Jan Herman Jan Herman
64
BLOG

List pół-otwarty do full-Polityka

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 15

 

Witam ponownie. Jak zwykle pojawiasz się w moim życiu, kiedy masz do mnie interes. Wszędzie Ciebie znów pełno, rozumiem, że w RTV i w prasie, ale skąd znasz mojego mejla i mój numer telefonu? Do tego znów się przeprowadziłem, a widzę w skrzynce, że Ty mimo to bez pudła mnie odnajdujesz. No, no!
 
Właściwie powinienem Ci postawić warunek: odpowiedz na moje listy i sms-y oraz mejle, wtedy zacznę słuchać, co masz do powiedzenia. Wszak zachowywałem się jak obywatel, a Ty jakoś tak…
 
No, ale cóż. Jesteśmy poniekąd starymi znajomymi. Pół-znajomymi: ja Ciebie znam nawet nieźle, a Ty mnie starasz się nie znać, i ja to nawet rozumiem, bo po co Ci tylu znajomych, chyba że na Facebooku. Na Naszej Klasie też jesteś? Ty, no tam młodzież niegłosująca jest. Chyba że myślisz o przyszłości, widać, żeś ambitny.
 
No, dobra, zaczynamy zabawę jak zawsze? Wiesz co, będę notował w punktach, bo Ty zawsze tak zakręcisz, że potem nie mogę dojść ładu. Może polityk z ciebie żaden, ale gracz mistrzów godzien.
 
  1. Punkt pierwszy nie zmienia się od lat. Wiadomo, nie powtarzaj się, obiecasz mi wszystko co tylko zechcę. Głównie sprawiedliwość, poszanowanie mnie i moich wartości, ograniczenie kontroli urzędów i służb nad moim losem, bezpieczeństwo w realu i wirtualne, nagrodę za sumienną pracę, inicjatywy obywatelskie i że będziesz wsłuchiwał się z uwagą w moje propozycje. Ty mi lepiej obiecaj, że zmienisz Art. 104 Konstytucji, gdzie stoi jak byk, że mimo, iż jesteś moim mandatariuszem, to mogę sobie tym tyłek podetrzeć. Brzmi to tak: Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców. I podpisz gdzieś publicznie oraz notarialnie, że jeśli w ciągu roku ten paragraf (oraz 105 i 108) nie zmienią się na moją obywatelską korzyść, to zrzekasz się mandatu na rzecz najaktywniejszego ze swoich wyborców. Co, taki podpis będzie z mocy prawa nieważny?
  2. Punkt drugi też właściwie taki sam jak zawsze. Funkcja (broń boże stanowisko), o którą się ubiegasz, to właściwie ciężka Twoja służba dla mnie i takich jak ja. Kiedy znów to słyszę i czytam – to jawisz mi się wręcz przeciwnie, jako satrapa, który ma wszystko bez kolejki i najlepsze, ma dostęp do dóbr kultury i dorobku narodu, dla mnie dostępnych wyłącznie w telewizji, z Toba na pierwszym planie. Kiedy chcę się do Ciebie dostać na wiecu – dostaję w plecy od ochroniarza, nieco łagodniej traktuje mnie Twoja sekretarka biurowa, ale skutek ten sam, czyli Ty pan, a ja łach.
  3. O, ten punkt trzeci podoba mi się bardzo. Powiadasz, że obywatel z założenia będzie traktowany jako przyzwoity, niewinny, prawdomówny i mający dobrą wolę. No, fajne to! Tylko jak to wytłumaczysz policji, służbom specjalnym, urzędom skarbowym, pracodawcom, komornikom, bankom, ubezpieczycielom, pogranicznikom, celnikom, pracodawcom, urzędnikom, Zusom, i tak dalej? Przecież oni nawet jeśliby chcieli Ci uwierzyć, to muszą mnie traktować dokładnie odwrotnie, bo tak ich szkolą i takie mają procedury! 5% ludzkości łobuzuje, to się zaciska pętlę wszystkim, w wyniku czego dodatkowe 50% ma kłopoty z prawem, choć są bogu ducha winni, ale akurat ten łobuzerski 5% prześlizguje się przez kontrolerskie i inwigilacyjne sito, bo tylko oni mają świadomość swoich grzechów, więc z góry je maskują. Niewinni niczego nie maskują, stąd są bezbronni i nadzy!
  4. Pluralizm obiecujesz. Czyli swoboda organizowania się, zrzeszania, manifestowania swojej obecności w czasoprzestrzeni i w mediach. No pewnie, ludzkość od zawsze tego pragnie. Ale co? Mimo wszystko trzeba będzie spełnić jakieś kryteria wejściowe? Kto je ustala? I jeszcze opłaty oraz dziesiątki stron sprawozdań? I Twoje prawo do wysyłania kontroli kiedy tylko Ci się coś skojarzy? No, jasne, to dla mojego świętego spokoju i bezpieczeństwa, no i dla bezpieczeństwa państwa. Czyli co, jak siedzę cicho pod miotłą, to wszystko jest bezpieczne i świętospokojowe, a jak wyjdę rozprostować kości i rozejrzeć się po świecie, to już coś mi grozi, a państwo trzęsie się ze strachu? Zmień państwo, będzie taniej! A jeszcze mi powiedz, czy te niby-nie-Twoje oraz zaprzyjaźnione firmy i fundacje znów będą mnie o pół włosa wyprzedzać w przetargach i konkursach? Dobre muszą być, nie ma sprawy, w której nie wyszłoby, że są najlepsze. Racja, kwestia zaufania, to tak jak z twoją synową, co to ani be, ani me, ale masz do niej zaufanie, to Markusiak już nie miał szans, choć uznany fachowiec i człek porządny.
  5. Wolność słowa, wyznania, krytyki. O jejku, to już od dnia wyborów? Jak dotąd ja mam takie doświadczenie, że mój głos jest jak najbardziej cenny i tak dalej, pod warunkiem, że to co mówię dokładnie zgadza się z tym, co Ty chcesz usłyszeć, a to co robię „oddolnie” wpasuje się w Twoje uchwały i strategie. I to ma się zmienić? Nie, no, jasne, rozumiem, nie wolno obrażać, naruszać zasad współżycia, kryć się za pseudonimami, wspierać nikomu nieznanych sekt, dążyć do obalenia porządku, zakłócać ładu, łamać procedur, składać wniosków zbyt późno, i tak dalej. W razie czego mogę się odwoływać, byle w terminie właściwym i w trybie znanym Tobie, wywieszonym gdzieś tam do wiadomości publicznej. Dobra, dobra, wiadomo, demokracja, jedźmy dalej z tym Twoim programem.
  6. Ty, słuchaj, a jak urząd, organ, instytucja, agenda, urzędnik, funkcjonariusz, ekspert, rzeczoznawca, instytucja zaufania publicznego, pod Twoją komendą, naruszą coś w tym Twoim misternym, idealnym Domu Prawa, to co, dasz im w kość, a sam zrezygnujesz? Nie, a czemu to? Aha, trzeba będzie przeprowadzić wewnętrzne dochodzenie i ustalić prawdę materialną, ale to oczywiście kosztuje, no jasne, zapomniałem. W ostateczności masz argument: to nie ja, to kolega. Aż się przedawni i wszyscy nadal niekarani, a więc kryształowi, a ja jak zwykle robię za uciążliwego i pieniacza. Jeszcze mi proces grozi za podważanie zaufania do funkcjonariusza państwowego. Wybranego przez siebie, połowę rodziny i resztę to znajomi z Facebooka.
  7. Na koniec powiedzmy sobie uczciwie: mój protest polegający na tym, że nie pójdę głosować, jest Tobie na rękę, bo ta kretyńska ordynacja zakłada, że nawet jeśli tylko Ty sam na siebie zagłosujesz, a konkurenci zapomną o sobie, to z tym jednym głosem masz prawo sprawować mandat! Mój protest w innej formie niż absencja to pewność, że zabierze się za mnie policja i inne służby. Twoje służby, nie moje, bo nikt jakoś mi służyć nie chce, choć na moją wypłatę dybiecie punktualnie.
No widzisz, jakoś nam się układa rozmowa. Ja Ci wygarniam stare grzeszki, Ty mi wszystko potwierdzasz, we mnie rośnie przeświadczenie, że nie jestem taki głupi i pierwszy naiwny, Ty znowu potwierdzasz i jeszcze mnie przedstawiasz swoim ważnym znajomym. Kurdę, Ty naprawdę jesteś gość!
 
Dobrze, że się ze mną skontaktowałeś, bo mi jakoś kontakty z Tobą nie wychodziły, już myślałem, że mnie lekceważysz, czy co!
Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka