Jan Herman Jan Herman
374
BLOG

Izba chamów versus izba panów

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 7


 

Pograwszy sobie gitarowo podczas pikniku w parku zabaw przy Odyńca (tak, dla rozrywki, w dobrym towarzystwie), odwiedziłem kolegę przy Racławickiej. Niezawodnie rozmowa przeszła na politykę, czyli rzecz była o tym, czy po bolszewicku jedna warstwa-klasa społeczna ma narzucać innym swój model, czy raczej warto uruchomić parlamentarną dysputę między Panem, Wójtem a Plebanem.

Było ciekawie do tego stopnia, że niemal przegapiłem ostatni pociąg do Grodziska. Było nas trzech, a czwartego obgadywaliśmy, bo to każdy lubi najbardziej, nieprawdaż? Sączyła się herbata cytrynowa itp., itd. W telewizji wyciszony western z czasów, kiedy jeszcze dbano o szczegóły „tradycji” kowbojskiej (nie wiem, dla mnie tradycja zaczyna się wtedy, kiedy najstarsi dziadowie nie pamiętają, a wszystko co młodsze to nasza codzienność, jakby powiedział węglarz z „Misia”).

Cośmy sobie pogadali, to nasze. Konkluzja przyjaciela była taka, że warto do Sejmu angażować „posłów ziem” (na przykład Ziemi Kaszubskiej), a do Senatu przedstawicieli organizacji-środowisk. Bo to są formacje, które do czegoś doszły własnym przemysłem – powiadają moi rozmówcy.

Ojojoj! Zmilczałem, ale z pomocą przyszli mi FB-druhowie. Siddalinga, zamieszkały w Bangalore, podesłał mi obrazek, na nim jego wielki rodak, Gandhi, okraszony listą siedmiu zagrożeń ludzkiej kondycji:

DOBROBYT NIEZASŁUŻONY PRACĄ

FRAJDA NIEOGRANICZONA SUMIENIEM

WIEDZA POZBAWIONA KRĘGOSŁUPA

BIZNES SPRZECZNY Z ETYKĄ

NAUKA BEZ CZŁOWIECZEŃSTWA

RELIGIA BEZ UŚWIĘCENIA

POLITYKA WYZUTA Z ZASAD

Dlaczego akurat siedem zagrożeń jest na liście, dlaczego akurat te – nie mnie rozważać. Ale przekaz jest dla mnie jasny: wyzysk, niewrażliwość ludzka, powierzchowna „mądrość”, krwiożercza przedsiębiorczość, postęp wbrew ludzkości, modły na pokaz, arogancja władzy – nie służą ani maluczkim, ani tym urośniętym, ani niczemu dobremu.

Prezentowany przez przyjaciela koncept dwóch izb parlamentu z zastosowaniem innego (bardziej reprezentatywnego?) podejścia do tzw. biernego prawa wyborczego (czytaj: kto ma zgłaszać kandydatów) – niczego w polityce nie zmieni, jeśli nie doprowadzi Kraju (zasobów wokół nas, dorobku pokoleń, natury) i Ludności (rozmaitych ludzkich konstelacji) do stanu, kiedy to ICH DOBRO, Kraju i Ludności, stanie się „naszym zadaniem naczelnym”, zaś wszelka roszczeniowość (oddolna ku górze, odgórna ku dołom) przestanie znaczyć nasze starania.

Ileż fajnych programów napisali się redaktorzy partyjni rozmaitych opcji na użytek kampanii wyborczych i „nowych otwarć”! Ileż preambuł i duszystych misji wisi na tablicach obok gabinetów dyrekcji i prezesur w całej Polsce! Ileż bon-motów odciśnięto po grecku, po łacinie, po arabsku i we wszelkich językach – na portykach najważniejszych gmachów (choćby na warszawskim Sądzie Najwyższym jest tego niemal setka!)[1]!

Po czym, kiedy programy, preambuły, misje, bon-moty spełniły swoje zadanie, czyli wyniosły głosicieli na wyżyny – lądują w rowie. Akurat wtedy, kiedy możnaby je wdrażać, bo głosiciel uzyskał stosowną pozycję!

I choćbym nie wiem jak się sprężał, świadomie i demokratycznie wybierając sobie drogę ku dostatkowi, sposób czerpania z życia, kierunki wiedzy do pogłębienia, moralia w biznesie, humanizm akademicki, religijność daru, normy polityczne – to kiedy nie ma w tym wszystkim samoograniczenia „ludzi sukcesu”, zrozumienia przez nich, że nie premia dla zwycięzcy, tylko satysfakcja dla wszystkich liczą się we wszelkim działaniu – no, kiedy takiego podejścia brakuje, wtedy możemy pójść w ślady Mojżesza i potłuc o najbliższy kamień owe programy, preambuły, misje, bon-moty, przykazania, prawa, zasady, obyczaje, gwarancje, wyroki, uchwały.

Swoją drogą – jaka jest gwarancja „czystości politycznej” Parlamentu, że reprezentantami „ziem” w Sejmie będą liderzy Ludu, a w Senacie zasiądą najlepsi spośród aktywistów biznesu, społecznictwa, uniwersytetów, środowisk artystycznych, rolnictwa, itd., itp.? Doprawdy, stanie się tak, że nagle rozmaici drapieżcy obetną sobie pazurki i będą się – samowycofani – przyglądać, jak jakaś demokratyczna tłuszcza przejmuje ICH synekury?




[1] Na kolumnach budynku umieszczono osiemdziesiąt sześć paremii prawniczych w języku polskim i łacińskim, ale warto zauważyć, że „po znajomości” Kariatydy zamieszczone na budynku mają twarze żony i dwóch córek Marka Budzyńskiego – architekta projektującego gmach;

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka