Jan Herman Jan Herman
249
BLOG

Ploteczki, karteczki i sumiasty wąs

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 0


 

Od zarania ludzkości, właściwie od czasu, kiedy ssaki zaczęły porozumiewać się za pomocą tzw. dźwięków artykułowanych i powoli wycofywały się z „mowy ciała” – mamy do czynienia z najważniejszą wojną wszechczasów. Jest to zmaganie między „tajemnicą korespondencji” a „inwigilacją”.

1.      Tajemnica korespondencji – to niezliczone sposoby na to, by człowiek przekazał innemu człowiekowi komunikat, który jest niezrozumiały dla pozostałych, a najczęściej otoczenie nic nie wie, że taki komunikat miał miejsce. Mowa artykułowana – to pierwsze narzędzie tajemnicy korespondencji: nadajesz sygnał, który rozumie tylko adresat;

2.      Inwigilacja – to niezliczone sposoby na to, by odczytać cudze komunikaty, a nawet dowiedzieć się, czy w ogóle komunikaty mają miejsce i „którędy” krążą, kto jest w nie zaangażowany. Podsłuch i podgląd oraz permanentna obserwacja – to pierwsze narzędzia inwigilacji: pozyskaj strzępy komunikatów, poukładaj je jak puzzle;

Nie ma takiego człowieka, sprawnego umysłowo, który nie brał i nie bierze udziału w zmaganiu między tajemnicą korespondencji a inwigilacją. Wymiana sekretnych komunikatów z jednej strony i ich odczytywanie mimo intencji korespondentów z drugiej strony – to esencja ludzkiego obcowania. Jako się rzekło: od czasu „wynalezienia” mowy artykułowanej.

Mowa artykułowana – to inaczej język. Zajmują się tym filologie, lingwistyka, psycholingwistyka. Na swoich warsztatach dokonują obróbki mowy, gestów, tańca, zachowań, muzyki, badają też języki formalne, np. matematyczne, informatyczne, prawnicze, slangi, gwary, narzecza, grypserkę, żargony zawodowe i środowiskowe, etnolekty. Bo wszędzie w tych miejscach tworzy się nieskończenie wiele intuicyjnych znaków, tekstów, wypowiedzi, przeznaczonych do roli komunikatów.

Wszędzie zaś, gdzie powstaje komunikat – powstaje też trwały albo tymczasowy interes ukrycia jego treści przed niepożądanym odczytaniem przez „niepowołanych”.

Inwigilacja dla większości ludzi jest czymś niezbyt miłym. Bo w Człowieku pobrzękuje echo przedludzkiej swobody: ludzie nazywają to wolnością. Jest różnica między swobodą i wolnością. Swoboda – to coś, co jest naturalne, odruchowe, nie wymaga zastanawiania się, może być ograniczone jedynie przez Naturę (np. w wodzie mamy inną swobodę ruchów niż na lądzie). Wolność natomiast – to pożądany stan „zerowej inwigilacji” i „zerowego uzależnienia”. Wolność jest więc całkiem ludzką, nieznaną zwierzętom i roślinom, manifestacją społeczną, polityczną, kulturową, gospodarczą. Wolność jest polem zmagań między wszelkim monopolem i jego alienacjami (wyobcowanie, przeciwstawienie, przemożność, powodowanie) – a pragnieniem i dążeniem do przywrócenia oczywistych swobód.

Większego idiotyzmu w definiowaniu inwigilacji, jak wikipedialny (polska wersja) – trudno się doszukać. Składa się on z trzech akapitów:

1.      Inwigilacja (od łac. invigilare – czuwać nad czymś) – ogólnie: określenie zespołu czynności stosowanych do śledzenia (monitorowania) zachowań ludzi. Dodam od siebie (JH): inwigilacja jest domeną rozpoznania-wywiadu (intelligence assessment, renseignement, espionaje, spionaggio, pазве́дка), zarówno formuły jak i służby sekretnej;

2.      Stosowana jest m.in. w państwach o ustroju politycznym totalitarnym, jako narzędzie do ingerowania w życie prywatne obywateli, a także dyskretny (tajny) nadzór nad osobą, grupą, organizacją, poprzez systematyczną obserwację agentów (tzw. „wtyczki”) np. policję, służby specjalne lub prywatnego detektywa.

3.      Inwigilacja elektroniczna rozwija się w państwach demokratycznych, głównym promotorem jej rozwoju są Stany Zjednoczone, które tłumaczą swoje działania za konieczne w celu zwalczania terroryzmu. Rozmowy telefoniczne, transfer danych poprzez Internet, maile, transmisja satelitarna mogą być monitorowane przez automatyczne systemy nasłuchu. Przykładem takiego systemu może być amerykański Echelon, który swoim zasięgiem obejmuje znaczną część globu;

Z powyższego-pedialnego odczytujemy idiotyzm, że w krajach rządzonych totalitarnie inwigilacja ma formułę bezpośrednio „inwazyjną”, a w krajach demokratycznych ma formułę elektroniczną. No, wszystko mi opada. Ale zostawmy to fachowcom umiejącym wyjaśnić, skąd się ludziom w mózgoczaszkach takie coś rodzi.

Zmagania tajemnicy korespondencji z inwigilacją nieuchronnie doprowadziły człowieka do rozwinięcia całej „kultury kryptologicznej”. Współcześnie kryptologia jest uznawana za gałąź zarówno matematyki, jak i informatyki; ponadto jest blisko związana z teorią informacji, inżynierią oraz bezpieczeństwem komputerowym. Fachowcy dzielą ją wedle dwóch zmagających się stron, na kryptografię, czyli gałąź wiedzy o utajnianiu wiadomości oraz kryptoanalizę, czyli gałąź wiedzy o przełamywaniu zabezpieczeń oraz o deszyfrowaniu wiadomości przy braku klucza lub innego wymaganego elementu schematu szyfrowania (szyfru).

I skończmy te wyliczanki konstatacją, że dziś owe zmagania – jak zawsze – dotyczą każdej sfery życia człowieka: rozmowy, muzyki, wojskowości, technologii, sportu, nauki, tańca, poczty, zdrowia, polityki, uczuć, rządów, biznesów, przestępstw, mediów, itd., itp.

Polska akurat przeżywa(ła) apogeum tego problemu: ludzie, wydawałoby się – poważni – mający na co dzień okazję i zarazem obowiązek obcować w sferze aktywnych zmagań tajemnicy korespondencji z inwigilacją – dali popis dyletanctwa, a może wielowarstwowego profesjonalizmu.

Ja jednak chcę zakończyć refleksją bardziej „demokratycznej” natury: kilkadziesiąt lat temu internet dość szybko zyskał popularność jako najnowsza wersja „ploteczek i karteczek”. Po czym dość szybko okazało się, że i tu rozsiadł się „sumiasty wąs” podglądacza, bardziej lub mniej legalnego, lepiej lub gorzej „umocowanego”, który zdobi mordę admina lub hackera. Jego ulubionym zajęciem jest odczytać wszystko, co ludzie do siebie przez internet przesyłają „szeptem”.

Jest na to rada? Jest.

Kiedy byłem w wojsku, to miałem żołd miesięczny w wysokości 170 złotych. Nie palę, nie mam kosztownych nałogów, więc wystarczało mi to na drobne wydatki w kantynie. Ale mój kolega każdą wypłatę chomikował. I zwierzył mi się z tego. Tłumaczę mu: przez 24 miesiące zaoszczędzisz 4080 złotych, a wypłata w kraju wynosi dwa tysiące, może nieco więcej. Więc przez dwa lata dokonujesz wyrzeczeń, ryzykujesz że cię okradną (nie myło kont bankowych dla nas), by zagwarantować sobie dwumiesięczny luzik po opuszczeniu koszar? Gdzie sens?

Tę samą radę mam dla każdego: nawet jeśli żyjemy nieco na bakier z normami i standardami – uciążliwość skrywania tego najczęściej wielokrotnie przerasta efekt w postaci sekretności, a ryzyko, że i tak ktoś niepowołany o tym się dowie – jest niemal równe „1”, czyli mamy pewność, że i tak ten kto zechce – będzie o nas wiedział. Nie lepiej zatem, zamiast walczyć z inwigilatorami o wolność – oddać się po prostu swobodzie? Oznacza to – ale już tu nie podejmę tego – pełną negację tzw. praw autorskich, z których autorzy i tak nie korzystają jako pierwsi.

  

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka