Jan Herman Jan Herman
452
BLOG

Agnicha, ogarnij się!

Jan Herman Jan Herman Kultura Obserwuj notkę 1


 

Po raz kolejny z przykrością czytam tekst jednej z najbardziej bystrych dziennikarek, jakich doświadczył mój wciąż żądny karmy instynkt ciągłych poszukiwań. Dziewczyna ta, wykazawszy niejednokrotnie, że większość samców powininna jej zazdrościć zawartości mózgoczaszki, ma co najmniej jeden feler, w postaci oczoklapstwa.

Otóż należy ona do „dawkinsów”, czyli ludzi, których wyznaniem jest bezkrytyczne posądzanie o ciemnogrodzieństwo (ciemnogrodczość?) wszystkich wierzących w Boga, Opatrzność i podobne inteligentne siły sprawcze pozostające poza kontrolą Człowieka.

Rzadko zabieram głos nt. wiary jako takiej. To jest osobista sprawa każdego z osobna i nie powinna być używana w jakiejkolwiek dyspucie ocennej, a już na pewno nie powinna być używana w praktykach politycznych.

Akurat mam tę właściwość, że rozróżniam Wiarę, Kościół i Wspólnotę. Wiarę definiuję jako pewność, że istnieje ktoś ważny (coś ważnego), choć jest dla mnie niepojęte, nieudowodnione doczesnymi świadectwami. Kościół definiuję jako zorganizowaną zbiorowość wierzących, zarządzaną poprzez Ład i Porządek (korporacyjny). Wspólnotę definiuję (tu) jako pozaprotokolarny (nieformalny) związek ludzi złączonych jednym duchem-ideą-pragnieniem i gotowych pod tym zawołaniem współdziałać.

Ciemnogrodzianie, o których myślą i z których szydzą „dawkinsy” – skupieni są wokół tych trzech wyznaczników, a owe trzy zbiory pokrywają się najprawdopodobniej w niewielkim stopniu: najmniej jest zapewne tych, którzy wierzą (religijnie), a jednocześnie chętnie funkcjonują wspólnotowo i zarazem świadomie, „państwowotwórczo” oddali się organizacji kościelnej jako jej tryb. Większość ludzi religijnych – to egzemplarze niedoskonałe, niekompletne pod tym względem. „Dawkinsy” lepiej niż ja znają przypadki, kiedy ktoś głęboko wierzy, ale pozostaje poza jakimkolwiek kościołem i nie działa w żadnej wspólnocie wiernych. Z pasją opisują przypadki kleru (różnych kościołów), który skłóca, rozbija i podporządkowuje sobie wspólnotę, a wiarę traktuje instrumentalnie i pi-arowo, podobnie jak dewoci różnych wyznań. Znają też społeczników parafialnych, którzy nie są zbyt wierni-pobożni, a z organizacją kościelną utrzymują związki powierzchowne, zaledwie z stężeniu niezbędnym do rzeczywistego wspólnotowego działania.

Spryt „dawkinsów” polega na tym, że łączą w jedno niedostatki tych trzech „odłamów religijnych”, pomijają ich „przewagi” – i udają, że wszyscy wierzący tacy są. Mówią nam „dawkinsy”: jesteście jako ci kaznodzieje fałszywi i dewoci, co to modlą się pod figurą, a diabła mają za skórą. I mówią: jaki z ciebie chrześcijanin, skoro kradniesz, zdradzasz i bluźnisz, a do tego jesteś aspołeczny sobek. I dodają tryumfalnie: jakżeś ty ubogi intelektualnie, skoro wszystko, czego nie rozumiesz (boś głupi) składasz na brodatego starca gospodarzącego gdzieś w niebiesiech!

Hunwejbini i fundamentaliści zarówno religijni jak i „dawkińscy” wmawiają wszystkim wkoło, że świat albo został prostym zabiegiem cudownie stworzony w „jedną chwilę” przez Dobroć, Miłosierdzie, Mądrość, Prawdziwość, Sprawiedliwość – albo powstał z niczego poprzez wybuch lub podobną akcję materialną – i potem ewoluował. Spreparowawszy tak dysputę – nazywają ją sporem światopoglądowym i mocują się jakby było o co. Oba poglądy mają wadę: nie wskazują ani Początku, ani Modelu Docelowego, ani „jak to działa”. Oba są fałszywe, samą swoją skrajnością, jednopowierzchniowością.

Jest jasne, że tak zwana nauka (opierająca się wszak nawet w dziedzinach ścisłych na założeniach i aksjomatach) zmierza ku jakimś coraz dojrzalszym iteracjom POZNANIA, przy czym da się łatwo udowodnić, że nie jest to marsz linearny, tylko meandryczny, narażony na wielkie i zgoła liczne pętle omyłek. Jest też jasne, że tak zwana religia stara się – w różnych kościołach – dotrzeć do teologicznego sedna. Obie metody są w gruncie rzeczy poszukiwaniem „kamienia filozoficznego”. Maluczcy – często kapłani kościołów i naukowcy uczelni – dostają od swoich autorytetów gotowe produkty, których się po prostu uczą i doskonalą się w sztuce pielęgnowania ich.

Nie wiem jak AWŁ, ale ja „wybaczam” uczonym, że nie dość, iż dają mikrą nadzieję na to, że kiedyś zrozumieją Wszystko Co Jest i podzielą się tym z maluczkimi, to jeszcze bywa, że błądzą, niekiedy nawet bezczelnie kręcą. Niech się starają – powiadam wybaczająco, z wyrozumiałością.

AWŁ – jako oddany sprawie „dawkins” – nie wybacza teologom, że liczą diabły na czubku szpilki i niekiedy dla doczesnych korzyści ogłupiają oraz straszą „wiernych”. Znaczy: naukowcom wolno, w jej przekonaniu, szalbierzyć, a teologom nie.

AWŁ nie nazwie tych rzesz żaków i studentów oraz pomniejszych bakałarzy – ciemnogrodzianami, choć dają się ogłupić i przez całe pokolenia „wierzą” luminarzom inteligencji niczym kaznodziejom, dokładnie tak jak parafianie wybitnym biskupom, żydzi faryzeuszom, muzułmanie mułłom. Studentom „sprzed Kopernika” AWŁ nie zarzuci, że byli parafialnymi głupkami swoich uniwersytetów (najznamienitszych na świecie) i jak we mgle doprecyzowywali epicykle geocentrycznych modeli kosmosu. Nie posądzi o brak intelektu tych, którzy przed Einsteinem myśleli, że drewno to po prostu drewno, a żeliwo to żeliwo. I że światło zawsze biegnie prosto, a przestrzeń ucieka hen, w nieskończoność. Nie nazwie zabobonem tych setek wyobrażeń „naukowych”, zweryfikowanych potem jako koślawe.

Po prostu AWŁ nie zauważa, że wiara – podobnie jak nauka – dojrzewa, że coraz liczniejsi wierni przekonują się, iż PARADYGMAT nie wtrąca się w wiele spraw, które – wcześniej myślano – są jego główną i niezbywalną domeną.

Agnieszko! Istnieje Superinteligentny Projekt i w dodatku jest on Podmiotowy we współczesnym rozumieniu podmiotowości (samowiedza, własna wola, siła sprawcza, samokontrola). Rzecz w tym, że żyjemy najprawdopodobniej w jakimś nieszczególnym punkcie tego Projektu (no właśnie, co to znaczy „żyjemy”), z którego widać niewiele nawet, jeśli wciąż doskonali się narzędzia obserwacji i przetwarzania danych. Ja jestem, na przykład, zwolennikiem poglądu, że stanowię integralną część tego Projektu (nazywam go Wszystko Co Jest). Po Twojemu to brzmi: współstanowię Boga. Ty też. I znajduję na to potwierdzenie w teologiach, choć nie taki przekaz dostaje przeciętny parafianin. Religiofobia czy scientofilia – im bardziej zapamiętałe – tym mniej pomagają w pojęciu tego właśnie. Czasem warto – jak Einstein – doznać chwilowej „prawie-nirwany” i w okamgnieniu znaleźć patent na rzeczywistość, do którego nie dojdzie żaden, nawet najbardziej sumienny alchemik czy inżynier. Nawet alchemik nauk społecznych czy inżynier filozofii.

I wszystkie teologie (za to żadna nauka) powiadają: ogarnij samodzielnie umysłem jak najwięcej, a wiary użyj tam, gdzie nie podołasz.

A Dekalog – i ich odpowiedniki w religiach niechrześcijańskich – nie ma równych sobie przesłań moralnych czy humanitarnych. Może warto choćby w tym się doskonalić (nawet jeśli dwóch pierwszych przykazań nie rozumiemy)?


 

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura