Jan Herman Jan Herman
297
BLOG

Kara i płacz

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 1


 

Śmieszą mnie „wymiary sprawiedliwości”, które zabraniają karcić dziecko (i zarazem serdecznie je przytulać), a jednocześnie stosują karę śmierci, zaś więziennictwo na szemranych zasadach komercyjnych rozrasta się tam do rozmiaru biznesu.

W każdej społeczności, nawet dwu-osobowej, zdarzają się jednostki, grupy, wspólnoty, środowiska, zbiorowości, które albo łamią prawo, albo naruszają zasady współżycia społecznego. Najczęściej jedno z drugim jest związane jakimś przepisem.

Pedia podaje rozmaite rodzaje kar: (generalnie: kara prawna, kara kościelna, kara „codziennożyciowa”):

v Kara prawna: kryminalna, grzywny, ograniczenia wolności, pozbawienia wolności, aresztu wojskowego, śmierci, za wykroczenie, nagany, porządkowa, administracyjna, dyscyplinarna, umowna, aresztu domowego, dyby, chłosta, pręgierz, okaleczenie, banicja;

v Kara religijna-kościelna: pokuty, nagany kanoniczne, upomnienia kanoniczne, zakazy, pozbawienia, przeniesienia, wydalenia, ekskomunika, interdykt, suspensa, kamienowanie, plucie, poniżenie, anatema-klątwa;

v Życie codzienne: kara wychowawcza (upomnienie, ograniczenie przywilejów, przymusowa praca, kara cielesna (zadanie bólu), kara szkolna (pouczenie, upomnienie, wpis do dziennika, przeniesienie, zawieszenie, wydalenie), ostracyzm, lincz, nagonka;

W podręcznikach psychologii można spotkać definicję kary opartą na jej konsekwencjach w przyszłości. Czytamy, że kara to każda konsekwencja zachowania, która zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się tego zachowania w podobnych warunkach w przyszłości. Zgodnie z powyższą definicją, o karze możemy mówić tylko wtedy, gdy jest skuteczna, to znaczy, gdy powoduje spadek wystąpień karanego zachowania. W konsekwencji o tym, czy to co zastosowaliśmy było karą, decydują nie tylko nasze intencje ale także kolejna reakcja (postępowanie) karanego obiektu (korzystałem z Pedii).

W zupełnej abstrakcji od tego, co można nazwać teorią lub filozofią prawa, pozwolę sobie podzielić „czyny niedozwolone” następująco:

1.      Nieprawomyślność: głoszenie słowem i czynem tego, co nazywamy dysydencją, czyli przeciwstawianie się systemowi-ustrojowi (normom, standardom, regułom);

2.      Nieprzyzwoitość: naruszenie norm związanych z „dobrym smakiem”, nieobyczajność, ekstremizm estetyczny, stwarzanie dyskomfortu „przeciętniakom”;

3.      Niestaranność i nierzetelność: tworzenie takich owoców pracy, które noszą w sobie swoje przeciwieństwo: niby służą człowiekowi, ale mogą stać się jego zmorą;

4.      Agresywność: stawianie innych w sytuacji zagrożenia i dyskomfortu, spowodowane pragnieniem zemsty, rewanżyzmem lub wyłącznie dla własnego wyżycia się;

5.      Wyzysk: przechwytywanie owoców cudzej pracy (cudzych owoców pracy) na podstawie pisanych i niepisanych umów, instytucji społecznych, monopolu;

6.      Nastawanie na cudze mienie i kondycję materialną: jawne lub podstępne odbieranie komuś elementów jego dorobku, pozbawianie go dóbr odziedziczonych, nabytych, wypracowanych;

7.      Nastawanie na cudze zdrowie i życie: jawne lub podstępne odbieranie innym ludziom sprawności psychicznej, motorycznej, zdolności do życia, a także zadawanie ran i śmierci;

Odpowiednio to tych „naruszeń” ustanowiłbym proste prawo:

NARUSZENIE

KARA

Nieprawomyślność

Brak kary, wymóg umiaru w ekspresji, nakaz publicznego ogłoszenia postulatów pod debatę

Nieprzyzwoitość

Brak kary, nakaz ekspresji w warunkach niepublicznych (widzi ten tylko kto chce)

Niestaranność i nierzetelność

Naprawienie szkód, czasowa lub trwała stygmatyzacja sprawcy

Agresywność

Terapia psychiatryczna, zmiana środowiska, prace publiczne

Wyzysk

Naprawienie szkód, czasowy zakaz działalności gospodarczej, prace publiczne

Nastawanie na cudze mienie i kondycję materialną

Terapia, naprawienie szkód, czasowa stygmatyzacja sprawcy

Nastawanie na cudze zdrowie, cześć i życie

Izolacja w warunkach leczniczych, odszkodowanie-zadośćuczynienie, stygmatyzacja sprawcy

