Jan Herman Jan Herman
202
BLOG

Ludzki pieniądz i dlaczego

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 2

 

Pora zdefiniować różnicę między społeczną składką (public collection) a podatkiem (tax, daň, skat, steuer, l'impôt, adó, l'imposta, impozit, нало́г, пода́тoк, vergi, impuesto, mokestis, maksud, porez)

Społeczna składka – to rzecz dobrowolna, rzadko kiedy stała-regularna, najczęściej polega na majątkowym wsparciu konkretnego przedsięwzięcia lub programu i ma w sobie wiele ze spółdzielczości.

Podatek – to rzecz przymusowa, powszechna (choć czasem kierunkowana), bezzwrotna (poza sytuacją nadpłaty), stała co do zasady i uniwersalna, za to bez gwarancji, że wykorzystana zostanie zgodnie z tytułem, pod jakim została ściągnięta.

Formą pośrednią – jakże pomijaną – jest ODPIS. W moim wyobrażeniu odpis to taki przymus wydzielenia części dochodu na cele wspólne lub systemowe, który nie pozbawia odpisującego kontroli nad losem wydzielonej części jego dochodu.

W Polsce borykamy się z tym problemem przede wszystkim w sprawach ochrony zdrowia i zabezpieczenia emerytalnego.

Przywołam słowo „kasa”[1], mające w Polsce konotację taką samą, jak „fundusz wzajemniczy”. Taka właśnie powinna być ekonomiczna baza odpisów w następujących dziedzinach:

1.       Lecznictwo (odpowiednik dzisiejszej bazy finansowej NFZ);

2.       Emerytury (odpowiednik dzisiejszej bazy finansowej ZUS i OFE oraz III Filaru);

3.       Szkolnictwo (nie ma dziś odpowiednika);

4.       Mieszkalnictwo (odpowiednik niegdysiejszej „książeczki mieszkaniowej”);

5.       Penalizacja (zabezpieczenie na poczet grzywien, aresztów, więzienia);

Osoba „dopiero co” urodzona powinna być na poziomie minimalnym wyposażona-zaopatrzona w osobisty fundusz odpisowy (patrz: Minimalny Grosz, TUTAJ). Kiedy już zacznie zarobkować – będzie ten fundusz zasilać obowiązkowo (pod nadzorem samorządu), a jeśli zechce – dorzuci doń dobrowolnie, obniżając bieżące wydatki.

Załóżmy zupełnie abstrakcyjnie, że połowę swoich wpływów-dochodów obywatel (koniecznie obywatel) lokuje na koncie bankowym gwarantowanym całkowicie przez Państwo-samorząd. Wedle specjalnych badań ekonometrycznych w każdym roku życia zebrane tam środki w wyliczonej proporcji dzielone są na pięć wymienionych wyżej pod-funduszy. Obywatel może między tymi pod-funduszami przekierowywać środki do pewnej tolerancji (np. nie zamierza łamać prawa, ale zamierza się uczyć), natomiast nie wolno mu używać tego funduszu do celów innych niż tytularne.

Ma pełne prawa testamentowe: może swoim funduszem zasilić kogoś innego, jeśli wiadomo, że sam nie skorzysta.

Takie rozwiązanie (szczegółowa koncepcja tu jest niepotrzebna) – pozwala realizować zasadę „pieniądz idzie za człowiekiem”. Obywatel wybiera sobie placówkę leczniczą, edukacyjną, rodzaj emerytury (np. wcześniejszą), do pewnego stopnia też rodzaj kary za przestępstwa i wykroczenia (to odrębny temat, chodzi o zasadę).

 

*             *             *

Cały koncept konstytuuje materialne podłoże wzajemnictwa. Wzajemnictwo jest oczywistością w warunkach wspólnotowych, przy czym najczęściej jest ono formułą odruchową (powiedziałbym: zwierzęco-stadną), reprodukowaną bez wyrafinowanej racjonalizacji, bez wyrozumowanej „ekonomii”[2] (patrz: TUTAJ).

 

*             *             *

Ostateczny (tu: zgrubny) model Ludzkiego Pieniądza wygląda następująco:

A.      Obywatel od urodzenia dysponuje indywidualnym funduszem odpisów zdefiniowanym przez samorząd;

B.      Fundusz podzielony jest na 5-cio-kolumnowe rejestry według przeznaczenia (jak powyżej);

C.      Pięcio-struktura jest „procentowo” zdefiniowana przez samorząd, obywatel może ją korygować w granicach z góry założonej w samorządzie tolerancji;

D.      Fundusz nie może być użyty na inne cele niż 5 wskazanych;

E.       Fundusz jest niezbywalną własnością obywatela gwarantowaną prawem;

F.       Co 5-7 lat możliwa jest restrukturyzacja pięcio-struktury (w zależności od statystycznej w samorządzie struktury wydatków i indywidualnej kondycji obywatela);

G.     Nadzwyczajne wydatki w którejś z powyższych pozycji, utrata źródła dochodu (można się ubezpieczyć) albo dobrowolny „odpoczynek” (powyżej wieku 40 lat) są finansowane z oszczędności ODPISU, mogą być też powodem kontrasygnowanej przez samorząd restrukturyzacji;

H.      Każda z 5 kolumn (rejestrów) jest wirtualnie „podpięta” pod jeden z 5-ciu samorządowych funduszy solidarnościowych, finansowanych (administrowany) przez samorząd: w sytuacjach nadzwyczajnych (epidemia, katastrofa) możliwe jest uruchomienie specjalnych wydatków solidarnościowych;

I.        W wieku emerytalnym obywatel ma prawo do większej swobody-tolerancji (patrz: punkt „C”), osłabionej proporcjonalnie do okresów „odpoczynku”;

J.        Poszczególne rubryki (kolumny, rejestry, pod-fundusze) są regulowane (na mocy swojszczyźnianej umowy obywatela z samorządem: TUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJ) odrębnie, np. po zakupie mieszkania-domu obywatel może ograniczyć radykalnie odpis mieszkaniowy;

Kiedy Marek Góra i Michał Rutkowski w pocie czoła pracowali w Ministerstwie Pracy nad „reformą emerytalną” – skorzystałem z bardzo bliskiej z nimi znajomości i wyłożyłem mniej-więcej powyższe (patrz: TUTAJ). Zostałem potraktowany – jakby to tu rzec – z dużą rezerwą. Kiedy Rafał Krajewski miał w miarę dobrą pozycję w NFZ – wykładałem mu to samo, ale zasłaniał się tym, że nie rozumie używanego przeze mnie pojęcia „metabolizm społeczny”. Kiedy w zacnym gronie opracowałem koncept Narodowego Programu Kształcenia (Ustawicznego) – gmina Bemowo wycofała się pod jakimś pretekstem z sondażowo-pilotażowego eksperymentu. Starałem się…

 

 

[1] Ubezpieczenia społeczne – ubezpieczenia, których głównym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego, w tym osobom w podeszłym wieku (emerytura), niezdolnym do pracy (renta), ofiarom wypadków oraz chorób. Wypłaty z tych ubezpieczeń mogą mieć charakter krótkoterminowy, długoterminowy lub dożywotni. Wraz z pomocą społeczną stanowią podstawowy instrument polityki socjalnej państwa

[2] Mówiąc „wzajemnictwo” mam na myśli coś, co w procesie uspołecznienia zakotwicza jednostkę (i jej pschycho-mental) w konkretnej wspólnocie. Życie wspólnotowe tym różni się od zrzeszeniowego, że regularnie obcujące ze sobą osoby, z czasem, potrafią rozwiać chmurę Mimikry tworzonej przez każdego na użytek otoczenia, przebić się przez różne tożsamości „przypięte” do tożsamości prymarnej[1] i obcować prymarnie. Obcowanie prymarne – to kontakt między tożsamościami prymarnymi (które nie są uświadomione, odkrywamy je wciąż u siebie i innych, ale instynktownie, intuicyjnie, emocjonalnie, a nie w sposób wyrafinowany, rozumowy). Dodajmy, że w społecznościach wielkiej skali obcowanie prymarne nie istnieje, zastąpione jest obcowaniem powierzchownym, gdzie dajemy się zwieść tworzonym przez każdego z nas Mimikrom i oferowanym przez nas tożsamościom „przypiętym”;

 
Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka