Jan Herman Jan Herman
402
BLOG

Dewianci wszystkich opcji…

Jan Herman Jan Herman Kultura Obserwuj notkę 0


 

Onet przypomniał swoim czytelnikom o niedawnej śmierci człowieka, który będąc wybitnym i zasłużonym artystą – żył zanurzony po uszy w grzechu i przestępstwie. Za życia, mimo wyroku (dalece spóźnionego) nie spotkała go anatema, po śmierci zaś… Zaliczyłem go do grona Pajacyków Polskich (TUTAJ).

Będzie o sprawach wywołujących emocje, a do tego pokracznie poszufladkowanych w naszych zwojach mózgoczaszkowych. Dlatego – proszę – jakakolwiek będzie Twoja reakcja po przeczytaniu (albo w trakcie) – nie dawaj jej wyrazu, zanim nie będziesz pewien na co reagujesz.

Przyjęło się uważać, że taki fenomen jak Człowiek jest albo „made by Evolution”, albo „made by Providence”. Tertium non datur[1]. Ja zaś dopowiem, że takie stawianie problemu jest właściwe wyłącznie „technicznym” kulturom od-europejskim: co prawda, tak pojmując rzeczywistość można stworzyć komputer (programowanie komputerowe opiera się na binarnych sekwencjach logicznych), ale jednocześnie ma się niezdrowy odruch konfrontowania wszystkiego ze wszystkim, i jeśli nie ma powodu do konfrontacji – to się go znajdzie – zaś wszystko to nazywa się uczenie „dialektyką” (logików i filozofów przepraszam za wulgarne uproszczenie).

Otóż pozwólcie mi wygłosić dwa poglądy, które moim zdaniem trzymają się kupy i są niesprzeczne.

OTO POGLĄD PIERWSZY. Jeżeli człowiek jest nad-zwierzęciem albo post-zwierzęciem – a dawkinsy[2] mają taką pewność – to bez większych ceregieli można przyjąć, że współcześnie 10-30% osób ma nienormalne (nie mieszczące się w statystycznej tolerancji) upodobania seksualno-erotyczne, przy czym duża część tego „marginesu” nabyła swoje upodobania w wyniku zblazowania albo warunkowania[3], pozostali mają zaś z tym rzeczywisty problem społeczny. Wśród „braci mniejszych” (czyli zwierząt) nietypowe zachowania seksualne dotyczą nie więcej niż 10% populacji i najczęściej nie są powodem „szykan” stadnych, tyle że się nie reprodukują.

To nie jest problem zdrowotny – jak chcieliby niektórzy fundamentaliści religijni. Nie jest to też problem etyczny: rozmaite dewiacje seksualno-erotyczne są jak najbardziej „wewnątrz” etyki (garbatego czy z wodogłowiem trudno nazwać niemoralnym). Poza nią (i najczęściej poza prawem) jest wyłącznie zaspokajanie się ze szkodą dla innych, ale to akurat dotyczy również „normalsów” seksualno-erotycznych.

Natomiast problem społeczny – jak najbardziej. Wszystkie kultury poza środowiskami zblazowanymi, jak już rzekłem – typują jako „normalne” zachowania heteroseksualne, najlepiej w rozpiętości wiekowej w ramach jednej generacji. Jest w tym sens biologiczny, który kultury obrysowały normami społecznymi, takimi jak rodzina, solidarność międzypokoleniowa.

Esencją takiego poglądu jest: powstrzymaj się od pretensji do kogoś, od dyskryminacji kogoś, kto ma nie-większościowe (w tym sensie nietypowe, nienormalne, dewiacyjne) zamiłowania seksualno-erotyczne, ale skręć mu kark, jeśli będzie je chciał zaspokajać kosztem kogokolwiek[4].

OTO POGLĄD DRUGI. Jeżeli Człowiek (i zwierzyna) jest dziełem jakkolwiek pojmowanej Boskości – to warto się zastanowić, dlaczego Absolut, doskonały w swej robocie niejako z definicji, pozwolił sobie na 10-30-procentową pomyłkę. Taki udział „towaru wybrakowanego” raczej nie jest dobrym dowodem na mistrzostwo w stworzycielskim fachu.

Najbardziej niekonsekwentne są te religie, które – odwrotnie niż dawkinsy – uważają człowieka za dzieło boskie stworzone jednoaktowo, co trudno wyczytać nawet w znaczących teologiach (choćby w Biblii można łatwo odnaleźć zapisy, które wskazują na „stawanie się” człowieka, pod kuratelą boską, tyle że kaznodzieje idą po najłatwiejszej linii edukacyjnej)[5]. Nie zauważają szyderczego paradoksu, że Opatrzność – sama w sobie doskonała, uniwersalna – stworzyła część Ludzkości dokładnie wbrew swoim wyobrażeniom, wadliwie, po czym, zamiast skorygować pomyłkę – nie przyjmuje reklamacji, tylko nakłada na „odmieńców” (na swoje nieudane egzemplarze) anatemę, jeśli tylko będą postępować zgodnie ze swoją nietypową konstytuantą. Równie dobrze hutnik mógłby wsadzać do aresztu wybrakowane odlewy.