 

W koncepcji tej ważne jest, by identycznie traktowano „naruszenia” zarówno „osobnych” ludzi, działających w pojedynkę, jak też przywódców-liderów oraz urzędników, funkcjonariuszy, plenipotentów, menedżerów, kierowników, a także osoby pełniące funkcje wybieralne. Kara nie może być „przywilejem” osób „pojedynczych” i omijać tych, którzy działają „w imieniu i na rzecz”. Czyny będące „normalnie” naruszeniami nie mogą być stosowane jako „potrzeba wyższa” (np. przez firmę, organizację, policję, służby, urzędy, organy, armię) – bo wtedy tracą swój penalny sens. A już kara, która sama w sobie nosi znamiona naruszenia (poniżenie, kara cielesna, pozbawienie wolności, zadanie śmierci) – jest dowodem na brak ucywilizowania społeczności i organizacji (np. państwowej), które je stosują.

W „mojej” koncepcji występuje kara opisana jako „stygmatyzacja”. Dotyczy naruszeń o charakterze gospodarczym (niestaranność i nierzetelność, nastawanie na cudze dobra materialne). Tu rola stygmatyzacji jest taka, aby zapobiec idiotycznemu (ale „kupowanemu” przez sądy, branemu za dobrą monetę) procederowi, usprawiedliwianemu przez sprawców w taki oto sposób: jest dorosły, podpisał, wiedział co robi (niestaranność i nierzetelność), a z drugiej strony: nie wiedziałem, to było silniejsze ode mnie, itd. w obu przypadkach stygmatyzacja jest sygnałem dla otoczenia, że osobnik potrzebuje wsparcia w zwalczeniu w sobie aspołecznych cech. Jeśli ktokolwiek czyjąś stygmatyzację wykorzysta inaczej – również „narusza”.

Z katalogu kar wyeliminowałbym całkowicie i ostatecznie „kary niskiej kultury”, będące w rzeczywistości zemstą w glorii prawa (poniżenie, kara cielesna, pozbawienie wolności, anatema, banicja, zadanie śmierci), a jednocześnie pobudzają w „egzekutorach” najniższe instynkty i prowadzą do patologii. Dość powiedzieć, że skazany na więzienie bywa dodatkowo karany pozbawieniem mienia (bo nie opłacał czynszu, nie odbierał korespondencji i został zlicytowany), przemocą współ-osadzonych (w tym naruszeniem cześci), deprawacją (więzienie-szkołą przestępców), zagrożeniem zdrowia i życia (dozór i lecznictwo w więzieniach pozostawia wiele do życzenia), a dodatkowo spotyka się z patologicznymi zachowaniami strażników, opisanymi choćby w eksperymencie Zimbardo.

No, i wyeliminowałbym patologicznie pojmowaną „samorządność środowisk” i immunitety: w tzw. sporcie, w środowiskach prawniczych i lekarskich, w świecie polityki, w hierarchiach kościelnych, w służbach specjalnych i w ogóle mundurowych, itp. – panują mechanizmy „sprawiedliwości” naznaczone w rzeczy samej większą dbałością o wizerunek środowiska i o „swoich” – niż o elementarną sprawiedliwość. „Branżowe” wymiary sprawiedliwości powinny być po prostu zlikwidowane, niezależnie od racji, dla których były powoływane.

Ostatnie, co w moim pojmowaniu sprawiedliwości dotyczy tematu, to instytucja SWOJSZCZYZNY, będąca (tak sobie wyobrażam) fundamentem wszelkiego obywatelstwa i samorządności, a wygaszana w świecie. Rozumiem ją jako umowę człowieka, rodziny, wspólnoty – z osiadłą społecznością terytorialną: zgoda na osiedlenie, prawa i obowiązki obywatelskie i gospodarcze.

W ramach swojszczyzny powinny funkcjonować takie instytucje jak rzecznik-ombudsman-ławnik oraz Ława – zarazem naruszenia ponumerowane wyżej 1, 2, 3, 4, 5 powinny być „wykrywane” i „przepracowywane” w ramach Swojszczyzny (z możliwością odwołania do sądów). Sądom powierzanoby najpoważniejsze przestępstwa i zbrodnie.

Kara – na koniec – to alternatywa nagrody. To nagroda powinna być inspiracją do zachowań publicznych-społecznych. Ale o tym kiedy indziej…

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka