/stereotypy kulturowo-cywilizacyjne/
/stereotypy kulturowo-cywilizacyjne/
Jan Herman Jan Herman
781
BLOG

Pucz globalny. Instrukcja spadania na cztery łapy

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 2


 

Może nie każdy uwierzy po przeczytaniu, ale niniejsza notka jest refleksją po tzw. europejskim szczycie gospodarczym, na którym osiągnęliśmy sukces tak niebywały (zdaniem rządu), że warto pomyśleć o Trybunale Stanu dla decydentów polskich (zdaniem opozycji), a już na pewno sukcesu tego nie zdołamy skonsumować (zdaniem innej opozycji).

W Polsce jesteśmy tuż przed wyborami samorządowymi, w które „nie wiedzieć czemu” zaangażowane są centrale ugrupowań politycznych[1]. Właśnie też ruszył w gmachu Politechniki Warszawskiej IX już Kongres Obywatelski, prywatna feta IBnGR, tym razem pod hasłem „Polska jutra. Jak rozwinąć nasze skrzydła?”[2]. Dlatego w Polsce nie myśli się kategoriami kontynentalnymi inaczej niż wedle sznytu „Europa karmi, Rosja knuje i dybie, Ameryka strzeże”, może jeszcze, drugoplanowo, „Arabia dziczeje, Chiny pęcznieją, Indie medytują, Latinium slumsem świata, Afryka sieje zarazy”.

Spróbuję nieco inaczej. Rysunek przedstawia dość swobodnie zredagowane stereotypy, ilustrowane pobranymi z internetu obrazami.

Przytaczając te symbole-stereotypy chcę wskazać na dwie sprawy, którym dałem już wyraz w notce „From Arctic Circletill Tropic of Cancer” (TUTAJ) i w kilkunastu innych tekstach w ostatnich latach:

1.      Ciężar odpowiedzialności za losy świata „ruszył z posad” Białej Północy (Europa, Ameryka, Rosja) i poprzez tymczasową hegemonię Chin przenosi się na dwubiegunowy obszar Latinum-Indie (przy czym w przyszłości pojęcia te nie będą oznaczać ani państw, ani kontynentów, tylko swoisty ryt cywilizacyjny);

2.      Dwoma najbardziej „karmiącymi” prowincjami globalnymi stają się – niepostrzeżenie, ale konsekwentnie – Arabia oraz Afryka, które akurat do Chin, Indii i Latinum nie mają żadnych zaszłych pretensji, co jest podstawą przyszłej kolonizacji;

Aby ostatecznie doszło do opisanego powyżej „puczu globalnego”, musi dokonać się to, co jest oczywiste dla każdego, kogo nie zaślepiają gadgety: bankructwo Północy.

Ostatnim okresem jakiejś współpracy trzech gigantów Północy była II Wojna Światowa, owocująca ONZ, wbrew nazwie będącej forum państw a nie narodów (TUTAJ). To też zostanie „skorygowane” przez nowy „duopol” latynosko-hinduski. Po Wojnie trzy lokomotywy Północy poszły „każde w swoją stronę”: Ameryka coraz bardziej bandyckimi metodami zakładała na całym globie „faktorie” dla swojego mega-biznesu, przeistaczając się w nowe „Imperium Romanum”, Europa w coraz większym zbiurokratyzowaniu budowała hybrydę kulturowo-polityczną, której marnym finałem jest UE, Rosja skolonizowała „bliższą i dalszą zagranicę”, która jednak – zamiast dokarmić – pogrążyła Rosję w zobowiązaniach ponad siły.

Wszystkie trzy ścieżki okazały się suicydalne. Ameryka stała się siedliskiem patologii finansowych, z których raz na jakiś czas świat ją wyciąga, nie mając innego wyjścia i pytając coraz głośniej: ileż można…!?! Rosja ugięła się pod ciężarem skrajnie scentralizowanej (nakazowo-rozdzielczej) gospodarki rozpostartej między rabunkowe czerpanie dóbr ziemi i enklawy super-nowoczesnych technologii, bez dojrzałego rolnictwa i przemysłu. Europa poszła w kierunku standardów, norm, certyfikatów, licencji, koncesji – od których uzależnia redystrybucję budżetowo-funduszową, co zabija przedsiębiorczość jakkolwiek rozumianą i dynamizm społeczny.

I oto mamy czas, kiedy trójka bankrutów za wszelką cenę chce utrzymać swoją globalną dominację, a ma kłopoty nawet z podtrzymaniem wizerunków kojarzących się z „panowaniem nad światem”.

Dziś energię swoją trzy „białe komercje” skierowują przeciw sobie. USA dąży do dezintegracji Rosji i Arabii (by zyskać kontrolę nad Azją Centralną) oraz zmarginalizowania Europy, Europa stawia na cherlawiejącą demokrację, która przestaje być atrakcyjna nawet dla niej samej, mimo rozpaczliwego mnożenia funduszy dedykowanych na ten cel, Rosja korzysta ze swych ostatnich regaliów (kopaliny, najkorzystniejsze położenie geopolityczne) by odbudować i sprawniej niż ZSRR zarządzać odnowionym imperium kolonialnym, jednocześnie Rosja tworzy BRIC(S) jako pomost w „nowe czasy globalne”.

Widzę to wszystko jako próby, rachityczne i bliższe eksperymentom niż projektom, stanowiące karmę dla projektów, które się dopiero zrodzą. Wehikułem dla tych nowych idei będą niewątpliwie odniesienia znane dziś jako religijne, intelektualne, duchowe. Nie mam wątpliwości, że najbardziej tyglą się one właśnie w Indiach i Latinum (Ameryka Południowa, Karaiby) oraz w przyszłych globalnych prowincjach: Afryce i Arabii.

Znawcy religijno-duchowo-intelektualnych przesłań kulturowo-cywilizacyjnych podkreślają zgodnie to, co każdy czuje intuicyjnie: prawda, dobro, piękno, sprawiedliwość, uczynność, wspólnotowość – to człowiecza podstawa istnienia, jakże inna od przedsiębiorczości zdegenerowanej komercyjnie! Składają się na coś, co we wszystkich przesłaniach ujęte jest w słowo „light”, tu oznaczające w rzeczywistości iluminację, świetlistość, poblask, żar, promienność, energię, biel. Oczywiście, są tacy wierni, którzy szukają wokół siebie wroga, są tacy intelektualiści, którzy adwersarzy mają za głupców, są tacy duchowi przewodnicy, którzy chcą wodzić innych zapętawszy ich w okowy. Ci jednak odpadają jeden po drugim, i choć w ich miejsce powstają następcy – ten kierunek jest ślepy.

Wróćmy do Ameryki-Europy-Rosji. Tu akurat myślenie intelektualne i religijne jest coraz bardziej spetryfikowane, a skojarzenia duchowe są darem nielicznych, ustępujących przed żywiołem „politycznym”, skierowanym ku władzy, strukturom, regułom. To w tym właśnie rycie zaklęte jest trój-bankructwo.

Umiem sobie wyobrazić Rosję podzieloną na kilkanaście ośrodków porównywalnych wielkością z krajami europejskimi: Karelia, Komi, Baszkiria, Tataria, Polar, Powołże, Pskowie, plus Kaliningrad i metropolie moskiewska oraz „piter”. I Europę próbująca wniknąć w ten rozedrgany żywioł jak w niesławnej próbie ukraińskiej. Umiem sobie wyobrazić Chiny odkrawające od zauralskiej Rosji najpierw Daleki Wschód, potem islamskie podbrzusze, na koniec najbogatsze w złoża „dwie Syberie” (zachodnią i środkową). Umiem sobie wyobrazić amerykańskie „faktorie” niczym jemioła rozsiane wzdłuż południowego limesy byłego ZSRR. Umiem sobie wyobrazić wściekły świat dokonujący linczu na Ameryce pod wciąż gorącym zawołaniem „Venceremos”, umiem sobie wyobrazić Europę rozkradaną przez Afrykę niczym supermarket opuszczony przez ochronę. Ucieczka do przodu, jakiej dokonuje Rosja inicjując BRIC(S) – jest posunięciem najbardziej dalekowzrocznym, choć też jedynie ratunkowym.

Rosja w ostatecznym rozrachunku i tak sczeźnie, ale ma szansę na taką rolę w przyszłych rozdaniach, jak Tusk w Europie: zasłużonego pieszczocha, któremu dano szansę dożycia na zapiecku.

Czy takie „wyjście awaryjne” zabezpiecza sobie Ameryka czy Europa? Nie. wolą zatem podstawić nogę temu, kto sobie taki wariant zabezpieczył. Fajne. I takie demokratyczne!




[1] W rzeczywistości wybierani będą menedżerowie administracji terenowej i drugorzędne co do znaczenia ciała konsultacyjne (kontr-asygnacyjne) tych menedżerów, a politycznie – tasują się Zatrzaski Lokalne, kliki, koterie;

[2] Kongres od początku przemycał samobójczy dla samorządności pogląd, iż obywatelstwo polega na utożsamianiu się z Państwem i wspieraniu go wszelkim kosztem, a nie na braniu spraw lokalnych, środowiskowych, wspólnotowych we własne ręce;

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka