Jan Herman Jan Herman
4010
BLOG

Blondynki żal. Granice kompetencji

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 111

Tutaj: kontr-notka do mojej, warto zapoznać się z nią przed lekturą mojej: http://tekstykanoniczne.salon24.pl/609004,przesluchanie-elzbiety-bienkowskiej-a-obled 

 

Pani minister Elżbieta Bieńkowska – kiedy jeszcze była ministrem w MRR – była obiektem mojej cichej adoracji. Za to, że będąc w kluczowym miejscu rządowym (centrum zarządzania dotacjami europejskimi, alokacje budżetowe) potrafi – okiem ekspertów – zauważać, jak słabe są niektóre czułe miejsca Państwa, Gospodarki, Systemu-Ustroju. Kilkakrotnie dałem wyraz tej swojej adoracji: w notce „Raporty Bieńkowskiej” (TUTAJ), „Przegląd musztry” (TUTAJ: jest tam też proroczy akapit na temat niesławnej już dziś pamięci Sławomira Nowaka), „A ja ich nawet rozumiem” (TUTAJ), „Lanse” (TUTAJ). W zarządzanym przez nią resorcie zatrudniła kilkaset młodych panien, które sumiennie i solidnie „operowały” maszynerią formalno-prawną i budżetową i kilkudziesięciu małolatów, którzy okazali się dobrymi negocjatorami w tysiącach umów, konkursów itd., itp.

Wystawienie pani Elżbiety do roli wicepremiera – cokolwiek sądzić o pragmatycznej stronie tej nominacji – w sferze symbolicznej było przesunięciem Piechocińskiego na „z góry upatrzoną pozycję” oraz sygnał w kierunku Europy: warto nam dawać, mamy to fachowców.

I stała się potem rzecz, której jeszcze jakiś czas nie będę rozumiał. A może nigdy nie pojmę: Tusk przestał celebrować się w roli „najdłuższego premiera Rzeczpospolitej” i odszedł na podrzędną fuchę europejską, zabierając ze sobą blondynę, urywając jaja murgrabiemu z Chobielina, nominując na dotychczasowych włościach osobę wierną, choć mierną (a przede wszystkim rażąco egzaltowaną).

Spójrzmy na to ze strony europejskich liderów:

1.      Statystyczny (buchalteria kreatywna Rostowskiego) wizerunek gospodarnej Polski (zielonej wyspy) jest dęty dla wszystkich, którzy mają wgląd w realia (a czołowe wywiady europejskie, do tego amerykański, mają taki wgląd bez przeszkód);

2.      Polska nijak nie spełniła oczekiwań jako ktoś, od kogo oczekiwano przywództwa w Europie Środkowej i „prowadzenia czwórkami” tego regionu w otchłań kolonizacyjną (bo w ogóle Europa Środkowa pełni rolę wewnętrznej kolonii unijnej);

3.      Porażka, żeby nie powiedzieć kompromitacja – to słowo opisujące działalność Państwa polskiego dawniej w sprawie białoruskiej, a teraz ukraińskiej: najpierw fatalne rozegranie Wilna, potem kompletna dezorientacja w sprawach Majdanu, na koniec jawne działania Sikorskiego na szkodę;

4.      Polska konsekwentnie gra dziwną „grę globalną”, opartą na roszczeniach budżetowych wobec Europy i na naiwnym kupowaniu sobie (wydatkami i krwią) wątpliwej sympatii amerykańskiej: jaki Europejczyk będzie się godził na finansowanie wojen i zbrojeń amerykańskich via Polska?

5.      Polska jest najbardziej antyrosyjskim Państwem w Europie, stawia się niemal w roli frontowego przedmurza, co wygląda i żałośnie, i nieprofesjonalnie;

Karą za to wszystko jest radykalne obniżenie „kadrowej” pozycji Polski w strukturach europejskich. Pobieżny nawet przegląd osób funkcyjnych delegowanych z Polski w ostatnim dziesięcioleciu daje znać, że w obecnej kadencji unijnej robimy raczej za ogony, za halabardników. Europa – we właściwy sobie sposób, z grzecznym uśmiechem – powiedziała Polsce: ucz się, ponaprawiaj, zrozum coś, może kiedyś…

Na to wszystko nie dość, że wewnątrz kraju nie ustaje propaganda sukcesu Polski na tle krajów europejskich (jej fałszywość aż trzeszczy w uszach) – to jeszcze „kierownictwo” porzuca dopiero co złożone deklaracje polityczne (wewnętrzne) i śmiga do Brukseli, zadając kłam nie tylko własnym deklaracjom, jeszcze ciepłym, ale też pokazując Europie i światu swoją najgorszą gębę, gotowość do rejterady w dowolnym momencie, bez oglądania się na interes ojczysty, bez dbałości o pozory, bez wstydu po prostu.

Takie jest – w moim przekonaniu – prawdziwe tło „przesłuchań” europejskich, w których pani Ewa Bieńkowska wypadła, jak poniżej:

1.      Neven Mimica – 9.5

2.      Kristalina Georgieva – 9

3.      Vytenis Andriukaitis – 9

4.      Miguel Arias Cañete – 9

5.      Margrethe Vestager – 8.5

6.      Ceclia Malmström – 8.5

7.      Pierre Moscovici – 8

8.      Phil Hogan – 8

9.      Marianne Thyssen – 8

10.  Christos Stylianides – 8

11.  Dimitris Avramopoulos – 8

12.  Johannes Hahn – 7.5

13.  Carlos Moedas – 7

14.  Jonathan Hill – 7

15.  Věra Jourová – 7

16.  Maroš Šefčovič – 7

17.  Günther Oettinger – 7

18.  Corina Crețu – 6.5

19.  Tibor Navracsics – 6

20.  Karmenu Vella – 5.5

21.  Elżbieta Bieńkowska – 5

Znajdujemy to w formie notatki urzędniczej na stronie  http://hearings.digital-diplomacy.eu/ . Podobno polscy europarlamentarzyści mający wpływ na ostateczny kształt notatki zrobili wiele, by wyglądała ona nie tak, jak pierwotnie zaprotokołowano, tylko dużo lepiej. Cytuję (niech ci, którzy znają wyłącznie niemiecki, francuski, hiszpański czy rosyjski – pomęczą się sami, bo „język” notki jest daleki od oficjalno-urzędowego):

„So was the style of Bieńkowska’s hearing; it was in the Pizza Quattro Stagioni approach to hearings – give every member of the European Parliament a bit of a good taste, but at the expense of lacking any overall coherence. She also name checked half of her fellow Commissioners, trying to give the impression of being a collegial player.

Bieńkowska mostly read from a written script, clearly tried to cover a lot, and was high on slogans and sound-bites, and low on concrete policy commitments. Everything was a priority for her, meaning it was hard to tell what her priority actually was. A question from the S&D group tried to get more information about the balance of free markets and investment, and here too she tried to present both sides.

There is also something rather strange about Bieńkowska’s delivery, either in English (her initial statement) or in Polish (when answering) – she comes across as very stern and formal, patronising almost in her body language. Occasionally when answering questions she became more animated, and started to move her hands and engage MEPs in eye contact and came across better than in the initial statement”.

Notka zawiera “wyciąg” z przesłuchaniowych oświadczeń pani Elżbiety, w postaci bon-motów (slogans and sound-bites):

1.      Jobs and growth!

2.      There can be no sustainable growth without a solid industrial base!

3.      Industry is the heart of the real economy!

4.      Goods and services are mutually dependent!

5.      We need to boost industry’s competitiveness!

6.      My approach will be comprehensive and will encompass all sectors!

7.      Health and safety come first! (oh, hang on, wasn’t that jobs and growth?)

8.      Let’s put Europe back to work!

Czy można się dziwić, że nawet ostoi cierpliwości, Jerzemu Buzkowi, puściły nerwy podczas przesłuchania?

Ostatecznie elementy składowe oceny pani Elżbiety Bieńkowskiej prezentuje tabelka:

Elżbieta Bieńkowska (Internal Market, Industry)

Political Flair

5 / 10

Credibility

6 / 10

Energy

7 / 10

Warmth

4 / 10

Ability to connect with people outside Brussels

4 / 10

Likelihood of being approved by the EP

9 / 10

Overall rating

5 / 10

 

Mam wrażenie, że kilka następnych lat polskiej obecności w Unii Europejskiej – to będzie dawana nam lekcja pokory, tym dotkliwsza, im bardziej będziemy zapatrzeni w siebie. mam nadzieję, że nie dojdzie do dramatu w postaci odrzucenia tej kandydatki, bo byłby to precedens. Nadzieja ta oparta jest na przedostatnim kryterium oceny podanej w tabelce (autorzy notatki zakładają, że prawie na pewno europarlamentarzyści ją „przeciągną” przez głosowanie).

 

 

 

PS

Dostaję od komentatorów uwagi, że wskazana notka nie jest oficjalną stroną europejską, a przedstawiona tam notatka nie jest oceną urzędową. W moim przekonaniu nie zmienia to wymowy notki i jej prawdziwości pojmowanej jako odbicie tego co było podczas przesłuchania. Trochę to wszystko kłóci się ze słyszanym dziś przeze mnie komunikatem, że polscy europarlamentarzyści interweniowali (na korzyść EB) w treść tej oceny, ale dla porządku zamieszczam tę uwagę.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka