Jan Herman Jan Herman
284
BLOG

Ja i moja polityka

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 4


 

Zacznę od krótkiego wspomnienia. Na II roku SGPiS (dziś SGH) zostałem sekretarzem Komisji Nauki Rady Okręgowej ZSP (chyba jeszcze wtedy SZSP). Do akademika na Madalińskiego przybył któregoś dnia Sławek Golonka, szef tej Komisji, porozmawiać ze mną „o polityce”. To było jeszcze przed Sierpniem. Dawałem w tej rozmowie wyraz swoim frustracjom: kraj stał u progu przepaści, rządzący partyjniacy interesowali się bardziej geszeftami niż krajem, studentów nauk społecznych uczono sztanc i formułek z książek „spolaryzowanych” ideologicznie. Trzeba coś nowego, takiego bardziej człowieczego, trzeba odrzucić cały ten molochowaty nawis całkiem niepotrzebnych, a uciążliwych struktur, procedur, mechanizmów.

Nie, nie formułowałem konceptu rewolucji. Wyczuwałem, że da się coś poprawić, jeśli tylko dosłownie potraktujemy zapisy konstytucyjne.

Sławek mi dał lekcję pokory, taktyki, zalecając: żeby zmienić świat na lepszy, trzeba w tym gorszym zdobyć pozycję, aby mieć potem siłę sprawczą dla ewentualnych rewolucji, jakie zechcę wzniecać.

Na pytanie, co będzie, jeśli w starym i złym świecie zacznę robić karierę i to mi się tak spodoba, że schowam swoje rewolucje za pazuchę, a potem do kufra – nie odpowiedział. Ale znam jego odpowiedź, dał ją potem swoim czynem. Szczytem kariery publicznej Sławka jest wiceprezesowanie Polkomtelowi, a potem Orlenowi.

 

*            *            *

Szczytem mojej kariery jest działalność menedżerska w akademickim ruchu naukowym. Przewodniczyłem Ogólnopolskiej Radzie Nauk Społecznych (ruch kół naukowych, młodych naukowców, wydawnictw, seminariów), współzakładałem i przewodniczyłem Akademii Młodych (ruch kół zainteresowań wiedzą i dysputą). Nie dość, że „na stołek” przewodniczącego w obu przypadkach wchodziłem jako ktoś niepożądany nomenklaturowo, to odchodziłem z obu przewodniczeń przed upływem kadencji, bowiem „ktoś-gdzieś” nie życzył sobie tak zaawansowanego wolnomyślicielstwa, jakie reprezentowałem sam i promowałem w ruchu.

Chwalę sobie rozmaite udane i zastopowane oraz rozmemłane inicjatywy, mojego autorstwa i mojego wykonania (przy całym szacunku dla sztabów, zwolenników, pomocników). Najważniejsze: Platonium oraz Forum Inteligencji Polskiej, a także Narodowy Program Kształcenia (Ustawicznego) i Almanach MEANDER – na pewno odgrzeję, jeśli tylko uzyskam na powrót jakieś „moce sprawcze”.

 

*            *            *

Nie zgłaszam ambicji politycznych od mniej-więcej 30 lat. Ale nie jestem dekownikiem. Uczestniczę, podpisuję, członkuję, przemawiam, publikuję, podejmuję się. Nie zawsze (dalece nie zawsze) udaje mi się przejść trudne chwile (takie, kiedy Los człowieka „sprawdza”) z podniesionym czołem człowieka uczciwego, mądrego, dobrego, sprawiedliwego. Różnię się jednak od zawodowych polityków tym, że przezywam te swoje moralne porażki, wciąż od nowa.

Można mnie zobaczyć, usłyszeć, przeczytać tam, gdzie rozważane są słowa pisane Dużymi Literami: Człowiek, Samorządność, Obywatel, Ojczyzna, Światopogląd, Tradycja, Wiedza, Gospodarka, Moralność, Globalia, Sprawiedliwość, Uniwersum, Praca, Państwo, Kultura, Ekologia, Wspólnota. Zdaję sobie sprawę z tego, że to, co słów tych jest treścią – przerasta możliwości intelektualne i sprawcze dowolnego człowieka, choćby był Tytanem. Żeby zatem sprawy te podejmować, choćby w dyspucie – trzeba ogromadzać ludzi wokół „tytułów”. Czyli uprawiać politykę, proponować ludziom swoistą zmianę „alokacji”: część swojego czasu, starań i uwagi poświęćcie Sprawom, a nie sobie i swoim tu-teraz pragnieniom.

 

*            *            *

Raz na jakiś czas ktoś czuje potrzebę zadania mi pytań fundamentalnych, choć sformułowanych naiwnie: socjalizm czy liberalizm, bóg czy materia, Rosja czy Ameryka, biznes czy społecznikostwo, plan czy rynek, sprawiedliwość czy skuteczność, związek zawodowy czy samozatrudnienie, stworzenie czy ewolucja, państwo czy wspólnota. W odpowiedzi zawsze ględzę: tak się sprawy nie stawia, jeśli rzeczywiście chce się kogoś poznać, chyba że chodzi o selekcję, o udupienie rozmówcy, wtedy „tak czy nie” jest dobrym sposobem.

Powygłupiam się przez chwilę i odpowiem na podane wyżej wybory (jest ich w moim życiu kilkadziesiąt):

1.      Socjalizm oparty na powszechnej (ale nie przymusowej) spółdzielczości i takiejż obywatelskiej samorządności stawiam o niebo wyżej niż liberalizm, który jest utopią, bo zakłada, że monopole są „szczególnym omyłkowym przypadkiem”, a nie oczywistą, nieuchronną konsekwencją „rynkowej” gry interesów. Największą krzywdę socjalizmowi zrobili nawiedzeni socjaliści i komuniści: to przez nich dziś wielu myśli o socjalizmie z obrzydzeniem;

2.      Jeśli ktoś szuka boga pojmowanego jako panaceum na swoją i bliskich ograniczoność poznawczą i sprawczą – to jego wiara jest naiwna i ciemnogrodziańska, nieuchronnie przejdzie w gusła i w wojnę z niewiernymi. Mój osobisty koncept boga da się zamknąć w haśle „Wszystko Co Jest” i został wywiedziony z rozważań o naturze Uniwersum: materia jest „szczególnym przypadkiem” Uniwersum, jedną z jego manifestacji;

3.      Rosja i Ameryka są siebie warte, tak jak inne współczesne i minione imperia: nie jest możliwa mocarstwowość i imperializm bez pogardy dla ludzkiej wolności osobistej i wspólnotowej, bez wciąż od nowa przeredagowywania pojęcia „sprawiedliwość”, bez propagandowego zakłamywania rzeczywistości i Historii, bez sztucznego, podłego dzielenia wszystkiego na „nasze” i „obce”, bez urawniłowki. A jaka temu towarzyszy ideologia – to drobiazg, ściema;

4.      Biznes, w którym chodzi wyłącznie o mamonę (rentowność, zysk) – to początek wszelkiego plugastwa i podłości. Społecznikostwo, któremu towarzyszy podskórna obawa, że kiedy już rzeczywiście załatwię te ważne sprawy wszystkie, to cóż będę potem robił – jest zwykłym mieleniem z pustego w próżne, fałszywym do spodu;

5.      Jeśli przez „plan” rozumieć zhierarchizowaną sieć budżetów, usztywniających ludzkie działanie, zabijających przedsiębiorczość biznesową, społecznikowską, naukową, artystyczną – to mam odruchy wymiotne. Jeśli „rynek” jest obszarem dostępnym wyłącznie dla ludzi mających człowieczeństwo w sercach, duszach, umysłach i sumieniach – to jestem absolutnym zwolennikiem rozmaitości rynkowej (bo Rynek to wszak Pluralizm);

6.      Sprawiedliwość to bardzo czuły i subtelny miernik zadowolenia człowieka z przynależności wszelkiej. Przeciwstawianie skuteczności tak rozumianej sprawiedliwości, stawianie kogokolwiek przed takim wyborem – to oznaka skrajnego dyletanctwa społecznego: sprawiedliwość bowiem jest społecznym, kulturowym, cywilizacyjnym, gospodarczym  warunkiem „być albo nie być” wszelkiej ważkiej skuteczności;

7.      Związek zawodowy czy samozatrudnienie – to wybór niepoważny, nie na temat. Nikły procent ludzi ma w sobie tyle kreatywności, wyobraźni biznesowej, przedsiębiorczości. Większość chętnie uczestniczy w „przygotowanym” systemowo-ustrojowo programie dla wszelkich spraw publicznych. Jeśli związek zawodowy trwać będzie przy swojej ślepej roszczeniowości – wciąż będzie wrzodem na dupie dla tych, których podobno broni;

8.      Wszelkie koncepty Stworzenia (wszak nie tylko Biblia taki koncept zawiera) rozumianego jako „akt” – łatwo przechodzą do porządku nad bardzo ważną okolicznością: otóż Czas i Przestrzeń nie są w Uniwersum powszechne, są naprawdę zaledwie „pomocniczym” narzędziem porządkowania Materii. A jeśli się Czas i Przestrzeń usunie z rozumowania – wszelkie Stworzenie staje się procesem, nieustającym, nie mającym początku i końca;

9.      Państwo – jakkolwiek je rozumieć – w moim przekonaniu wyczerpało już cywilizacyjnie swoje możliwości efektywnego zarządzania jakimkolwiek Krajem i jakąkolwiek Ludnością. Niczego nie mnożnikuje, a ciąży coraz bardziej, zaś słabnąca legitymizację „leczy” opresyjnością i pęczniejącym Prawem, którego już nikt nie ogarnia. Wspólnoty mają zaś ten problem, że zdychający fenomen państwa okastrował wspólnoty z obywatelstwa – i mamy problem;

Czytelnik, zwłaszcza „mój”, domyśla się, że za tymi akapitami kryją się moje poglądy, niekiedy dojrzałe, niekiedy intuicyjne. Ja zaś mam pewność, że gdybym powyższymi słowami ględził na jakimkolwiek zebraniu – przegrałbym z kretesem dowolną kampanię wyborczą. Zatem chyba już wszyscy mi wierzą, że mnie polityka wyborcza mało interesuje.

 

*            *            *

Jako ewentualny polityk jestem dziś spalony, nie mam „zdolności koalicyjnych”. Zbyt wielu ważnym ludziom publicznie i „na boku” mówiłem, co sądzę o ich postępowaniu w sprawach publicznych. Dla zbyt wielu jestem „głupio-mądry”. Nie jestem też członkiem żadnej cichej zmowy nacelowanej na sprawy w rodzaju „biznes” albo „posada”. I choć ludzi z pierwszych stron znam kilkudziesięcioro znakomicie, a ze dwie setki mniej zażyle – to tym bardziej nie mam szans.

Ale wolno mi (jeszcze) mieć poglądy własne, czyli takie, z którymi się zgadzam. I korzystam z tej wolności, aż do przesytu. Niekiedy nawet dokładam ręki do zdarzeń, by poszły w kierunku, który wydaje mi się seksowny.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka