doskonały, jak od niego oczekujesz”: haker, który „żebrał” w moim imieniu, posunął się zbyt daleko, bym uznał to za wyszukany żart: złamał moje zabezpieczenia, na moich oczach wygonił mnie z mojego konta FB, nic też nie wskazuje na to, że prima-aprilisowym zwyczajem ujawni swój „żarcik”.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka