Jan Herman: Potoczne wyobrażenie Monopolu
Jan Herman: Potoczne wyobrażenie Monopolu
Jan Herman Jan Herman
196
BLOG

Teologia monopolu

Jan Herman Jan Herman Kultura Obserwuj notkę 0


 

Popularną, choć wielce uproszczoną definicją Monopolu jest ta, która wskazuje na to, że jeden „silny rynkowo” podmiot podporządkowuje swoim interesom działania pozostałych podmiotów „rynkowych”. Powodem takiej przewagi może być oczywista wyłączność (np. mam kopaliny, dostęp do morza, niezastępowalne dobro), rozwiązania prawno-polityczne (koncesje, patenty, certyfikaty, cła, dotacje, wymagania), rozwiązania infrastrukturalne (koleje, energetyka, rurociągi, huby)

Rysunek odpowiada potocznej definicji monopolu: jest jakiś (mający wewnętrzną strukturę) mega-podmiot dominujący (totalnie lub pod jakimś względem), pozostałe podmioty albo stają się integralną „zawartością” monopolu (insiderzy), albo starają się „z zewnątrz” o jego względy (satelity).

Takie definiowanie Monopolu nie ujawnia jego sensu kulturowego, cywilizacyjnego, teologicznego. Sens ten wyraża się w takim oto zdaniu: choćbyś był największym wrogiem monopoli i monopolizacji, to kiedy wstajesz rano, włączasz rozgłośnię, pichcisz śniadanie, zaglądasz do sklepu przynosząc stamtąd kilka produktów, z gazetą w ręku wyruszasz do miejsca (poszukiwania) zatrudnienia – wtedy każde z podjętych przez ciebie działań wzmacnia kilkanaście, kilkadziesiąt monopoli. Każde z tych i innych działań, które podejmujesz. Czynisz to bezwiednie, na skutek działania Systemu-Ustroju, który od stosunkowo niedawna nazywam Orphanią.

O tym będzie teraz słów kilka.

Wyjaśnijmy (po raz któryś) pojęcie NIC. Oto mamy COKOLWIEK, na przykład przedmiot. W ramach eksperymentu myślowego odejmujemy „temu czemuś” kolejne cechy: ciężar, kształt, zapach, temperaturę, kolor, energię, podmiotowość, itd., itp., nawet taką cechę jak „nazwa” – aż, pozbawione cech jakichkolwiek, „to coś” przestaje być rozpoznawalne, jest „ontologicznie przezroczyste”. I wtedy ostatecznie anihilujemy „to coś”, odbierając mu ostatnią cechę: „być”. Bo kiedy „to coś” jest nierozpoznawalne, ale „jest” – to połowa roboty. Dopiero kiedy odbierzemy mu „istnienie” – w jego miejscu pojawia się lokalne „nic”. Jeśli ten sam zabieg zastosujemy do „wszystkiego co jest” – wtedy uzyskujemy totalne NIC. Nie pustkę, nie wolną przestrzeń, tylko NIC. Oczywiście, proces rzeczywisty stworzenia przebiegał dokładnie w odwrotną stronę: z NIC pojawiło się „cokolwiek”, a dalej namnażały się cechy, różnice, iteracje, generacje – aż do stanu, w którym Uniwersum samo siebie nie ogarnia, tak jest bujne, obfite, różnorodne.

Biblijne pojęcie Raju, dopracowane wspólnym, choć nie skoordynowanym wysiłkiem różnych wierzeń i religii – jest ilustracją „spełnienia pustki” (nie NICzego, tylko Pustki). Zauważmy, że Adam z Ewą nie rozróżniali dobra od zła, piękna od brzydoty, przyzwoitości od niecnoty, prawdy od kłamstwa, sprawiedliwości od niesprawiedliwości, a wszystko co napotkali mogli sobie nazywać jak chcieli, wedle cech, jakie odkrywali. Nic nie musieli (choć powiada się, że mieli obowiązek składania Stwórcy ofiar), mieli jeden-jedyny zakaz, jak się później okazało, zbawienny dla nich (zakaz, nie złamanie). Biblia (tzw. Stary Testament, Tora) pod tym względem konsumuje wiedzę i mądrość świata rozciągniętego od Indii po Morze Śródziemne, od Morza Gościnnego po Górny Nil.

W Pustce istnieje oczywisty ład. W Pustce nie ma nic do uporządkowania. Ale już proces namnażania bytów (cechy, różnice, iteracje, generacje), przez samą swoją żywiołowość, jest procesem generującym bezład. I właśnie wtedy, kiedy pojawia się „różnorodność i rozmaitość nie do ogarnięcia” – pojawiają się procesy monopolizacyjne. Pojawiają się podmioty (spośród tej rozmaitości), które pozostałe podmioty zechcą „rozstawiać” wedle jakiegoś porządku. A być może nie podmioty, tylko jakaś teozoficzna „wola harmonizowania”, która wybrane podmioty „typuje”, wyznacza do roli monopoli, „objawia proroctwem”. Cały proces zmierza od Pustki (oblivion – czeluść) po Pełnię (khôra). Od stanu „wszystko jest możliwe” do stanu „nic się nie da zrobić, wypełniło się”.

Greckie pojęcie χώρα odnosi się do stanu Harmonii Obfitości, przy czym nie ma nic wspólnego z Dobrobytem czy jego synonimami, ale z nagromadzeniem Doświadczenia Dziejowego. Owa Khôra jest teologicznym alter-ego EDENU, który możemy utożsamiać z Rajem, ale można też ze stanem „tuż sprzed Raju”, czyli z NIC.

Rysunek pokazuje, jak z Edenu żywiołowo wyrastają najrozmaitsze „spełnienia”, zapełniają rzeczywistość swoją Różnią”[1]. Po lewej stronie rysunku krzywa Gaussa pokazuje, że najwięcej pluralizmu mamy „w połowie drogi” od Edenu ku Khôrze. Wcześniej „nowobytów” jest zbyt mało, później rzeczywistość jest już porządkowana, glajchszaltowana przez proces monopolizacji.

Powtórzmy to co najistotniejsze powyżej.

Jakkolwiek rozumieć koncept Adama i Ewy (ja go rozumiem jako fenomen Człowieka: pełnia człowieczeństwa to ON i ONA wspólne, zespolone, bo odrębnie jesteśmy niedoskonali jako ludzie, rozumiem też, że Człowiek jest fenomenem wciąż „stawającym się”, nie zafiksowanym w konkretnej postaci, bo tylko w ten sposób może być Człowiek stworzeniem „na podobieństwo Boga”) – nie ulega wątpliwości, że w Raju, bez władzy rozróżniania Dobra i Zła (Piękna i Brzydoty, Prawdy i Kłamstwa, Sprawiedliwości i Niesprawiedliwości, Cnoty i Niecnoty), Człowiek niczego nie tworzył, a jedynie czerpał. Był pupilem Boga. Jego zdolności poznawcze „stały w miejscu”, wszystko „było Człowiekowi dane”. Dopiero Upadek, samodzielna, nieposłuszna próba Poznania, skutkująca Wygnaniem – dała Człowiekowi możliwość sensownego odkrywania Rzeczywistości oraz wybierania z niej (wolna wola) tego, co mu odpowiada, a także przetwarzania jej wedle swoich zamysłów (moment idealny pracy).

Odtąd – w wielu wymiarach – Człowiek doświadcza Pracy (trudu, uciążliwości) oraz Konsumpcji (korzyści, dobrodziejstw) i poprzez nie sam się rozwija oraz przeistacza swoje otoczenie. O ile „dotąd” Uniwersum tygliło się „samo przez się”, a rajski Człowiek w tym procesie był jedynie bytem jak inne – po Wygnaniu Człowiek stał się podmiotem przemian, lokalnym w każdym rozumieniu słowa „lokalność”, ale z oczywistymi skutkami dla całego Uniwersum (Opatrzności, Boga, Wszystkiego Co Jest). Mógł i może – z wyboru lub w nieświadomości – wspierać procesy uniwersalne (boskie) lub stać im wbrew, w poprzek, na szkodę.

W ten sposób procesy pozostające poza kontrolą i wpływem Człowieka oraz te autoryzowane przezeń – składają się na dorobek będący współ-elementem Historii. Tygli się to wszystko i namnaża. Pogłębia się Chaos, ale też licznieją próby jego porządkowania, choćby poprzez zrozumienie.

W warunkach Edenu mieliśmy do czynienia z Oblivion-Pustką (z punktu widzenia Człowieka): nic się nie działo, nic się nie odkładało, Człowiek niczego nie rozumiał i nie musiał, niczego nie wiedział i nie zamierzał. Egzystował biernie i bezowocnie. Był zbawiony z samej swej istoty, święty przez niemożność popełnienia grzechu. Uniwersum tygliło się bez niego, bez najmniejszego nawet ludzkiego wkładu. Eden zatem jest filozoficzno-teologiczną manifestacją Umiaru i Harmonii w formule BEZ (czyli w opcji zerowej, w stanie „zera bezwzględnego”).

Przeniesiony do Doczesności Człowiek zaczął podmiotowo współtworzyć Rzeczywistość, czynić ziemię sobie poddaną. W tym trybie zachowanie Umiaru w czymkolwiek i zaprowadzenie Harmonii wszystkiego stało się problematyczne. Po prawdzie: nie miało i nie ma miejsca nigdy i nigdzie. Tygiel jest burzliwy sam z siebie, po prostu, nieskłonny do samoporządkowania.

Harmonijnie czy nie, umiarkowanie czy nie – Dorobek jest odkładany (się odkłada). Niepostrzeżenie wchodzi na nowy poziom istotności. Kiedy mamy pojedyncze ziarna różnych roślin na dnie dużego garnca – widzimy w tym chaos i potrzebę zaprowadzenia jakiegoś porządku, np. posegregowania ziaren wg rodzajów. Ale kiedy ziarnami zapełnimy garniec do pełni – mamy po prostu wypełniony ziarnem garniec: liczy się jakość w postaci wypełnionego garnca, a nie posegregowane ziarna. Wypełniony garniec jest bardziej harmonijny niż garniec niewypełniony, nawet jeśli w tym niewypełnionym zaprowadzi się jakiś lokalny porządek!

Khôra jest czymś w rodzaju wypełnionego garnca. Dotychczasowy chaos przechodzi w stan Harmonii przez sam fakt, że WYPEŁNIŁO SIĘ!. Uniwersum „wessie, wnieboweźmie”  Człowieka, kiedy jego misja „napełniania garnca” wypełni się!  WYPEŁNIENIE (SPEŁNIENIE) – to stan, w którym nie ma ani możliwości, ani celu porządkowania „ziaren”, skoro nie ma „przestrzeni” niezbędnej dla tego porządkowania. Jest za to, powtórzmy, nowa jakość – pełen garniec.

Kiedy jesteśmy u początków Historii, „nowobytów” jest niewiele – ich monopolizowanie jest nietrudne. Kiedy namnażanie trwa – monopolizowanie zaczyna być równie trudne, jak układanie „kostki Rubika”, zatem przywoływane są Weny mające zdolność podobną jak kod genetyczny: różnice różnicami, ale jest wspólny duch, sumienie, myśl, serce (to symbole rozmaitych racjonalności). Wena cywilizacji technicznych – to Plerôma, w cywilizacjach duchowych role tę pełni Satya, w cywilizacjach wegetarnych – Ubuntu, a czynnikiem porządkującym w cywilizacjach pionierskich jest wena Baatur[2].

Dopóki w „garncu” Historii jest miejsce choćby na jeden „nowobyt” – działają Weny, trwa monopolizacja porządkująca Rzeczywistość. Bo jest możliwość, przestrzeń monopolizowania, porządkowania, układania „kostki”[3]. Dopiero dołożenie tego ostatniego „ziarnka” powoduje, że w „garncu” nastaje bezruch, bo nie ma możliwości jakiejkolwiek w nim manipulacji.

Fenomen Khôra zatem ilustruje „wypełniony (ludzkim?) czynem garniec Edenu”. Nieważne jest odtąd, na ile wykorzystano Weny, czy ludzkie działanie doczesne owocowało Dobrem czy Złem, Pięknem czy Brzydotą, Prawdą czy Kłamstwem, Sprawiedliwością czy Niesprawiedliwością, Cnotą czy Niecnotą: wypełnienie garnca przynosi nam Pełnię Harmonijną, doskonałą, znaną w Biblii jako Plerôma (pełnia doskonałości właściwa np. dla Jezusa). Plerôma – co często umyka biblistom – to u platona „kompletny” zestaw idealnych, doskonałych form dla wszystkiego, co docześnie jest, było i będzie.

Eden – to Harmonia Niczego (a właściwie Jedni Pierwotnej). Khôra – to Harmonia Pełni. Zero absolutne, ale nie w stanie bezruchu bezenergetycznego, tylko w stanie bezruchu wypełnienia. Jedni Ostatecznej.

Nic dziwnego, że Dni Ostatnie (np. w Biblii – Millenium nadejścia Chrystusa) – to dni burzliwe, apokaliptyczne: wtedy, tuż przed Wypełnieniem, Chaos „tego co jeszcze niezorganizowane”[4] (gr. Χάος Cháos, łac. Chaos ‘pustka’) jest największy i najbardziej dolegliwy, najsilniejsze jest wrogie, nieumiarkowane, dysharmoniczne zwarcie Dobra i Zła, Piękna i Brzydoty, Prawdy i Kłamstwa, Sprawiedliwości i Niesprawiedliwości, Cnoty i Niecnoty. Im bliżej końca – tym świat okropniejszy. I nagle to ostatnie „ziarno”, ostatni doczesny ludzki czyn powoduje WYPEŁNIENIE (SPEŁNIENIE). To jak przekroczenie bariery dźwięku: tumult, jazgot, ryk nagle zamienia się w błogą ciszę, bezdźwięk.

Lektura ksiąg ważnych i świętych dla różnych cywilizacji – prowadzi mnie do tej samej konkluzji, jak powyżej.

 

*            *            *

Monopol, który – w moim zamierzeniu – wyłania się z tych rozważań, to fenomen porządkowania chaotycznej rzeczywistości, poszukiwania w niej Harmonii, naznaczony działaniem uniwersalnych Wen, zrodzony u zarania Historii stworzenia (namnażania nowobytów), który zakończy się ostatecznym, szczelnym wypełnieniem Rzeczywistości przez nowobyty, co uniemożliwi dalsze jej porządkowanie (brak przestrzeni), dając w wyniku „jeden wielki monopol”, niewzruszony, niezmienny, niereformowalny, niepodważalny.

Taka redakcja fenomenu Monopolu pozwala mi na rozważania o nim nie tylko ekonomiczne. Dalece „nie tylko”.


 



[1] Pojęcie Różni – différance – wprowadził do obiegu Jacques Derrida, przetłumaczyła na polski Joanna Skoczylas;

[2] Pojęcie Weny opisuję wielokrotnie w innych miejscach);

[3] Dobrze tę ideę oddaje też gra „tetra”, znana posiadaczom komputerów „od zawsze”;

[4] Chaos jest w tradycji europejskiej znany jako nicość, pierwotna pustka, stan przed uporządkowaniem elementów wszechświata, z którego według „Teogonii” Hezjoda wyłoniły się Gaja (Ziemia), Tartar (Świat podziemny), Nyks (Ciemność nieba), Ereb (Ciemność świata podziemnego) i Eros (Miłość seksualna). Biblijna Księga Rodzaju opisuje najwcześniejszy wygląd Ziemi jako „bez formy i próżną”, co brzmi podobnie do definicji Chaosu. W prezentowanej przeze mnie koncepcji namnażane „nowobyty” ograniczają przestrzeń Chaosu, ale go nie likwidują, bo ów Chaos „ukrywa” się tam, dokąd „nowobyty” nie dotarły. Stąd mowa o Chaosie nawet tuż przed stanem Khôry, jako „matematycznym dopełnieniu” zmonopolizowanej Rzeczywistości. Odpowiada to trzeciej z cech Chaosu, postulowanych (konstatowanych) przez starożytnych Hellenów: jest bezdenną przepaścią, gdzie wszystko bezustannie spada, jako kontrast w stosunku do powstałej z niego ziemi, ze stabilnym gruntem, jest to miejsce bez ustalonych kierunków, gdzie wszystko spada we wszystkie strony, jest to miejsce, które rozdziela: po rozdzieleniu nieba i ziemi (w mojej koncepcji: Khôry od Monopoli) chaos pozostał pomiędzy nimi;

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura