Jan Herman Jan Herman
299
BLOG

Хотят ли русские войны?

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 22

Ktokolwiek z mojego pokolenia przymierzał się w młodości do lekcji języka rosyjskiego równie starannie, jak do lekcji języka polskiego, przyrody czy historii – ten zna przynajmniej tytuł tej piosenki. A wątpię, by 50 lat temu uczniowie masowo nienawidzili Putina i jego ojczyznę, a jeśli nawet – to wątpliwe, by swój bunt wyrażali starając się koniecznie i manifestacyjnie o ocenę „niedostateczny” z języka Puszkina (kumpel Mickiewicza), Dostojewskiego (światowe dziedzictwo), Lenina (wtedy połowa świata poważała go jak my dużo później Wałęsę).

Nie bzdurzę, szanowny Czytelniku urodzony w latach 70-tych i później. Większość Twoich idoli politycznych, nawet bardzo dziś „antyruskich”, potrafi do dziś zacytować kilka rosyjskich wersów poezji albo prozy, może dowcip, i nie trzeba im z tego czynić zarzutu, bo rosyjski to język co najmniej dorównujący polskiemu możliwościami przekazu treści, emocji, głębi kulturowych. Naprawdę warto się zastanowić, dlaczego – jeśli tak jest – odmawiasz JĘZYKOWI ROSYJSKIEMU praw takich jakie ma francuski, niemiecki, włoski, hiszpański. Co, mało w tamtych krajach było przywódców godnych takiego samego potępienia jak Stalin?

Teraz przejdźmy do rzeczy, zawartej w tytule.

Otóż mam naprawdę szczere przekonanie, że w całej Historii stosunkowo rzadko rekrut szedł w okopy z radością i przekonaniem. Przecież wojna to wojna, chętnie się w nią wdają wyłącznie ludzie nieco szurnięci albo zdegenerowani, co wychodzi na to samo. Równie rzadko rekruta matka, żona, brat, sąsiad i inni bliscy kibicują rekrutowi niczym na meczu swojej drużynie: raczej boją się złej wiadomości, która może nadejść nawet wtedy, kiedy „nasi” zwyciężają.

Załóżmy, mając świadomość, że przeginam, iż w Rosji można znaleźć milion ludzi wymagających leczenia, gotowych zabijać na dowolnym froncie niezależnie od ryzyka. Niestety, tylu na Ukrainie trudno jest znaleźć. W całej Europie trudno o milion takich szajbusów.

Amerykanie i na to mają sposób: wystarczy jeden operator urządzenia wielofunkcyjnego nazywanego nie wiedzieć czemu samolotem bojowym, albo innego urządzenia śmiercionośnego. Preparuje się go (tego operatora) kaszanką podobną do tytułowej pieśni – i już będzie pustoszył wszystko, co ma związek z przeciwnikiem, zwanym w języku Szekspira (w jego dialekcie amerykańskim) „enemy”, a bywa, że gorzej jeszcze zwanego.

Ileż trzeba propagandowych pieśni i cynicznej manipulacji, by człowiek zaczął strzelać do człowieka, widząc w tym drugim uosobienie zła! Na frontach wszak – nawet jeśli mają pokiereszowane charaktery – pojawiają się zwykli ludzie, tacy jak ja i ty. Ja mam kilka poważnych niedoskonałości, ty zapewne też, ma je również przeciętny wojak frontowy. Ale nawet wtedy użycie „niebezpiecznego narzędzia”  wobec przeciwnika nie jest ot, tak sobie, łatwe. Chyba że świr. Czujesz się świrem?

 

*             *             *

Jesteśmy od dłuższego czasu poddani antyruskiej propagandzie, w której – to mogę zrozumieć, choć uważam za przegięcie – Putin jest przedstawiany jak kuracjusz z psychuszki, nie wiedzieć jak uzyskujący poparcie „mirnogo naroda” dla zbrodni na rzecz odbudowy imperium kosztem wojennych awantur. Ale nie mogę zrozumieć przesłania tej propagandy, w wyniku którego każdy znający język rosyjski, a już nie daj bóg przyjaźniący się z Rosjaninem – jest towarzysko podejrzany. Oczywiście – Czytelnik zna ten mój ton szyderstwa – każdy spadkobierca pionierów dokonujących holokaustu tzw. Indian, armagedonu zachodniego wybrzeża Afryki, wielopokoleniowej niewoli wszelkich „kolorowych”, masowego mordu w Hiroszimie i Nagasaki, awantury wojennej w Wietnamie, zamachów stanu w kilkudziesięciu krajach, kolejnych awantur w Iraku czy Afganistanie – otóż każdy taki spadkobierca wielce szlachetnych, historycznych dokonań – ma i musi mieć opinię niezłomnego szerzyciela demokracji i wolności, choćby skrycie mordował, więził i torturował bez wyroku, choćby inwigilował setki tysięcy zwykłych ludzi i polityków na całym świecie, choćby podżegał do wojny dla samej wojny. Przecież Bogey March jest taki dziarski, zwłaszcza gwizdany (most na rzece Kwai, TUTAJ)! A już „Wstawaj strana ogromnaya” (Swiaszczennaya wojna, TUTAJ)  – to podła ruska produkcja , choć mówi o antyfaszystowskim zrywie.

Nie przekona mnie ktoś, kto mówi: jest czas właśnie, kiedy wszelkie odcienie są nieważne, trzeba się opowiedzieć ZA albo PRZECIW.

Nie pierwszy raz przypominam Salonu Niezależnych (Jacek Kleyff): świeże groby zawsze wzruszą, niezależnie gdzie kopane, jak porosną wyjdzie na jaw, kto knuł i co było grane.

Dedykuję wszystkim antyruskim nawoływaczom: niech spakują plecak i ucałują swoich bliskich, skoro im tak śpieszno bić „kacapa”. Panowie piastujący najwyższe godności w III RP – jako pierwsi, poproszę…

 

 

 

Słowa: Jewgienij Aleksandrowicz Jewtuszenko - rosyjski poeta, reżyser i scenarzysta filmowy. Autor liryki osobistej i społecznej. W swoich utworach jako pierwszy zaczął krytykować Stalina.

 

Хотят ли русские войны?
Спросите вы у тишины
Над ширью пашен и полей,
И у берёз и тополей.
Спросите вы у тех солдат,
Что под берёзами лежат,
И вам ответят их сыны -
Хотят ли русские,
Хотят ли русские,
Хотят ли русские войны!

Не только за свою страну
Они погибли в ту войну,
А чтобы люди всей земли
Спокойно ночью спать могли.
Спросите тех, кто воевал,
Кто вас на Эльбе обнимал,-
Мы этой памяти верны.
Хотят ли русские,
Хотят ли русские,
Хотят ли русские войны!

Да, мы умеем воевать,
Но не хотим, чтобы опять
Солдаты падали в бою
На землю горькую свою.
Спросите вы у матерей,
Спросите у жены моей,
И вы тогда понять должны -
Хотят ли русские,
Хотят ли русские,
Хотят ли русские войны!

...Поймёт и докер, и рыбак,
Поймёт рабочий и батрак,
Поймёт народ любой страны -
Хотят ли русские,
Хотят ли русские,
Хотят ли русские войны!

 

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka