Napisałem wczoraj dwie notki. Pierwsza, zatytułowana „Gdzie leży demokracja pogrzebana” (TUTAJ) spotkała się z odzewem „uśrednionym”, żeby nie powiedzieć „rzadkim”. Druga notka, zatytułowana „Matka Kurka coś uruchomił” (TUTAJ) należy po jednej zaledwie dobie do ekstraklasy poczytności na moich blogach. To jakiś znak czasu: sprawy demokracji mało nas obchodzą nawet tuż przed wyborami samorządowymi, zaś pokrętne losy i szemrane interesy „króla żebraków”, jak się niepochlebnie mówi o Owsiaku – owszem, okazują się porywające dla braci blogerskiej i czytelniczej.
Mimo wszystko będę kontynuował wątek obywatelsko-demokratyczno-samorządowy. Może potomni docenią…?
Jestem zwolennikiem ustroju-systemu opartego na samorządności (polityka) i spółdzielczości (gospodarka). Twierdzę też, że w dobie trwającej od tysiąclecia Komercjalizacji źródłem zła społecznego są Monopole, wyrosłe na koncentracji majątku i innych wartości-możliwości, przepoczwarzające rentowność wynikłą z zysku w potęgę wynikłą z nagromadzenia funduszy. Na koniec twierdzę, że żadnej rewolucji (rzeczywistej zmiany stosunków społecznych, systemu-ustroju) nie przeprowadzi „lud pracujący miast i wsi”, tylko żywioł przedsiębiorczy, o ile przedsiębiorczość rozumiemy nie tylko biznesowo, ale też społecznikowsko czy twórczo (myśliciele, artyści). Jestem zwolennikiem dekoncentracji wszelkich wyobrażalnych zasobów oraz remutualizacji, czyli przywrócenia wszelkim formom działalności „rytu wspólnotowego”, środowiskowego, ukorzenienia społecznego.
* * *
Dla fizyków pojęcie „plazma” oznacza rozległą, dynamiczną chmurę naładowanych „cząstek elementarnych”, które poprzez swoje „naładowanie” są żywiołem aktywnym, gotowym do wydatkowania energii, wykonania pracy. Taki żywioł – poprzez tzw. dyssypację – popada w coraz większe uporządkowanie, aż uwikła się w nieprzekraczalne struktury i więzi oraz bariery energetyczne, w których cała dotychczas swobodna energia zostaje uwięziona, zaklęta, obezwładniona, „uładzona”. Koronnym przykładem tego procesu jest Tablica Mendelejewa: poszczególne pierwiastki – to właśnie przedstawiciele struktur, w których uwięzione są „cząstki elementarne”, a ze względu na bariery energetyczne (kwantowe) przetworzenie jednego pierwiastka w inny jest niemal niemożliwe (nieco łatwiejsze jest przetwarzanie jednej substancji w inną, przy czym substancja to tygiel pierwiastków).
Ten sam sposób myślenia adoptuję do rozważań społecznych. Jeszcze raz przypomnę notkę „Gdzie leży demokracja pogrzebana” (TUTAJ). Każdy człowiek jest wyposażony w Naturalną Żywotność Ekonomiczną, co oznacza, że dowolna niezorganizowana zbiorowość podobna jest do „plazmy społecznej”. Po czym powstają społeczne „nukleony” (rodzina, grupa), a następnie inne ludzkie konstelacje (sąsiedztwo, środowisko, firma, organizacja, wspólnota). Na to nakładają się formuły tworzące proces instytucjonalizacji. Ostatecznie okazuje się, że tkwimy w samym sercu autopoezy, na mocy której powstaje taki a nie inny system-ustrój.
Najbardziej „energetyczne, pasjonarne” osobniki, czyli przedsiębiorcy (biznes, twórcy, społecznicy) najdłużej pozostają „swobodne” najdłużej wszelkie ograniczenia traktują jako zbędne więzi. Część z nich pozostaje takimi „dożywotnio”: wtedy są w stanie zbudować „kapitał przedsiębiorczości”, taki jak to uczynili Kluska (Optimus), Owsiak (WOŚP), Kotański (Monar), Michnik (GW, Agora), Kulczyk (holding), Małachowski (partia polityczna), Woyciechowski (Radio Zet), Religa (Pracownia Sztucznego Serca) – takich przykładów są setki, tysiące. Część z nich zostaje eksterminowana przez „upominający się o swoje” system-ustrój (Kluska), część zaś ulega swoistemu „prozelityzmowi” i wpasowuje się w system-ustrój (Owsiak), nierzadko uczestnicząc czynnie w tworzeniu regulacji formalnych (Kulczyk, Michnik). Niektórzy stają się dysydentami systemu-ustroju (Ikonowicz, Morawiecki).
Dochodzimy do sedna: oto pojawia się sytuacja, w której większość zainteresowanych ma przekonanie, że lepiej poradziłaby sobie bez Państwa, niż z Państwem. Że system-ustrój tak uwiera, iż summa-summarum więcej kosztuje niż przynosi korzyści.
Nie jest dobrą drogą terroryzm (np. sabotaż, dywersja, obstrukcja) uprawiany przez dysydentów. Nie jest dobrą drogą wallenrodyzm, czyli „naprawianie od środka”, nie jest dobrą drogą upierdliwa roszczeniowość (związki zawodowe, petycyjne alerty, sądy).
l'Etat parallèle, czyli Państwo Równoległe (TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ) – to rozwiązanie rozłożone na trzy etapy:
1. Ogromadzanie żywiołu pasjonarnego (ludzi przedsiębiorczych mających dużo „rezerwy” do systemu-ustroju);
2. Remutualizacja (przywracanie wspólnotowych, elementarnych umiejętności społecznych, np. poprzez socjatrię);
3. Plazmotronika (tworzenie podmiotów w nowej formule autopoietycznej, w oczekiwaniu, że przyniesie ona inny, lepszy ustrój-system);
Plazmotron – to w dziedzinach technicznych narzędzie do cięcia i spawania, precyzyjne, nie przynoszące efektów ubocznych, skuteczne wobec struktur – wydawałoby się – „nie do ruszenia”.
Tu wspomnę – a będę pisał i objaśniał nieco później – że najlepszymi plazmotronami społecznymi i gospodarczymi są spółdzielnie komunarne i – odpowiednio „przestrojone” – spółki komandytowe.