Esencją takiego poglądu jest: obdarz współczuciem i zrozumieniem wszystkich, których drążą nietypowe pasje seksualno-erotyczne, tak jak pragniesz, by twoje osobiste problemy były dobrze i życzliwie rozumiane, ale granicę tak pojętej skłonności do wybaczania innym, że nie są doskonali wyznacz w miejscu, w którym niesieni wyobrażeniami o równości praw zechcą oni wymuszać na otoczeniu przywileje dla siebie[6].

Kto chce, niechaj mi zaufa: oba wygłoszone poglądy są kompletnie niezrozumiałe dla tej części Ludzkości, która żyje w formule cywilizacji duchowej (np. Chiny czy Indie), wegetarnej (np. interior Afryki, Amazonia, -Nezje), natomiast dużo ostrzej niż w łonie chrześcijaństwa poglądy te ścierają się (a przecież – logicznie – są komplementarne) w pionierskim nurcie cywilizacyjnym (dawniej Mongołowie, Hunowie, Goci, Aztekowie, współcześnie Azja Centralna, Arabia, Rosja).

 

*            *            *

Dopowiedzmy, żeby uniknąć nieporozumień definicyjnych. Typowe upodobania seksualno-erotyczne dotyczą biologicznie dojrzałych heteroseksualistów, poszukujących partnerów w rozpiętości wiekowej co najwyżej jednego pokolenia, zaspokajających się metodami biologiczno-naturalnymi, przy podmiotowej dobrowolności obojga partnerów, bez „dopalaczy”. Opatrzność i/lub Natura serwuje nam jednak swoisty margines, na którym „podane” jest bogactwo najrozmaitsze[7]. Ów margines określany jest słowami „dewiacja” albo „perwersja”, które kulturowo mają wymiar oskarżycielsko-pejoratywny. Zarówno dawkinsom, jak też fundamentalistom religijnym podpowiadam zatem, że sam fakt bycia dewiantem, sam fakt umiłowania perwersji – nie są niczym zdrożnym (dawkinsy niech dają prawo bycia każdemu, jakim jest, fundamentaliści niech pamiętają o „przykazaniu” empatii). Dopiero kiedy swoje nietypowe upodobania zechcą oni wmawiać innym albo wymuszać na innych, a przynajmniej propagować (nad-reprezentować w społecznej świadomości, w kulturze) – wtedy mamy do czynienia z powodem do niezgody albo potępienia, w skrajnych przypadkach do „społecznej zemsty”.




[1] Przytaczam jedno z podstawowych praw klasycznego rachunku zdań, działu logiki matematycznej. W klasycznym rachunku zdań przyjmuje się założenie, że każdemu zdaniu można przypisać jedną z dwu wartości logicznych – prawdę lub fałsz, które umownie przyjęto oznaczać odpowiednio 1 lub 0. Klasyczny rachunek zdań jest więc dwuwartościowym rachunkiem zdań. Nie dopuszcza rozwiązań pośrednich. Oczytani laicy sformułowanie „tertium non datur” interpretują: „albo rybka, albo kanarek, trzeciego wyjścia nie przewidziano”;

[2] Tą nazwą rewanżuję się – w imieniu tych, którzy poszukują Opatrzności, Wiary, Boga, Kościoła – wszystkim, którzy takie poszukiwania uważają za przejaw ograniczoności i kapitulanctwa, albo np. ciemnogrodu. Richard Dawkins nie pozostawia w tej dziedzinie nawet milimetra kwadratowego na dyskusje i wątpliwości: w to miejsce proponuje fundamentalizm wojujący z wszelką inteligencją nad-człowieczą, sprawiając zresztą w ten sposób wrażenie, że jest ojcem-założycielem anty-religii hermetycznie zamkniętej od środka, a przy tym żąda od swoich „wyznawców” samookastrowania się intelektualnego: wszak wszelkie cywilizacje (ja wymieniam cztery ścieżki: techniczna, duchowa, wegetarna i pionierska) rozpięte są między doczesność a wieczność, między przemijanie a stałość, między relatywizm a absolutyzm. Religia jest zaledwie jednym ze sposobów manifestowania się tej dialektyki, a może harmonijnej komplementarności…;

[3] Za Pedią: Rozróżnia się dwa rodzaje warunkowania: warunkowanie klasyczne oraz warunkowanie instrumentalne. Ich sens biologiczny i różnicę najłatwiej przedstawić na zachowaniu się kury i psa. Mała kura (kurczak) ma wrodzony odruch dziobania małych obiektów na ziemi. Początkowo dziobie co popadnie (generalizacja), jednak skojarzenie wyglądu obiektu dziobanego z jego smakiem ogranicza liczbę obiektów dziobanych (różnicowanie). Później kura ma już takie doświadczenie, że wie, co warto dziobać, czasami dla ciekawości dziobnie, a nawet połknie jakieś nowe znalezisko (w żołądku kury są kamienie, które pomagają w trawieniu). Kura chcąc jeść, wykonuje instrumentalne ruchy dziobania w stosunku do wyuczonych warunkowo obiektów. Zachowanie (reakcje ruchowe) związane ze zdobywaniem pokarmu, poszukiwaniem wody, poznawaniem terenu, szukaniem partnera, ucieczką, to typowe, istniejące w naturze reakcje, będące przykładem warunkowania instrumentalnego. U psa pokarm po dostaniu się do jamy gębowej wywołuje odruch bezwarunkowy wydzielania śliny, dotykając tylnej części podniebienia - odruch połykania a następnie wydzielanie soków żołądkowych. Łatwo zauważyć, że inne właściwości będzie miał suchy proszek mięsny, ten sam proszek zmieszany z wodą, surowe mięso, a jeszcze inne właściwości chleb. W żołądku innej ilości soków potrzeba do trawienia mięsa a innej do trawienia pokarmów mącznych. Jeśli pies zacznie się ślinić odpowiednio silnie już na widok suchego proszku, to będzie mógł go szybciej i sprawniej przełknąć, natomiast w żołądku szybciej zacznie się trawienie. Rodzaj pokarmu organizm rozpoznaje kojarząc jego obraz ze smakiem, a później z rodzajem związków organicznych pojawiających się w jelitach, krwiobiegu i układzie limfatycznym. Większe lub mniejsze ślinienie się i wydzielanie soków żołądkowych już na widok różnego rodzaju pokarmu jest przykładem naturalnego warunkowania klasycznego. Reakcje związane z warunkowaniem instrumentalnym pozwalają zwierzęciu dostosować się do warunków panujących w otoczeniu, a reakcje klasyczne pozwalają dostosować jego wnętrze głównie za pośrednictwem autonomicznego układu nerwowego. W naturalnym środowisku bodźców jest bardzo dużo i trudno stwierdzić, jaką naturę ma takie czy inne zachowanie, natomiast w laboratorium jest to możliwe. Między oboma warunkowaniami istnieje jeszcze jedna różnica, dobrze widoczna w czasie eksperymentów, mianowicie bodziec warunkowy klasyczny jest bezpośrednim sygnałem bodźca bezwarunkowego i jego wystąpienie wywołuje takie objawy jak sam bodziec bezwarunkowy. W przypadku warunkowania instrumentalnego bodziec warunkowy nie ma tej właściwości, jest zwykle sygnałem, że teraz można wykonać określony ruch, aby móc w dalszej kolejności uzyskać wzmocnienie. W tym ujęciu, bardzo odpowiednim dla odruchów instrumentalnych jest określenie odruchy przygotowawcze stosowane przez Konorskiego;

[4] Podobnie zabrzmi: nie miej odrazy do tej mniejszości ludzkiej, która ma w sobie ponadprzeciętną przedsiębiorczość, ale reaguj natychmiast nawet w drobnych sprawach, jeśli ta przedsiębiorczość znajdzie upust w wyzysku, czyli w przewłaszczaniu owoców cudzych starań;

[5] Wystarczy porównać trzy „wersje”: człowieka z Edenu (tam żyje on w równowadze pustki, nic nie musi, ma zaś wszystko „minus” 1 zakaz), człowieka ziemskiego (w trudzie i znoju czyniącego ziemię sobie poddaną i podporządkowanego ewolucji) i człowieka z Khôra (raj pełni, jak dotąd nieosiągnięty, harmonia wypełnienia);

[6] Jeśli teologicznym przeznaczeniem człowieka w doczesności jest doskonalenie się, by zasłużyć na raj (Khôra), a po drodze wesprzeć Opatrzność płodząc dla niej potomstwo (w które Absolut tchnie duszę) – to postulat doskonalenia jest zawsze aktualny, zaś postulat „rodzinnego życia prokreacyjnego” jest w przypadku dewiantów nie do spełnienia bez cierpień (powstrzymanie się) i bez pokory (nie wspomogę Absolutu potomstwem);

[7] Za Pedią: Parafilia (gr. para παρά = obok, ponadto, oprócz i -philia φιλία = miłość), zaburzenie preferencji seksualnych (dawniej: "dewiacja seksualna", "zboczenie seksualne", "perwersja seksualna") – rodzaj zaburzenia na tle seksualnym, w którym wystąpienie podniecenia seksualnego i pełnej satysfakcji seksualnej uzależnione jest od pojawienia się specyficznych obiektów (w tym osób), rytuałów czy sytuacji, niebędących częścią normatywnej stymulacji; długotrwałe, nawracające, silne, seksualnie podniecające fantazje, seksualne pobudki lub zachowania, które obejmują niezwykłe obiekty, działania lub sytuacje (obiekty nieosobowe, cierpienie lub poniżenie, dzieci lub inne nie wyrażające zgody osoby) i powodują klinicznie znaczącą przykrość lub pogorszenie w społecznej, zarobkowej lub innych ważnych dziedzinach funkcjonowania. W definicjach niektórych parafilii przed słowem "powodują" dodane jest sformułowanie: "osoba działa zgodnie z tymi pobudkami lub" dla umożliwienia w tych przypadkach rozpoznania schorzenia nawet w sytuacji braku przykrości lub pogorszenia funkcjonowania;

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura