Jan Herman Jan Herman
639
BLOG

Korupcja – ukraińskie rebusy

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 7

 

Wyniki najnowszych  wyborów ukraińskich są z grubsza znane. Wielu twierdzi, że ze względu na dość radykalna wymianę składu parlamentu Państwo Ukraińskie dokona samoprzemiany. I wskazują korupcję jako wyzwanie dla odnawiającego się państwa. Ja zaś twierdzę, że „Na Ukrainie bez zmian” (TUTAJ). I – będąc akurat w Kijowie przez dni kilka – będę się starał znaleźć argumenty na swój pogląd.

W prasie i mediach elektronicznych zasiadło wygodnie słowo „korupcja” i próbuje zawładnąć polityczna wyobraźnia szarego człowieka. Do tego sprowadza się zatem Jedna Wielka Obietnica nowo wybranego Parlamentu. Oczywiście, że korupcja, nepotyzm, kumoterstwo, swoista partyjna nomenklatura – to są realne problemy Ukrainy, ale biorąc pod uwagę zwycięzców potyczki wyborczej (partia urzędującego Prezydenta, Partia Premiera, Partia patriotyczno-nacjonalistyczna – daje głowę, że owa walka z korupcją będzie fasadą, za którą buldogi będą się zmagać o rozdania kumotersko-nomenklaturowe. Szyderstwem z tej walki z korupcją jest wiadomość, że nawet milionami hrywien płacono za znalezienie się na „biorących” miejscach, i dotyczy to również zwycięskich ugrupowań, w skali 10-15%. I co, płacili za to, by sobie posłowanie wpisać do życiorysu jedynie?

Oczywiście, pierwszy spacer kijowski po zainstalowaniu się w hotelu – to Majdan. Byłem tu kilkanaście razy w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, nigdy jednak w czasie wydarzeń przełomowych, podczas których obserwatorom łatwo jest popaść w egzaltację.

Wyjaśnijmy słowo „majdan”. W językach środkowo-słowiańskich oznacza on taki plac we wsi lub w grodzie, w którym się tygli życie, np. bazarowe, koszarowe, przetaczają się wciąż ludzie mający w tym miejscu coś do załatwienia albo po prostu traktujący to miejsce jako popas, punkt spotkań. Odpowiednikiem majdanu – choć z innej bajki – jest ateńska agora albo rzymskie forum.

Majdan kijowski – to po wielu przeróbkach trwających kilkadziesiąt lat najnowocześniejszy majdan na świecie. Składa się z trzech, a nawet czterech warstw:

1.      Pod placem, na niewyobrażalnie wielkiej przestrzeni, znajduje się bazar, dość starannie zorganizowany, będący labiryntem korytarzy wijących się między pawilonikami, a w nich wszystko, czego zapragnie dusza właściciela niezamożnej kieszeni. To nie wszystko: w podziemiach domu towarowego mamy przestrzeń handlową, ale i klubową;

2.      Sam plac jest przedzielony na pół: przecina go ulica legendarna, Chreszczatyk. Po jednej stronie placu jest część równa, poziomy skwer (pod nim bazar), zakończony łukiem, od którego biegną gwiaździście rozmaite ulice ku górze (Majdan leży w miejscu, które u zarania nazywano Padołem);

3.      Po drugiej stronie Chreszczatyka Majdan wznosi się ku górze, a architekci zbocze zamienili w kaskadę tarasów. O ile mała architektura skwerowej części Majdanu składa się z kilkunastu niewielkich obiektów (statua z globusem, fontanna, ławeczki, alejki) – o tyle na tarasach mamy znaczące pomniki: Lacka Brama, stella z żeńskim demonem Berehynią, pomnik legendarnych założycieli Kijowa – Kija, Szczeka, Chorywai ich siostry Łybedź, pomnik kozaka Mamaja;

4.      Najwyżej znajduje się taras na dachu domu towarowego Globus, a za nim dominujące nad placem gmaszysko hotelu Ukraina, które „carstwujet” nad całą przestrzenia Majdanu;

To, co rzuca się w oczy obecnie – to planowe pielęgnowanie legendy Majdanu jako miejsca-memento symbolizującego starą kozacką tradycję autonomii (suwerenności) za wszelką cenę i zarazem sprawczego tygla zdolnego ustanawiać i obalać władzę, zwłaszcza najwyższych dostojników. Przy jednej z uliczek trwają uczepione brukowych kamieni zdjęcia „niebiańskiej sotni” (poległych w ostatnich wydarzeniach), postawiono tablice podkreślające, że miejsce to jest swoistym Chramem kozackiej demokracji[1]. Swoistym, bo splecionym nierozłącznie z nacjonalistycznym zawołaniem „Chwała Ukrainie – Bohaterom Chwała”[2], ułożonym np. ze zniczy na jednym z tarasów, wołającym z wielkich banerów na budynkach wokół. Pełno tu miejsc z zachowanymi wyrwami po kostce brukowej, ze stertami tej kostki zebranymi w sterty, gotowymi jakby do kolejnego starcia. Drzewa oblepione zdjęciami ofiar ostatniej „edycji” Majdanu.

Mam pewność, że uczynienie z Majdanu centralnego miejsca ukraińskiej „polityki historycznej” – stanie na przeszkodzie poukładaniu sobie poprawnych stosunków z Polską, Litwą, Rosją. Nie zawsze też jest wspierane przez szarych obywateli, która przecież nadal obawia się, że została wystrychnięta na dudka, a jej ofiara (ta krwawa, i ta ekonomiczna) – psu na budę…

Ale też Majdan wrócił już do swojej roli „ex definitione”: to tu umawiają się grupki przyjaciół, turyści, pary zajęte sobą bardziej niż historią. Nawet po wczorajszych wyborach nie ma śladu, bo prawo o ciszy wyborczej nakazuje całkowite usunięcie plakatów i wizerunków, pod groźbą dotkliwej kary administracyjnej. Stoi łazik, który zbiera drobne sumy na wsparcie batalionu „Donbas”. Czyli cos z polityki dycha jeszcze. Jest też trochę – aż nazbyt widocznych – drobnych cwaniaczków przybyłych – dla, powiedzmy, osiągnięcia korzyści materialnych – w celu wykorzystania nieuwagi zaczepianych ludzi.

Jest dobrą zasadą, by nie obarczać potomków za winy przodków. Zasada ta ma jednak moralny sens, jeśli oznacza, ze potomkowie nie korzystają z dobrodziejstw, jakie przyniosły im grzechy przodków, nie gloryfikują też owych grzechów. W stosunkach polsko-ukraińskich, jakże gęstych od wzajemnych doświadczeń, z których trzebaby się zwyczajnie otrząsnąć – wiele jest właśnie żądania od siebie, by pokajano się za bezeceństwa przodków: a warto, by sprawę oddać wspólnym zespołom historyków, a w polityce uprawiać praktyki budujące przyszłość.

Owo budowanie przyszłości będzie tematem kolejnej notki

 



[1] Chram – to przedchrześcijański typ budowli sakralnej u Słowian – miejsce spotkań, modlitw, nabożeństw i wróżb, którego rolę pierwotnie pełniły święte gaje. W językach ukraińskim, rosyjskim i białoruskim, czeskim, bułgarskim chram nadal jest powszechnie lub zamiennie używanym określeniem świątyni;

[2] Zawołanie to jest symbolem najbardziej paskudnej strony ukraińskiego nacjonalizmu, skądinąd godnego poważnego wyjaśnienia szerszej opinii: tej strony, która oznaczała eksterminację wszystkiego, co nie-ukraińskie, usprawiedliwienie rozmaitych zbrodni na „obcych”, obudowywania nieludzkich ekstremalnych wyczynów wyższymi racjami, nie mającymi związki z czynami;

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka