Jan Herman Jan Herman
287
BLOG

Audyt polityczny (1)

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

Wymienię kilkanaście ugrupowań zgłaszających ambicje polityczne rozumiane jako dążenie do (współ)rządzenia Krajem i Ludnością.

1.      Platforma Obywatelska. Rozdarta ideowo (dominuje pragmatyzm, ale jednak) między prawicowy Technokratyzm i konserwatywny Personalizm. Zbudowana jako ruch bezpartyjny, drogą eliminacji wielu założycieli doszła do stanu silnego przywódcy grona działających w porozumieniu kilku kamaryl (biurokratycznej, biznesowej, inteligenckiej, społecznikowskiej) utrzymujących się w pozycji roszczeniowo-klienckiej wobec Centrum. Do rozliczenia ma kilka poważnych elementów stanu Państwa i Gospodarki (dług, inwestycje modernizacyjne, podejrzana kosztochłonność, rozklekotane państwo), raportowanych przez ośrodki rządowe (MRR) jak też kilku spektakularnych „gadgetów”, takich jak Mistrzostwa Euro 2012. Ciekawe, jak pogodzi tzw. Modernizację z ewidentną skłonnością do Neo-Totalitaryzmu;

2.      Obywatele do Senatu. Ruch ad hoc, będący wyrazem ustawicznych poszukiwań dokonywanych przez konkurentów samotniejącej ekipy Tuska na „rynku pragmatycznym”, gdzie ideowość jest drugorzędna. Dziecko Wrocławia, niespokojnego kadrowo, wydającego z siebie mnóstwo inicjatyw i „nazwisk”. Do „podebrania” przez ten ruch były i są takie organizacje „samorządu” jak Związek Miast Polskich, Związek Powiatów Polskich, a nawet Krajowa Izba Gospodarcza. Mam wrażenie, że w tej odsłonie, albo pod jakimś innym szyldem, takie inicjatywy mają szansę polityczną, jeśli włączą do przetargu „oddolną” ideę samorządową, czyli przechylą się na lewo;

3.      Ruch Poparcia Palikota. Jak dotąd jest to mgławicowy ruch performerski, pojemny znaczeniowo, buszujący „w kurnikach” SLD i PO. Państwo świeckie, obywatelskie, społeczne, przyjacielskie – to zawarty z spontanicznej(?) przysiędze powyborczej program konstruktywny, który – paradoksalnie – jasno definiuje swoich wrogów: Kościół, Top-Aparat państwowy, skostniałe „samorządy” i biurokrację. Nieznana jest rzeczywista siła „projektowania”, jaką reprezentuje założyciel i menedżer, Janusz Palikot. Jeśli ma przemyślane „ruchy” na przyszłość – to poprzez kolejne iteracje może stać się ruchem alterglobalistycznym, nowoczesnym i niezwykle potrzebnym na polskiej scenie politycznej – kosztem lewicy i części prawicy. Palikot wróży przełom kulturowy w Polsce – i niewątpliwie ma rację.

4.      Stronnictwo Demokratyczne. Ruch przedsiębiorców i inteligencji, od zarania marginalizowany przez mainstream polityczny. Odwołuje się w swoim programie do tzw. stanu średniego, więc buduje wizerunek konserwatywno-rynkowy. Buduje – to przeszłość. Próby adaptacji „posiadaczy nazwisk” (Arendarski, Piskorski, Olechowski) – ewidentnie nieudane. Baza społeczna składa się z „zabetonowanej” warstwy rzemieślniczo-drobno-biznesowej oraz skłonnej do aparatczykowania inteligencji wolnych zawodów. Nie oderwało się od przeszłości PRL-owskiej, z wszystkimi skojarzeniami negatywnymi jakie temu towarzyszą.

5.      Sojusz Lewicy Demokratycznej. Spadkobierca wszystkich sukcesów i porażek koncesjonowanej (parlamentarnej, urzędowej, kosmopolitycznej) lewicy polskiej (PPR, PZPR): przytoczmy niektóre nazwiska znajdujące się w tym spadku: Bierut, Gomułka, Gierek, Oleksy, Miller, Kwaśniewski, Jaruzelski, Minc, Belka, Hausner, Kołodko, Kania, Cyrankiewicz, Jaroszewicz, Fiszbach. Dziś nieosiągalny jest ani ten poziom sukcesów, ani porażek: nie ta liga kierownictwa. Skuteczny i konsekwentny likwidator własnego zaplecza intelektualnego i inicjatyw programowych. Nie potrafi przekuć swoich doświadczeń i politycznej chwały na trwałe poparcie grup społecznych niejako „oczywistych”: związki zawodowe, środowiska nędzy i wykluczeni, samorządowcy i spółdzielcy. Bez miękkiej zmiany wewnętrznej, np. powołania w swoim łonie jakiegoś ciała, które bez rewolucji przejmie ciężar odpowiedzialności za kierownictwo wewnętrzne – SLD właśnie się rozpada (używam słowa: rozmemłać się).

6.      Polska Jest Najważniejsza. Ugrupowanie ad hoc, wyrosłe z buntu i banicji na pokładzie PiS-owskim, niespójne kadrowo i programowo, w dodatku „przetrącone” rejteradą założycielki i dwóch europarlamentarzystów. Program PJN nie skierowuje się do konkretnych, istniejących warstw społecznych, jest – niekoniecznie wiernym – echem programu dającego się odczytać z tego, co oferuje PiS, z ewentualnymi korektami kosmetycznymi mającymi – nie jest to jasne – ucywilizować to samo, co mocniej i dosadniej oferuje PiS. Brak „swojego”, odrębnego elektoratu jest największą słabością tego ugrupowania. Przed nim zatem – albo zamieranie, albo poszukiwanie wyborczej niszy.

7.      Prawo i Sprawiedliwość. Ugrupowanie patriotyczno-roszczeniowe, zgłaszające rozmaite pretensje ekonomiczne i ustrojowe nawet wtedy kiedy jest u władzy. Jego niedostatkiem – a może atutem – jest „jednotwarzowość”. Bez Jarosława Kaczyńskiego trudno sobie tę partie wyobrazić. Jej elektorat, dyscyplinowany przez konkretny „koncern” medialny i konkretny Kościół oraz konkretną centrale związkową – składa się z warstw skrajnie rozczarowanych swoją sytuacją społeczną i ekonomiczną oraz z wsobnej inteligencji konserwatywnej, jednak mało wyrazistej ze względu na zachowanie Jarosława Kaczyńskiego. Moim zdaniem może tam – z inicjatywy JK – dojść do bez-rewolucyjnego przesunięcia punktu ciężkości, JK będzie się wycofywał na pozycje Seniora i namaszczał – metodą prób i błędów – grono (wice?)liderów. Potrwa to długo – i to jest zagrożeniem dla tego ugrupowania, choćby ze względów pokoleniowych.

8.      Stowarzyszenie Ordynacka. Organizacja, którą określam „200 + mięso”. Kilkuset ludzi, nie zawsze przyznających się do członkostwa w Stowarzyszeniu, za to doświadczonych w konstruktywnej robocie we wszystkich wyobrażalnych branżach, na stanowiskach „drugoliniowych”, ale też na najwyższych stanowiskach menedżerskich i politycznych. Do tego kilka tysięcy ludzi pełnych tęsknot za wielkością i swobodą, jakiej doświadczali w czasach studenckich. Zdominowana przez inteligencję, po połowie ekspercko-usłużną oraz dziadziejącą, niewykorzystaną, sfrustrowaną. Ewidentnie nie wyszła próba zdominowania SLD, a przynajmniej utworzenia silnego skrzydła „fachowców od wszystkiego”. Wewnętrznie niejednorodna, zaznaczona silna dominacja kilku osób pod wodzą Włodzimierza Czarzastego. Konkuruje (co do taktyki) z Krytyką Polityczną i Stowarzyszeniem Pokolenia.

9.      Polska Partia Pracy et corpores (Racja Polskiej Lewicy, Kongres Porozumienia Lewicy, Polska Partia Socjalistyczna, Komunistyczna Partia Polski, Sierpień’80, KPiORP, ruch trockistowski, ruch lokatorski, do niedawna ruch emerycki, itd.). „Reprezentuje” krańcowy konserwatyzm a’rebours, nastawiona na roszczenia (tu: retoryka awanturniczo-lewicowa), mało skłonna do organizacyjnych kompromisów na flibustierskiej (ulicznej) scenie lewicowej, romansująca od zawsze z narodowcami wszelkiego autoramentu, współautorka kilku niepowodzeń i upadków u konkurencji podobnej sobie, zajmującej podobne mikro-nisze. Argumentem politycznym jest związek zawodowy Sierpień’80 i „koleżeństwo” z Inicjatywą Pracowniczą. Słabością jest wewnętrzny autorytaryzm;

10.  Polskie Stronnictwo Ludowe. Jedyna partia „modelowa”, podręcznikowa, czyli polityczna awangarda wyłoniona ze środowisk. Ruch gospodarzy wiejskich i biznesu prowincjonalnego związanego ze wsią. Nie umie wtłoczyć współ-autora przemian „łazienkowskich” R. Malinowskiego w 116-letnią tradycję, wyznaczaną przez M. Rataja, W. Witosa, St. Mikołajczyka. Po ciężkich traumach ostatnich lat, takich jak schizma byłego Prezesa J. Wojciechowskiego i kilku „nazwisk”, wciąż trwające poszukiwania niepodważalnego lidera (Kalinowski, Wojciechowski, Pawlak, Struzik, kilku nieco tylko mniejszych pretendentów), sukces Samoobrony, rozterki między społeczną lewicowością (tzw. arbuzy) i chrześcijańską demokracją (J. Piechociński). Siłą PSL są tzw. auxiliares: działkowcy, spółdzielczość rolna, OSP – i kilkadziesiąt podobnych, dających tzw. żelazny elektorat. Niezbędne do bólu – nowe zredagowanie programu na poziomie ideowym (poziom pragmatyczny, tzw. „obrotowy” – wystarczający, ale zużywający się). W nadchodzącym parlamencie – koalicjant szachowany przez Ruch Palikota, który będzie swoistym straszakiem.

11.  Samoobrona. Ruch zrodzony ze szlachetnego, ale też w części sterowanego protestu anty-transformacyjnego, rozpoczął od ogromadzania zaskoczonych transformacją gospodarzy, skończył jako zakładnik drobnego biznesu i warstw roszczeniowo-flibustierskich. Skupiony wokół zdecydowanego lidera, którego klęski – z ostatecznym odejściem – pogrążają ten ruch w swoistej smucie. Jeśli nie zostanie wchłonięta przez Ruch Palikota – ma szansę odrodzić się na fali ustrojowego niezadowolenia i nadchodzącego kryzysu światowego.

12.  Solidarność. Związek zawodowy – albo ruch społeczny – który ma monopol na „autorstwo” zmian ustrojowych w Polsce i w „naszym” regionie świata. Pierwotne prawa autorskie jednak przechwycili animatorzy Transformacji, którzy zwyczajnie ograli ten ruch, a do tego wmanewrowali go w polityczną legitymizację przemian sprzecznych z jego deklaracjami i dążeniami. Dziś oddaje swoje racje do dyspozycji PiS, ale nie jest to aż tak jednoznaczne. Pilnie poszukuje nowej racji ideowej, wobec zużycia się formuły „antykomunistycznej”.

13.  OPZZ. Centrala związkowa wywiedziona jeszcze z CRZZ, ale bez konsekwencji politycznych. Skrajnie dziś zbiurokratyzowana, z „wyrywającymi” się ZNP czy „Budowlanymi” i z „niezależnym” Forum Związków Zawodowych. Bezkrytycznie udzielała mandatu wyborczego i delegowała kadry do koncesjonowanej lewicy, ale ta formuła wyczerpała się. Bliskie jest przeciwstawienie się OPZZ wobec koncesjonowanej lewicy (zwłaszcza w obliczu kryzysu lewicy parlamentarnej). Zupełnie możliwe jest poszukiwanie przez OPZZ nowego lidera politycznego, nowej partii stanowiącej „awangardę polityczną” ruchu pracowniczego (robotniczego, ubogich).

14.  Radykalna prawica. Reprezentowana dziś przez Janusza Korwina-Mikke (zdeklarowany liberał) i Marka Jurka (zdeklarowany personalista). Oba „nazwiska” mocne, ale nie do pogodzenia, same zaś nie są w stanie pójść na kompromisy ani z prawicowym mainstreamem (PO, PiS), ani ze sobą wzajemnie. W odróżnieniu od zradykalizowanej lewicy – niezdolna do flibustierstwa ulicznego, mimo spotykającej ją niesprawiedliwości i współczującego poparcia „publiczności”. Obumiera – każdy sobie – liżąc rany w publicystyce.

Sam widzisz – Czytelniku – ile roboty. Powtarzam: ta kadencja jest tymczasowa. To kadencja nowych redakcji i szalonych przegrupowań.

Ciąg dalszy nastąpi…

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka